Na Śląsku wszystko jest inaksze: „kibel” to nie jakaś tam ubikacja, ale „wiadro”, „kluski” to nie makaron – ale regionalna potrawa z kartofli, natomiast na Pana Boga mówi się „Ponboczek”.
A więc Ślązoki powinny już być przyzwyczajone do tej swojej regionalnej inności i ją wreszcie w pełni zaakceptować. Niestety nie! Ciągle jeszcze wśród nas nie brakuje ludzi z poważnymi kompleksami. Oto przykład.
Kiedyś kręciłem z Telewizją Katowice program „Śląsk jest piękny”. Część zdjęć robiliśmy na rybnickim targowisku. Polegało to na tym, że podchodziłem do jakiegoś straganu i mówiąc po śląsku, kupowałem poszczególne produkty. Niestety, wówczas sprzedawcy uciekali sprzed kamery i wstydzili się godać. Ile to musieliśmy się naprosić, naobiecywać i wprost przysięgać, że wytniemy ich gupie godanie! I jak pogodzić tę sytuację z powszechną opinią, że w telewizji regionalnej za mało jest śląskich programów? Ale to nie koniec!
Napisałem jakiś czas temu książkę „Bojki śląskie”, na którą niykere Ślązoki fest buczą, czyli narzekają. Dlaczego? Bo jest – rzekomo – za bardzo śląska(!). Zupełnie tego nie rozumiem! No bo jak może szokować informacja, że prawie wszyscy bohaterowie słynnych bajek byli Ślązokami. Niektórzy bowiem pomylili chyba traktat naukowy o bajkach ze śląskim bojaniym. Oburza więc niektórych, że „Calineczka”, „Pinokio” i „Dziewczynka z zapałkami” byli z Katowic, że „Kopciuszek” był z Cieszyna, „Jaś i Małgosia” spod Rybnika, a „Kot w butach” był ze Ślązokami na wojnie. Najwięcej jednak emocji wzbudził „Czerwony Kapturek” z Tychów.
Jeden czytelnik zadzwonił nawet z propozycją, że skoro Kapturek był „czerwony”, to niy powiniyn być Ślązokiym yno Zagłymbiokiym!
Muszę się przyznać, że reakcja na śląskie bojki przeszła trochę moje oczekiwania. Jest ona bardzo podobna do reakcji na „Biblię Ślązoka”, kiedy niektórzy gorszyli się, że archanioł Gabriel „przyfurgnął”. No a co miał zrobić, jak mu Ponboczek złonaczył krzidła?
Jak się jednak głębiej zastanowić, to wyliczone wyżej śląskie postawy mają jakąś wspólną logikę. Jaką? Ślązok nie lubi się wyrychlać, czyli wyskakiwać przed szereg. I tak: Nie lubi między cudzymi godać po śląsku – no bo co sobie ludzie pomyślą. Nie jest też przepadzity na robienie z Kapturka Ślązoka, a i Pana Boga boi się mieszać do swoich zwykłych, czasami zakompleksionych śląskich spraw.
Dlaczego tak to jest z tymi Ślązokami? A dyć… ciągle wychodzi z nas jeszcze to dawne wychowanie, które często używało haseł: Siedź cicho w kącie, a znojdą cie! Niy godej tela! Niy mądruj sie! Weź te pazury! Niy macej tego, bo zepsujesz! Niy ciś sie do wielgiego świata, ale lepij chyć sie porządnyj roboty! I dlatego właśnie zrobienie ze Ślązoka prezesa, a z Kapturka Ślązoka ciągle jest jeszcze bojką nie z tej ziemi.