A od kiedy Łukasz Tischner jest w "Tygodniku Powszechnym"? Czy przypadkiem nie pomylono go z jego stryjem ks. Józefem Tischnerem, który faktycznie był współpracownikiem "Tygodnika"? Tyle, że ks. Tischner od wielu lat nie żyje. Łukasz Tischner był w redakcji "Znaku" - to jest od iluś lat zupełnie inna firma.
Szkoda, że nie wspomniano o inspirującym referacie prof. Zofii Zarębianki, od wielu lat penetrującej duchowe i religijne aspekty twórczości Miłosza. Tym razem, prof. Zarebianka omawiała watki buddyjskie w poezji Noblisty, pokazując ich wybór jako niesprzeczny z chrześcijaństwem i zwracając uwagę na ukrytą w wielu wierszach możliwość podwójnych deszyfracji znaczeń - wpisujących się zarówno w duchowość chrześcijańską jak i w tradycję buddyzmu - zen.
Równocześnie z powstaniem "Solidarności", w 1980 roku Czesław Miłosz otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Przyznanie temu poecie literackiej Nagrody Nobla przyjęte zostało radośnie w dobie narodowego sprzeciwu wobec komunistycznego reżimu, a Miłosz traktowany był jako symbol antyreżimowego buntu. Owa radość z miłoszowego Nobla nie trwała zbyt długo, bowiem stopniowo zaczęły ukazywać się na rynku wydawniczym w kraju emigracyjne utwory tego poety, a ich treść wręcz zaszokowała polskiego czytelnika, gdyż prawie każda jego książka była brutalnym paszkwilem i złośliwą dyskwalifikacją polskiej kultury. Okazało się, iż Miłosz nie jest jednym z nas, lecz wynarodowionym kosmopolitą, człowiekiem obcym, zewnętrznym i wręcz wrogim całemu naszemu dziedzictwu narodowemu, historycznemu i kulturowemu, a pasja jego twórczości literackiej stało się obrzucanie Polaków inwektywami, utworami pełnymi złowrogiego jadu - cykutą podawaną z cynizmem wszystkiemu co polskie. W każdej księgarni w Polsce półki zawalone są paszkwilancką twórczością noblisty Miłosza, wymierzoną w Polskę.
Okazało się, iż Miłosz nie jest jednym z nas, lecz wynarodowionym kosmopolitą, człowiekiem obcym, zewnętrznym i wręcz wrogim całemu naszemu dziedzictwu narodowemu, historycznemu i kulturowemu, a pasja jego twórczości literackiej stało się obrzucanie Polaków inwektywami, utworami pełnymi złowrogiego jadu - cykutą podawaną z cynizmem wszystkiemu co polskie.
W każdej księgarni w Polsce półki zawalone są paszkwilancką twórczością noblisty Miłosza, wymierzoną w Polskę.