Rówieśnicy Johny’ego Bandsman’a I. Z czym? Na liście lektur szkolnych Janko Muzykant jest propozycją lektury uzupełniającej dla klas IV –IV, w szerokim, zróżnicowanym pod każdym względem wachlarzu dwudziestu dwóch propozycji, z których obowiązkowo należy wybrać dwie. Krótkie opowiadanie Sienkiewicza może skusić potencjalnego odbiorcę skąpą objętością sumy znaków. Czy zainteresuje jednak młodego czytelnika realiami i problemami jego ojczyzny sprzed lat stu czterdziestu? Może zauroczy odkrytą na nowo i odświeżoną charakterystyka bohatera? Doświadczony pedagog z pewnością uzna ją za doskonałą wizytówkę, zaznajamiającą początkującego miłośnika literatury z autorem takich nieśmiertelnych monumentów jak Ovo vadis czy Ogniem i mieczem. II. Do kogo? Jacy naprawdę są współcześni dziesięcio i dwunastolatkowie? W domu często wspaniali, wrażliwi i uczuciowi, czytający Janka Muzykanta. Czasami z opisem nieco innego ich wizerunku przychodzi się zetknąć na wywiadówce. Ja chyba najbardziej lubię poznawać ich, kiedy są przekonani, że dorosłych nie ma w pobliżu. Przyglądać się im zza firanki w oknie, słuchać ich, lub ich muzyki, gdy rozmawiają na sąsiedniej ławce przekonani, że skupiam się bardziej na czytanej gazecie. Czy po lekcjach, w swobodnych rozmowach roztkliwiają się nad smutnym losem wrażliwego rówieśnika z lektury? Niestety nie. Raczej wybierają Didżeja Jakiegośtam opisującego w rytmicznej rymowance konkret współczesnego realizmu wulgarną dosłownością. Która z tych wersji ich ról jest autentyczna i najbliższa prawdy o nich? Wszystkie. Po części lub z jakiejś strony. W każdej są sobą. III. Po co? To niekwestionowana konieczność a i obowiązek starszych, opiekunów, rodziców i wychowawców, zaproponować alternatywę dla wciskanej im na siłę namiastkę subkultury. Dziś może ich nie wzruszy, nie zainteresuje, nie zapadnie w pamięć. Lecz za lat kilka, gdy opadnie z nich kurz dziecięcego … przepraszam za przejęzyczenie, młodzieńczego zapału do wyrwania się z mocy nakazów i zakazów, kiedy minie zamiłowanie do wyłamywania się z porządku społecznego. Może kiedyś wspomną bez wyśmiewania te kilka zdań o biedaczynie, którego wrażliwości nikt nie umiał zrozumieć i jego istnienia docenić. Próba przebicia się z jakąkolwiek refleksją smutku i żalu po niepotrzebnej śmierci, do młodego człowieka obcującego bez najmniejszych ograniczeń z realiami informacji o śmietnikach klinik aborcyjnych jest zadaniem syzyfowym, ale niezbędnym i koniecznym. Dla życia.
IV. Czy to właściwy klucz do konkretnego zamka? Na ile, wypracowaną częściowo wiekiem, a częściowo specjalistycznym wykształceniem, zmianę interpretacji literackiej postaci można przełożyć na zainteresowanie młodego czytelnika literaturą zakurzoną, archaiczną, coraz trudniej zrozumiałą? W książce, nudzi Johny Bandsman. Z ekranów, najnowocześniejszych nośników przekazu i trendów, straszy i śmieszy kolejna odsłona mocno postarzałej postaci Johnego Rambo, onegdaj młodego wojownika pokonującego w pojedynkę armie przeciwników, a dziś starca nieudolnie wciskającego się w nie swoją rolę. Czy w stworzonej na potrzeby określonego miejsca i czasu postaci Rambo, współczesny nastolatek odnajdzie cechy bliskiego mu bohatera? Czy Janko Muzykant w wersji Johny’ego Bandsman’a może, nawet niekoniecznie przekonać, ale chociażby zwrócić uwagę podlotka na uniwersalizm określonych wartości? Zwłaszcza w świecie coraz bardziej dynamicznych przemian tych wartości. Czy opis świata i jego systemu wartości sprzed czterdziestu albo stu czterdziestu lat, może mieć jakikolwiek wpływ na kształtowanie wrażliwości dzisiejszego młodego człowieka? Musi. Bo wydaje się, że innych narzędzi nie mamy.
I. Z czym?
Na liście lektur szkolnych Janko Muzykant jest propozycją lektury uzupełniającej dla klas IV –IV, w szerokim, zróżnicowanym pod każdym względem wachlarzu dwudziestu dwóch propozycji, z których obowiązkowo należy wybrać dwie. Krótkie opowiadanie Sienkiewicza może skusić potencjalnego odbiorcę skąpą objętością sumy znaków. Czy zainteresuje jednak młodego czytelnika realiami i problemami jego ojczyzny sprzed lat stu czterdziestu? Może zauroczy odkrytą na nowo i odświeżoną charakterystyka bohatera? Doświadczony pedagog z pewnością uzna ją za doskonałą wizytówkę, zaznajamiającą początkującego miłośnika literatury z autorem takich nieśmiertelnych monumentów jak Ovo vadis czy Ogniem i mieczem.
II. Do kogo?
Jacy naprawdę są współcześni dziesięcio i dwunastolatkowie? W domu często wspaniali, wrażliwi i uczuciowi, czytający Janka Muzykanta. Czasami z opisem nieco innego ich wizerunku przychodzi się zetknąć na wywiadówce. Ja chyba najbardziej lubię poznawać ich, kiedy są przekonani, że dorosłych nie ma w pobliżu. Przyglądać się im zza firanki w oknie, słuchać ich, lub ich muzyki, gdy rozmawiają na sąsiedniej ławce przekonani, że skupiam się bardziej na czytanej gazecie. Czy po lekcjach, w swobodnych rozmowach roztkliwiają się nad smutnym losem wrażliwego rówieśnika z lektury? Niestety nie. Raczej wybierają Didżeja Jakiegośtam opisującego w rytmicznej rymowance konkret współczesnego realizmu wulgarną dosłownością. Która z tych wersji ich ról jest autentyczna i najbliższa prawdy o nich? Wszystkie. Po części lub z jakiejś strony. W każdej są sobą.
III. Po co?
To niekwestionowana konieczność a i obowiązek starszych, opiekunów, rodziców i wychowawców, zaproponować alternatywę dla wciskanej im na siłę namiastkę subkultury. Dziś może ich nie wzruszy, nie zainteresuje, nie zapadnie w pamięć. Lecz za lat kilka, gdy opadnie z nich kurz dziecięcego … przepraszam za przejęzyczenie, młodzieńczego zapału do wyrwania się z mocy nakazów i zakazów, kiedy minie zamiłowanie do wyłamywania się z porządku społecznego. Może kiedyś wspomną bez wyśmiewania te kilka zdań o biedaczynie, którego wrażliwości nikt nie umiał zrozumieć i jego istnienia docenić. Próba przebicia się z jakąkolwiek refleksją smutku i żalu po niepotrzebnej śmierci, do młodego człowieka obcującego bez najmniejszych ograniczeń z realiami informacji o śmietnikach klinik aborcyjnych jest zadaniem syzyfowym, ale niezbędnym i koniecznym. Dla życia.
IV. Czy to właściwy klucz do konkretnego zamka?
Na ile, wypracowaną częściowo wiekiem, a częściowo specjalistycznym wykształceniem, zmianę interpretacji literackiej postaci można przełożyć na zainteresowanie młodego czytelnika literaturą zakurzoną, archaiczną, coraz trudniej zrozumiałą? W książce, nudzi Johny Bandsman. Z ekranów, najnowocześniejszych nośników przekazu i trendów, straszy i śmieszy kolejna odsłona mocno postarzałej postaci Johnego Rambo, onegdaj młodego wojownika pokonującego w pojedynkę armie przeciwników, a dziś starca nieudolnie wciskającego się w nie swoją rolę. Czy w stworzonej na potrzeby określonego miejsca i czasu postaci Rambo, współczesny nastolatek odnajdzie cechy bliskiego mu bohatera? Czy Janko Muzykant w wersji Johny’ego Bandsman’a może, nawet niekoniecznie przekonać, ale chociażby zwrócić uwagę podlotka na uniwersalizm określonych wartości? Zwłaszcza w świecie coraz bardziej dynamicznych przemian tych wartości. Czy opis świata i jego systemu wartości sprzed czterdziestu albo stu czterdziestu lat, może mieć jakikolwiek wpływ na kształtowanie wrażliwości dzisiejszego młodego człowieka? Musi. Bo wydaje się, że innych narzędzi nie mamy.