Włoskie westerny są the best, jak np. Pewnego razu na Dzikim Zachodzie - też Leone z muzyką Moricone. Ale co to ma wspólnego z wiarą a konkretniej - z rzeczywistością? Pomijając kwestię gustu i ilości traconego czasu, niczym to się nie różni od wyssanych z palca seriali, którymi żyją niektórzy tak intensywnie, że nawet niektóre portale wiadomościowe na pierwszych stronach wystawiają newsy o tym co będzie w kolejnym odcinku albo też tytuł informujący o jakimś zdarzeniu a po kliknięciu okazuje się, że zdarzenie to wydarzyło się.. w serialu. Żenujące to jest, bo bzdury klecone przez człowieka są stawiane jako równorzędne z rzeczywistością, która należy do Boga.