Kiedyś wdałem się w niepotrzebną rozmowę na temat związków wiary z polityką...
Oprócz śląskich rolad, wodzionki i kołocza bardzo lubię włoskie nudle, czyli makarony. Potrafię je przyrządzać na wiele sposobów, ale do takiego warzynio potrzebne są tomaty, czyli pomidory.
Ostatnio na zakupach zauważyłem wielką promocję tych warzyw w puszkach. Postanowiłem zaszaleć i zaszporować. Kupiłem sto puszek (!). W drodze do kasy pewna poczciwo Ślązaczka nie wytrzymała z ciekawości i zapytała:
– A na co wom tela tych tomatów?
– Jak to na co – odpowiedziałem w żartach – a dyć idzie dekomunizacja i wszystko, co czerwone, będzie trudno dostępne!
– Jezderyny! Co sie terozki nawyrobiało! – odpowiedziała moja rozmówczyni, która najwyraźniej mojego wica nie zrozumiała. Ja zaś poczułem się winny robienia ludzi za błozna.
Kilka dni później również wdałem się w niepotrzebną rozmowę na temat związków wiary z polityką. Chciałem dyskusję załagodzić. Wyciągnąłem portfel, w którym między monetami noszę małą ołowianą figurkę św. Antoniego Padewskiego, i powiedziałem:
„Jeżeli Antoniczka wsadzimy do portfela, to będzie patronem liberałów, a gdy popatrzymy na starodawną figurę św. Antoniego patrona Rybnika, to mamy patrona prawicy – bo trzyma on Dzieciątko na prawej ręce. Natomiast gdy spojrzymy na figurkę św. Antoniego z bazyliki w Padwie, to zobaczymy patrona lewicy – bo trzyma on Dzieciątko na lewej ręce”.
Próbowałem też tłumaczyć, że wszelkie próby twierdzeń, że Ponboczek jest po stronie jakiejś partii czy opcji politycznej – to grzech przeciwko drugiemu przykazaniu: Niy bydziesz broł imiynio Ponboczka twojego po darymnicy!, czyli: Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego na daremno! Ale niestety… Ta rozmowa również nie miała sensu, ponieważ poziom emocji nie pozwolił normalnie rozmawiać.
W jakim dziwnym żyjemy kraju! Nie można pożartować o pomidorach ani o ręce, na której św. Antoni trzyma Dzieciątko. Cały truchleję, co będzie w czasie Bożego Narodzenia, kiedy osioł w betlyjce może stać się niebezpieczną aluzją polityczną, nie mówiąc już o „gwieździe na Wschodzie”. I co tu z tym fantem zrobić?
A dyć proponuję dziecięco proste rozwiązanie. Starajmy się nie zwariować i często używajmy pewnego bardzo ważnego knefla, czyli guzika. Znajdziemy go w swoim telewizorze czy radiu. Guzik ten służy do wyłączenia odbiornika.
Wyłączmy go, a nasze życie będzie spokojniejsze. Pomidory też na powrót staną się tylko warzywem, a nie symbolem. Wychodźmy też wieczorami na długie spacery. Wracając zaś do domu nie spieszmy się. Idźmy wyjątkowo powoli i długo – aby spóźnić się na wieczorne wiadomości i inne polityczne fakty, wydarzenia, dzienniki… No i pamiętajmy: świętemu Antoniczkowi nie patrzy się na ręce, ale rzyko sie do niego, czyli modli się w sprawie rzeczy zagubionych. A jest o co!
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.