Lato, chociaż niemrawe, w pełni. Podobny – letni – repertuar serwują nam kina. Ale i tu zdarzają się rodzynki w rodzaju gruzińskich „Mandarynek”.
W swoim czasie nazwiska Siergieja Paradżanowa, Tengiza Abuładze, Otara Iosselianiego czy Gieorgija Danielii stanowiły wizytówkę kina gruzińskiego. Wydaje się, że po okresie zapaści w latach 90., spowodowanej czynnikami ekonomicznymi, w kinie tym pojawiło się kilku twórców, którzy dają nadzieję na jego odrodzenie. Należy do nich z pewnością Zaza Urushadze, reżyser „Mandarynek”, który podjął temat gruzińsko-abchaskiego konfliktu z lat 90.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |