publikacja 03.11.2011 00:15
Rozrywka wypiera kulturę ze szklanego ekranu. Czy jednak wszyscy musimy tańczyć z gwiazdami?
PAP/Ireneusz Sobieszczuk
Krzysztof Maciej Stuhr i Krystyna Janda w „Boskiej!” – spektaklu Teatru Telewizji, który okazał się ogromnym sukcesem
Karmieni programami, w których jedni śpiewają albo tańczą, a drudzy oceniają, powoli przestajemy odczuwać potrzebę obcowania z ambitniejszą sztuką. Ale czy do końca? Powrót do spektakli Teatru Telewizji granych na żywo udowodnił, że wcale tak być nie musi. Pierwsze z przedstawień, „Boską!” Petera Quiltera obejrzało 2,7 mln widzów. To widownia porównywalna z tą, jaka towarzyszy transmisjom meczów.
A zatem można połączyć misję z komercyjnym sukcesem, choć przez lata wmawiano nam, że to niemożliwe. Kolejni szefowie telewizji utrzymywali, że widzowie najchętniej oglądają banalne programy rozrywkowe i kiczowate seriale. „Tyle misji, ile abonamentu” – mówił w latach 90. prezes TVP Robert Kwiatkowski. I tak programy kulturalne stopniowo zredukowano do minimum albo przesunięto na porę, w której oglądalność mierzy się w promilach. W ten sposób łatwo było utwierdzić się w przekonaniu, że „i tak tego nikt nie ogląda”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.