Oje.. Do literackiej nagrody? Za wiersze o katastrofie smoleńskiej? Toż to grafomaństwo do potęgi. Nie mówiąc już o mało prawdziwej wizji swiata pana Wencla. Przytoczę tu jeden wiersz, publikowany w Gościu po katastrofie smoleńskiej.
Jeszcze Polska nie zginęła póki my giniemy
póki nasi starsi bracia wędrują do ziemi
tam tajemne biją źródła tryskają strumienie
tam śmierć pada na kolana przed wiecznym istnieniem
tam zabici w ciemnym lesie modlą się za nami
tam powstańcy do Śródziemia idą kanałami
ścieżka wiedzie przez grób Pański – nie ma innej drogi
trzeba się owinąć w całun biały i czerwony
gdy przestaną nas hartować strzałem w potylicę
samoloty będą spadać za lub przed lotniskiem
mroźny wiatr ze wschodnich kresów wciąż nam wieje w plecy
gnie się trzcina nadłamana tli się płomyk świecy
a im bardziej bezsensowny twój zgon się wydaje
tym gorętsze składaj dzięki że jesteś Polakiem
naród tylko ten zwycięża razem ze swym Bogiem
który pocałunkiem śmierci ma znaczoną głowę
Szczególnie uderzają w tym wierszu słowa o hartowaniu strzałem w potylicę i sugesta, że Rosjanie spowodowali katastrofę. Znalazł się już ktoś, kto panu Wenclowi na jego wiersz już wierszem odpowiedział. Przytoczę go tutaj.
Jeszcze Polska nie zginęła no i Wencel żyje
nocą swoje wiersze pisze i wódeczkę pije
Samogonu mu w umyśle tryskają strumienie
Potem światu swe pomysły głosi rzewnym pieniem Śnią mu się ciemnymi nocy koszmary szkaradne
O kanałach, lasach, trupach powieści bezładne O tych ścieżkach, które wokół grobów się krzyżują
O całunach oblekanych pod cmentarną tują
Błagam, przestań nas już straszyć strzałem w potylicę
Samolotem lądującym w ruską piaskownicę
Wiatr od wschodu ci zawiewa, bo masz przeciąg w domu
Trzeba zamknąć panie okno, nie bić w alarm dzwonu Z śmierci czynisz bohaterstwo, choć śmierć w samolocie
Przed lotniskiem lądującym nie świadczy o cnocie I na koniec Pana Boga we wszystko to mieszasz
W śmierci widzisz znak zwycięstwa – głupio się pocieszasz Swary, kłótnie, podejrzliwość, oto naród cały
Panu Bogu tym na pewno nie dodajem chwały Rusek zbrodniarz, Naród Mesjasz, Prezydent bohater?
Sny to nie jest rzeczywistość. Wytrzeźwiej Pan raczej
Mam nadzieję, że z tej okazji red. Wencel będzie nam cytował w odcinkach książki J. Mackiewicza: "Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy" i inne pozycje tłumaczące moralną wątpliwość Vaticanum II. Proszę tylko nie cenzurować J. Mackiewicza, bo w PRL był on wrogiem publicznym nr 1 i chyba Gość Niedzielny nie postąpi w tym stylu?
Oje.. Do literackiej nagrody? Za wiersze o katastrofie smoleńskiej? Toż to grafomaństwo do potęgi. Nie mówiąc już o mało prawdziwej wizji swiata pana Wencla. Przytoczę tu jeden wiersz, publikowany w Gościu po katastrofie smoleńskiej.
Jeszcze Polska nie zginęła póki my giniemy
póki nasi starsi bracia wędrują do ziemi
tam tajemne biją źródła tryskają strumienie
tam śmierć pada na kolana przed wiecznym istnieniem
tam zabici w ciemnym lesie modlą się za nami
tam powstańcy do Śródziemia idą kanałami
ścieżka wiedzie przez grób Pański – nie ma innej drogi
trzeba się owinąć w całun biały i czerwony
gdy przestaną nas hartować strzałem w potylicę
samoloty będą spadać za lub przed lotniskiem
mroźny wiatr ze wschodnich kresów wciąż nam wieje w plecy
gnie się trzcina nadłamana tli się płomyk świecy
a im bardziej bezsensowny twój zgon się wydaje
tym gorętsze składaj dzięki że jesteś Polakiem
naród tylko ten zwycięża razem ze swym Bogiem
który pocałunkiem śmierci ma znaczoną głowę
Szczególnie uderzają w tym wierszu słowa o hartowaniu strzałem w potylicę i sugesta, że Rosjanie spowodowali katastrofę. Znalazł się już ktoś, kto panu Wenclowi na jego wiersz już wierszem odpowiedział. Przytoczę go tutaj.
Jeszcze Polska nie zginęła no i Wencel żyje
nocą swoje wiersze pisze i wódeczkę pije
Samogonu mu w umyśle tryskają strumienie
Potem światu swe pomysły głosi rzewnym pieniem
Śnią mu się ciemnymi nocy koszmary szkaradne
O kanałach, lasach, trupach powieści bezładne
O tych ścieżkach, które wokół grobów się krzyżują
O całunach oblekanych pod cmentarną tują
Błagam, przestań nas już straszyć strzałem w potylicę
Samolotem lądującym w ruską piaskownicę
Wiatr od wschodu ci zawiewa, bo masz przeciąg w domu
Trzeba zamknąć panie okno, nie bić w alarm dzwonu
Z śmierci czynisz bohaterstwo, choć śmierć w samolocie
Przed lotniskiem lądującym nie świadczy o cnocie
I na koniec Pana Boga we wszystko to mieszasz
W śmierci widzisz znak zwycięstwa – głupio się pocieszasz
Swary, kłótnie, podejrzliwość, oto naród cały
Panu Bogu tym na pewno nie dodajem chwały
Rusek zbrodniarz, Naród Mesjasz, Prezydent bohater?
Sny to nie jest rzeczywistość. Wytrzeźwiej Pan raczej