Na Śląsku i w całej Polsce coraz bardziej popularyzuje się – choć dawniej nieznany – Dzień Babci (21 stycznia) i zaraz po nim następujący Dzień Dziadka (22 stycznia). Święto bardzo miłe i pożyteczne, bo podtrzymujące więzy rodzinne… ale!
Wśród Ślązoków często wówczas odżywa dyskusja na temat – jak się powinno poprawnie po śląsku godać: babcia, starka czy oma? Zagadnienie to wcale nie jest takie proste do omówienia, gdyż dotyka bardzo delikatnej materii – nietykalnych zwyczajów wewnątrzrodzinnych. A w tej dziedzinie poruszać się trzeba bardzo ostrożnie i nie mądrzyć się uczonymi formułkami. Tak więc, aby opisać ten problem, posłużę się moimi wspomnieniami z dzieciństwa.
Za bajtla miałem dwóch kamratów, czyli kolegów. Jeden nazywał się Marian, a drugi Jacek. Przy wspólnych graczkach, czyli zabawach, mogłem poznawać tradycje w ich chałpach. Dowołech pozór, co oni warzą na łobiod albo jak godają na babcie i dziadka. Tak więc u kamrata Jacka godali… starka i starzik. Przykładowo:
– Starko, zaro przida na łobiod!
– Mój starzik siedzi na drabinie i rwie cześnie !
Zaś u kamrata Mariana godało sie… oma i opa. Przykładowo:
– Jak mie bydziesz przezywoł, to poskarża sie omie!
Natomiast u mnie w domu mówiło się zwyczajnie – babcia i dziadek, ale już pradziadka mianowało się staroszek, a praprababcię – starka. W tej sytuacji, na podstawie mojego doświadczenia można by zaryzykować następującą definicję: Śląska tradycja każe twierdzić, że najdawniejsze są określenia: starka, stareczka, starzik, starziczek albo staroszek. Jednak Śląsk, jako region pogranicza, ulegając wpływom polskim i niemieckim, przyjął do swej tradycji jeszcze inne równorzędne określenia: babcia i dziadek oraz oma i opa.
Ale to nie koniec różnorodności w nazywaniu babć i dziadków. Różnice te dotyczyły jeszcze mówienia im „za dwoje” albo „za troje”. Tak więc u mnie w domu godało się do babci i dziadka bardzo poufale – w liczbie pojedynczej, przez „ty”. Przykładowo: – Kaj babciu idziesz, na torg?
Natomiast u kolegi Mariana godało sie „za dwoje”, czyli na „wy”. Podobnie jest też do dzisiaj po niemiecku – przez „Sie”, czy po francusku – przez „Vous”. Przykładowo godanie przez „wy” brzmi: – Kaj Wy oma idziecie? – Kajżeście oma byli?
Zaś u kolegi Jacka godali „za troje”, czyli przez „łoni”. W uczony sposób nazywa się to „pluralis majestaticus”, czyli liczba mnoga majestatyczna. Dla przykładu: – Kaj oma pódom? – Oma, kaj Oni byli?
Jo i moje dwa kamraty Marian i Jacek… nie pochodziliśmy z trzech odległych zakątków Śląska. Do chałpy Jacka miałem 15 metrów, a do chałpy Mariana 40 metrów. I owszem – dawniej pobiliśmy się czy pokłócili bardzo często i o różne sprawy, ale nigdy skuli tego, że jo mioł babcia, a oni starka i oma.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.