Czyli filmowy manifest pokolenia X.
Film-zjawisko, film-fenomen, film kultowy… Każde z powyższych stwierdzeń świetnie pasuje do nakręconych w 1994 roku „Sprzedawców” – niskobudżetowej, niezależnej produkcji (z reżyserem-debiutantem za kamerą!), która podbiła świat i przeszła do historii kina. Ba, przywróciła wiarę w kino i dowiodła, że filmy, tak naprawdę, mógłby kręcić każdy.
Jak to się stało, że film, który powstał za nieco ponad 25 tys. dolarów (zebrane przede wszystkim wśród przyjaciół), stał się jednym z najważniejszych obrazów lat ’90? Cóż, Kevinowi Smithowi świetnie udało się uchwycić ducha tamtych czasów. Świadomie, bądź nieświadomie, ukazać na wielkim ekranie ideały, ale i problemy członków amerykańskiego pokolenia X.
Ich poprzednicy, czyli yuppies/japiszony, porobili wielkie kariery w latach ’80 (czasy koniunktury gospodarczej) i nie zamierzali nikomu oddawać pozajmowanych stanowisk. Iksy skazane były więc często na nisko opłacane „McPrace” (np. w restauracjach McDonalds’a). Stąd też ich cichy bunt, wyrażający się niezgodą na branie udziału w wyścigu szczurów i poprzestawanie na małym.
Tak właśnie jest w przypadku dwóch głównych bohaterów „Sprzedawców”. Randal pracuje w niewielkiej wypożyczalni kaset video, Dante tuż obok, w sklepiku przypominającym naszą „Żabkę”. Możliwości awansu mają więc zerowe, dlatego większość czasu (zarówno wolnego, jak i tego w pracy) spędzają na gadaniu o niczym. O „Gwiezdnych Wojnach”, o dziewczynach, o absurdalnych zachowaniach klientów, o seksie... – co im ślina na język przyniesie. Używają przy tym nieprawdopodobnej ilości wulgaryzmów, więc uwaga!, bo „uszy więdną”.
Dla osób wrażliwszych, oglądanie tego filmu może być nie lada wyzwaniem (polski dystrybutor na napisach końcowych informuje nawet, że w trakcie tłumaczenia niezbędna była… konsultacja wulgarystycza). Osobiście radzę jednak nie zwracać uwagi na językowe popisy bohaterów, gdyż nie one są najistotniejsze w tym filmie. Najważniejsze są tu bowiem „iksowe” wartości wyznawane przez bohaterów, takie jak zakorzenienie w lokalnej społeczności i miłość do małej ojczyzny jaką tu jest New Jersey; ich fascynacje, pasje i hobby (hokej, kino, muzyka), a także przyjaźń, czy relacje z najbliższymi (japiszony stawiały raczej na luksus, karierę i sukces finansowy).
Świetnie się to wszystko ogląda, coś z tego nastroju i ideałów odnajdziemy także w kilku późniejszych filmach Smitha, takich jak „Dziewczyna z Jersey” (2004), czy „Sprzedawcy 2” (2006). Niestety, gdy idzie o resztę jego filmografii, najlepiej byłoby spuścić na nią zasłonę milczenia. „Dogma”, „Jay i Cichy Bob kontratakują”, „Zack i Miri kręcą porno”… - nie są to, niestety, wybitne dzieła. „Sprzedawcy” takim dziełem byli. Także ze względu na pomysłowe odwołania do "Boskiej komedii" (imię Dante i "piekielne" męki stojącego za ladą bohatera nie są przecież przypadkowe).
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...