Czas namysłu. Oczekiwania. Przywoływania i powracania do dawnych tradycji. A może przede wszystkim czas szalonej konsumpcji i przedświątecznych zakupów?
„Czas adwentu to czas namysłu nad nadzieją człowieka. Mamy się dokładniej przyjrzeć naszej nadziei. Ściśle rzecz biorąc, mamy dotknąć sporu, jaki od wieków prowadzi Ewangelia ze złożami pogaństwa, rozpościerającymi się w głębi nas samych. Nadzieja czy rozpacz?” – pytał przed laty, rozpoczynając swe adwentowe rozważania, ks. Józef Tischner na kartach książki „Miłość nas rozumie”.
Adwent. Czas namysłu. Oczekiwania. Przywoływania i powracania do dawnych tradycji. A może przede wszystkim czas szalonej konsumpcji i przedświątecznych zakupów?
O historii i dawnych adwentowych obyczajach mówiła w czwartek dyrektor tyskiego Muzeum Miejskiego, Maria Lipok-Bierwiaczonek. Wygłoszona przez nią prelekcja nosiła tytuł „Od św. Katarzyny do Godów. Okres adwentu i Boże Narodzenie w tradycji śląskiej”. Obok hucznie obchodzonych do dziś Barbórek, czy też dnia, w którym w Kościele wspominamy św. Mikołaja, badaczka przypomniała także dwa inne święta/tradycje, o których mało kto dziś pamięta.
Pierwsze z nich to tzw. Panienki, które niegdyś obchodzono 8 grudnia, gdy w kalendarzu liturgicznym odnotowujemy Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny. Drugie zapomniane święto to Łucyje z 13 grudnia – związane z postacią św. Łucji. Na czym polegały i jak wyglądały ich obchody?
„Chłopcy poprzebierani są za biskupów, diabła, śmierć, kozy, Żydów... i chodzą od domu do domu, śpiewają odpowiednie stare pieśni i tańczą” – pisał o „chodzyniu po mikołajstwie” Marek Szołtysek. Obchodzone 6 grudnia w miejscowości Łąka „mikołajstwo” to zwyczaj, w którym udział biorą młodzi mężczyźni (szczegółowo na ten temat pisze Jan Drzymała w artykule Łąka świętego Mikołaja). W czasie Panienek i Łucyj prym miały natomiast wieść ubrane na biało młode dziewczęta. I to właściwie wszystko, co wiemy dziś na temat tych dwóch, zapomnianych już obrzędów.
Wiemy natomiast, iż od lat Adwent to także czas ścierania się rozmaitych tradycji, zjawisk i zmian kulturowych. Jak przypomniała Maria Lipok-Bierwiaczonek, w okresie międzywojennym polscy publicyści apelowali, by zamiast choinek (postrzeganych wówczas jako germańskie i protestanckie) stawiać w domach wyłącznie szopki. W czasie II wojny światowej przekonywano, że prezenty dzieciom na Śląsku przynosi Knecht Ruprecht (parobek św. Mikołaja), po wojnie zaś obok Dziadka Mroza pojawiły się niespotykane dotąd ozdoby choinkowe. Otóż w latach ’50 w szkołach i zakładach pracy choinki przystrajano… emblematami związanymi z planem sześcioletnim.
Także i dziś, w XXI wieku, nie możemy narzekać na brak różnorakich, przedświątecznych dziwactw, „nowych świeckich tradycji” i osobliwości, wśród których na plan pierwszy wysuwa się postać "jegomościa w czerwonym kubraku, czerwonej czapce z pomponem i z wielką białą brodą", czyli tzw. zachodniego Mikołaja z Laponii. O tym wszystkim opowie Państwu ks. Artur Stopka w cyklu felietonów o przygodach Adwentowej Czekoladki. W ubiegłym roku prezentowaliśmy tylko niektóre klipy jego autorstwa. W tym roku pojawi się u nas komplet 26 odcinków, które będzie można obejrzeć tutaj
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.