Imię, znamię i poezja

PAP |

publikacja 23.10.2011 07:30

"Imię i znamię" - taki tytuł nosi tomik Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, laureata nagrody literackiej Nike z 2009 roku. Książka właśnie trafiła do księgarń.

Imię, znamię i poezja Wydawca: Biuro Literackie

Urodzony w 1962 roku Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki już w latach 90. był uważany za jednego z najbardziej oryginalnych polskich poetów (odebrał wówczas m.in. Nagrodę Literacką im. Barbary Sadowskiej). W 2006 roku po raz pierwszy otrzymał Nagrodę Literacką Gdynia (za "Dzieje rodzin polskich"). Prawdziwym przełomem okazał się rok 2009, kiedy "Piosenkę o zależnościach i uzależnieniach", w odstępie zaledwie kilku miesięcy, wyróżniono dwiema prestiżowymi nagrodami literackimi - Gdynią, i Nike.

"Dycki łączy archaizmy niczym z Biblii Wujka z językiem całkiem potocznym, tworząc wyjątkowe piosenki o śmierci" - pisała o "Piosence o zależnościach i uzależnieniach" Justyna Sobolewska. A Jacek Gutorow dodawał: "Dla Dyckiego słowa zdają się być bardziej gestami niż określonymi sensami. Stąd swego rodzaju aktorski wymiar jego wierszy. Poeta używa języka tak, jakby coś pokazywał".

Słynący z niechęci do publicznych występów Dycki na nagłe zainteresowanie mediów w 2009 roku zareagował po swojemu - jeszcze większym wycofaniem. Zamiast, jak wielu innych, błyszczeć w świetle fleszy, odmawiał kolejnych wywiadów, stronił od prasy i salonów.

O nowym tomiku Dyckiego pisze Piotr Śliwiński: "Dla odbiorcy zawstydzające być musi stwierdzenie przedwczesności poglądu, że zna Dyckiego i wie, na czym Dycki polega. (...) Poeta, o którym mówiono (mówiłem i ja), że po czubek głowy zanurzony jest w depresji wydaje się jednocześnie poetą lunatykującym. Oko lunatyka, rzeczywiście działającego we śnie, który po przebudzeniu śni nadal, chwyta rzeczy, którym nie da się zaprzeczyć i których nie da się potwierdzić. Co tu jest zatem prawdziwe? Wszystko. Co jest złudzeniem, kłamstwem zmysłów? Wszystko" - dodaje Śliwiński.

W tomie "Imię i znamię" Dycki wraca do dzieciństwa spędzonego w Wólce Krowickiej i mrocznych rodzinnych sekretów, które pojawiały się już wcześniej w jego wierszach. "W Ukraińskiej Powstańczej Armii znaleźli się wszyscy członkowie mojej rodziny po kądzieli (nie tylko dziadek i jego trzej bracia), jednakże ich przynależność do ukraińskiego podziemia była przede mną ściśle ukrywana do mniej więcej 15 roku życia" - pisze poeta na końcu książki.

W nowych wierszach Dycki sięga po powtórzenia, urywa wątki, motywy, by zaraz do nich wrócić; bawi się rytmem, nie stroni od archaizmów, folkloru - polskiego i ukraińskiego - oraz czarnego humoru. Czytelnik często odnosi wrażenie, że obcuje nie tyle ze współczesną poezją, co z dziwnymi ludowymi balladami.