Czy czytał Pan dziennik Anny Frank? Jest znany, bo to relacja z ekstremalnie trudnego położenia. Ale po lekturze zostaje wielki niesmak; z zapisków wyłania się osoba złośliwa, małoduszna, pusta i trochę zboczona. Jeśli ten dziennik zestawić z zapiskami Anieli Budkówny, to widać jak ogromna różnica może być między rówieśnicami. Mój egzemplarz Dziennika Anny Frank trafił natychmiast na regał bookcrossingowy - teraz żałuję, że nie do śmieci.