Rękopiśmienne, przebogato ilustrowane miniaturami księgi, są jednymi z najcenniejszych zabytków, jakie przetrwały do naszych czasów po wiekach średnich.
W przyklasztornych, średniowiecznych skryptoriach, roiło się od anonimowych mistrzów, którzy w fantazyjny sposób przyozdabiali pergaminowe karty wielostronicowych kodeksów. Przy użyciu farb wodnych i różnobarwnych atramentów owi „wielcy rzemieślnicy średniowiecza” – jak ich nazwała siostra Wendy Beckett - tworzyli ilustracje figuralne, jak również inicjały, bordiury (czyli ozdobne pasy), ornamenty i im podobne motywy dekoracyjne.
Przy ich tworzeniu pracowało zazwyczaj kilku mnichów. „Miniator względnie iluminator ozdabiał księgi farbami, a także pozłotą i posrebrzeniem, czerwone inicjały malował rubrykator, natomiast pisanie zwykłych liter było zadaniem skryby” - wyjaśniała Karin Segner, autorka książki „Gotyk”.
Malarstwo miniaturowe początkowo było niezwykle zróżnicowane. Niemal każdy region w ówczesnej Europie miał swój niepowtarzalny, ilustracyjny styl. Od połowy XIII wieku zapanowała jednak swoista moda na francuszczyznę i tzw. „styl paryski”, którego najznamienitszym przykładem był „Psałterz św. Ludwika”.
Wikimedia (PD) Karta z "Bardzo bogatych godzinek księcia de Berry" Iluminowane księgi trafiały zazwyczaj do zbiorów kościelnych i dworskich hierarchów. Od połowy XIV wieku ich odbiorcami zaczęli być także przedstawiciele arystokracji i mieszczaństwa. Wtedy też tematyka religijna zaczęła ustępować miejsca ilustracjom „świeckim”, zamieszczanym już nie tylko w mszałach i psałterzach, ale także w kronikach, zbiorach poezji miłosnej, księgach prawnych, czy manuskryptach przyrodniczych, czego koronnym przykładem może być „Księga sokołów cesarza Fryderyka II”.
Wiek XV zrywa ostatecznie z anonimowością iluminatorskich mistrzów, a trzej bracia Limburg, autorzy „Bardzo bogatych godzinek księcia de Berry” przechodzą do historii sztuki, jako wielcy twórcy, którym udało się uchwycić specyfikę późnogotyckiej kultury dworskiej.
Często określa się Limburgów mianem mistrzów krajobrazu miasta i jego otoczenia. Ich dzieło, powstałe po 1415 roku to ponad setka wyidealizowanych ilustracji, na których poza arystokratami widnieją także przedstawiciele innych stanów. Głównie chłopi, których twórcy ukazali podczas codziennych zajęć i prac polowych, jakie wykonywano na średniowiecznych wsiach w ciągu całego roku kalendarzowego (np. malunek na luty ma być pierwszym w malarstwie europejskim pejzażem zimowym).
Zleceniodawcą bogato zdobionych godzinek był książę Jean de Berry. Ten uchodzący za pierwszego w dziejach sztuki kolekcjonera, był bratem króla Francji, Karola V. Zmarł wraz z braćmi Limburg na skutek zarazy w 1416 roku. „Bardzo bogate godzinki księcia de Berry” pozostały niedokończone…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…