publikacja 03.11.2011 00:15
Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: p o e z j a i d o b r o ć... i więcej nic... C. K. Norwi
roman koszowski/gn
kocham cię brudne miasto przez które przejeżdżam
tuż przed nadejściem zmroku kiedy kolor cegły
płonie mocniej – to słońce tak go uszlachetnia
zanurza w pomarańczach – to wtedy płyniemy
zamknięci w autobusie przez gorzkie ulice
i wyławiamy wzrokiem nieważne detale:
głowy wieńczące okna maleńkie wieżyczki
kamienic których strzegą już tylko umarli
schowane między bloki odpadki historii
ruiny przycupnięte wśród nowych osiedli
o jakbym chciał was na dnie kieszeni uchronić
przemycić was pod kurtką przenieść w czas odległy
wy już nie ożyjecie ale niech nie mówią
że to wszystko na marne – bo przecież ktoś patrzy
ktoś dla waszej wierności ma niezmierną czułość
ktoś widzi jak płoniecie – i płonie wraz z wami
To wiersz „Katowice” Szymona Babuchowskiego, pochodzący z tomu „Rozkład jazdy” (Biblioteka Toposu, Sopot 2011), jak i wszystkie utwory cytowane niżej. O wielkim mieście mało kto tak dzisiaj pisze. Miasto jako źródło niezabliźnionych ran, jako inferno, jako lokomotywa modernizacji, klubowy świat modnych mieszczan, z pogardą (mniej lub bardziej ukrytą) wymierzoną w „wieśniaków” (starsi, gorzej wykształceni, z mniejszych ośrodków) – to owszem, tak się pisze. Ale żeby z taką dawką czułości i nieśmiałego zachwytu? A przy tym z nieubłaganym realizmem, prowadzącym, a jakże, do smutku, ale jednak tak pełnego współczucia, że z tej wierności powstaje jakaś nadzieja.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.