Zmienić myślenie

Edward Kabiesz

GN 39/2011 |

publikacja 29.09.2011 00:15

O salonce Trockiego i scenografii w filmie „1920 Bitwa Warszawska” z Andrzejem Halińskim rozmawia Edward Kabiesz.

Zmienić myślenie Stach Leszczyński/PAP Andrzej Haliński projektował scenografię do: „Rodziny Połanieckich”, „Królowej Bony”, „C.K. Dezerterów”, „Ogniem i mieczem”, „Czasu honoru”

Edward Kabiesz: Tworzył Pan scenografię do kilkudziesięciu filmów. Który z nich był dla Pana największym wyzwaniem?

Andrzej Haliński: – Każdy był wyzwaniem, ale „1920 Bitwa Warszawska” szczególnym. W „Ogniem i mieczem” czy „Starej baśni” budowało się ogromne dekoracje i przy nich pan Hoffman kręcił zdjęcia tygodniami. W tym filmie natomiast przenosimy się z miejsca na miejsce, a większość zdjęć powstawała we wnętrzach naturalnych z dużą ingerencją techniki komputerowej.

Czy zastosowana w filmie technika 3D wymaga innego podejścia do scenografii?

– Tak, bo zmienia się głębia ostrości widzenia. W czasie kręcenia zdjęć dla jednego ujęcia trzeba przestawiać wielokrotnie meble we wnętrzach. Inaczej na przykład to, co znajduje się na pierwszym planie, wychodzi z ekranu, a meble, które znajdują się dalej, praktycznie są niewidoczne. Scenograf musi zmienić swoje myślenie o przestrzeni. Więcej miejsca zajmuje sprzęt, kamery. Dla filmu musieliśmy zbudować używaną przez Trockiego salonkę, którą odziedziczył po carze. Musiała być większa niż istniejąca, bo jeżeli ta mieściła aktorów, to nie było miejsca dla sprzętu. Filmowa musiała być dwukrotnie dłuższa. Realizacja zdjęć w tej sytuacji jest o wiele bardziej skomplikowana i czasochłonna.

Mówił Pan, że większość zdjęć powstawała w gotowych, istniejących już obiektach.

– Oczywiście przystosowanie ich do potrzeb filmu nie było łatwe. Na przykład twierdza Modlin to dziś właściwie ruina, czego przecież w filmie nie można było pokazać. A ponieważ jest zabytkiem, trudno było tam w jakikolwiek sposób ingerować. Nie można było nawet usunąć z murów rosnących tam dziko drzew. No ale od czego technika komputerowa? Od razu wiedziałem też, że Piotrków Trybunalski, gdzie nie było większych zniszczeń wojennych, znakomicie nadaje się do wykorzystania w scenach rozgrywających się na przedmieściach przedwojennej Warszawy. To była prawie idealna sceneria. Znakomicie oddawała klimat przedwojennego Radzymina i Zakroczymia. Natomiast problemem było odtworzenie przedwojennego kabaretu w Warszawie, który w tamtych czasach prezentował się od strony scenografii dosyć ubogo. A przecież w filmie musi to być atrakcyjne wizualnie. Gabinet Lenina kręciliśmy w Pałacu Prymasowskim, natomiast sala na Kremlu została wygenerowana komputerowo. Podobnie jak nieistniejący już most Kierbedzia, przez który maszeruje polskie wojsko na Pragę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.