Mam podobne odczucia, ale jednak nie wyrzucam telewizora, chociaż już się nad tym zastanawiałem. Po prostu go - prawie - nie oglądam. Pozbyłem się tego nawyku stosunkowo prosto wraz z zaprzestaniem kupowania gazet z programem TV. A to "prawie", to raz na kilka tygodni jakiś film na TVP Kultura (jedyny kanał TVP jaki jeszcze oglądam) lub na TCM, ewentualnie kryminał na AXN lub 13thSt. I wiadomości - tylko z zagranicznych stacji. Moje dziecko jeszcze czasem ogląda bajki na CBeebies (czasem, bo jednak częściej na DVD albo przez Internet). Innych kanałów po prostu nie da się oglądać - większość zawartości to nędzna papka dla bezmyślnych odbiorców. Dlatego coraz bardziej dochodzę do wniosku, ze abonament telewizyjny jest po prostu zbójeckim podatkiem.
Decyzję podjęłam przed rokiem, po dojściu do wniosku, że nie zniosę dłuzej dziennikarskich narracji wcierających mi w mózg, co o czym mam myśleć.
Uwolnilam się zarazem od włączonego na okrągło pożeracza prądu, od powrotu z pracy do późnej nocy - w niczym nieuzasadnionym oczekiwaniu, że a nuż coś ważnego albo mądrego tam dadzą.
Było to czekanie na Godota, bo nigdy nie dawali.
Najtrudniej przyszlo mi rozstanie z samym operatorem, który , po zaplaceniu mu wszystkich zastrzezonych umową kwot z tytulu przysługującego mu okresu wypowiedzenia ( po trzech miesiącach od rozwiązania umowy ) zażądał ode mnie - strasząc mnie windykatorem (!) - kwoty 15 (!) ZLP.
Co potraktowałam jako probę wyłudzenia ode mnie kwoty, o którą nie warto się spierać.
Po zażądaniu historii wplat i uzasadnienia wycofał się ze swoich roszczeń.
Kroku swojego nie załuję, warto było.
Informacji szukam gdzie chcę, więcej wiem i nie denerwuję się przy tym jak wtedy, gdy byłam skazana na to, co mi zapodadzą dziennikarskie tuzy z maistreamowych telewizorni.
Przy okazji eksploracji internetu mam lepszy dostęp do kultury i więcej czasu na poszukiwanie i cieszenie się tym, co naprawdę piękne.
Szkoda nerwów i czasu by oglądać polską telewizję w czasie realnym. Najciekawsze programy i filmy można obejrzeć po północy, dlatego od czasu do czasu je nagrywam i oglądam. Mam wrażenie, że rządzący polską telewizja traktują widzów jak idiotów, którzy nie zrozumieją ambitniejszych pozycji. Od telewizji trzeba odwyknąć, oglądam ją max. 4 - 6 godzin tygodniowo i jest mi z tym bardzo dobrze
Pani Basiu, i tak Pani ogląda te ramówki z obowiązku dziennikarskiego. Na przykład taki serial jak "Plebania" tak mnie "fascynuje", że przełączam na inny kanał, lubię kanały popularno-naukowe, np. Discovery i podobne, poszerzam swoją wiedzę, na rózne tematy, o historii, astronomii, o religii, o Biblii, kryminalne, o eksperymentach naukowych etc., bardzo bogata tematyka. A co do filmów dobrych, polecam programować je w nagrywarce, jeśli, w niej jest dysk o dużej pojemności jak w komputerze. Poza tym w moim komtputerze mam kartę do kablówki i też w nim mogę programować interesujące pozycje. Nie warto wyrzucać telewizora... :-)
Odwagi, to nie jest wcale bolesne.
Powiem więcej, to sprawia ulgę.
Decyzję podjęłam przed rokiem, po dojściu do wniosku, że nie zniosę dłuzej dziennikarskich narracji wcierających mi w mózg, co o czym mam myśleć.
Uwolnilam się zarazem od włączonego na okrągło pożeracza prądu, od powrotu z pracy do późnej nocy - w niczym nieuzasadnionym oczekiwaniu, że a nuż coś ważnego albo mądrego tam dadzą.
Było to czekanie na Godota, bo nigdy nie dawali.
Najtrudniej przyszlo mi rozstanie z samym operatorem, który , po zaplaceniu mu wszystkich zastrzezonych umową kwot z tytulu przysługującego mu okresu wypowiedzenia ( po trzech miesiącach od rozwiązania umowy ) zażądał ode mnie - strasząc mnie windykatorem (!) - kwoty 15 (!) ZLP.
Co potraktowałam jako probę wyłudzenia ode mnie kwoty, o którą nie warto się spierać.
Po zażądaniu historii wplat i uzasadnienia wycofał się ze swoich roszczeń.
Kroku swojego nie załuję, warto było.
Informacji szukam gdzie chcę, więcej wiem i nie denerwuję się przy tym jak wtedy, gdy byłam skazana na to, co mi zapodadzą dziennikarskie tuzy z maistreamowych telewizorni.
Przy okazji eksploracji internetu mam lepszy dostęp do kultury i więcej czasu na poszukiwanie i cieszenie się tym, co naprawdę piękne.
Zachęcam, wyrzucenie telewizora to czysty zysk.
A co do filmów dobrych, polecam programować je w nagrywarce, jeśli, w niej jest dysk o dużej pojemności jak w komputerze. Poza tym w moim komtputerze mam kartę do kablówki i też w nim mogę programować interesujące pozycje.
Nie warto wyrzucać telewizora... :-)