Straszna szkoda ! Pamiętam jak K. Cugowski zawiózł mnie, wtedy młodego chłopaka po koncercie pod dom, by dać autograf na płycie której zapomniałem zabrać na koncert, mam ją do dzisiaj...
I tutaj naszła mnie refleksja, czyżbym był już tak stary? Właśnie 40 lat temu byłem na jednym z ich pierwszych koncertów promujących ich pierwszą płytę "Cień wielkiej góry", skądinąd bardzo dobry to był long play. W tamtych czasach na początku ich kariery 1 płyta to było trochę mało na koncert więc Budka przedłużała go długimi solówkami Ziółkowskiego na gitarze i popisami Zeliszewskiego na perkusji, co nie było entuzjastycznie przyjmowane przez publiczność. Dzisiaj prawdopodobnie zabrakłoby doby na przedstawienie całej ich twórczości. Od tamtego czasu chodziłem od czasu do czasu na ich koncerty, które cechował pełen profesjonalizm. Szkoda, że kończą, mogliby wziąć wzór z "Rolling Stones". Mam jednak nadzieję, że ich muzyka będzie żyła, chociaż Polacy to taki dziwny naród, który niechętnie sięga do twórczości kolegów z branży, co jest zjawiskiem powszechnym w krajach anglosaskich, dlatego u nas z końcem istnienia jakiegoś zespołu albo artysty umiera razem z nim jego muzyka.
Panta rei. Na Tym świecie - wszystko przemija.
Po co Muzyce Polskiej prawdziwi Artyści, skoro Polski nie będzie?
Im szybciej skończą, tym dla nich lepiej. Nie będą musieli tego Finis Poloniae oglądać.
Żal, wszystko przemija, jednak ich muzaka tak szybko nie przeminie.