Osobowość starożytnego Sokratesa przypomina mi żywot pewnego Ślązoka – Józefa Lompy. Ten śląski wieszcz, prorok czy filozof, żył w latach 1797–1863.
Sokrates żył w latach 469– 399 przed Chrystusem w starożytnych Atenach. Był rzeźbiarzem, żołnierzem, ale ostatecznie został filozofem. W jego przypadku znaczyło to tyle, że został mędrcem i wędrownym nauczycielem, który na ulicach Aten poświęcił się bezpłatnemu uczeniu tamtejszej młodzieży.
Jego nauka była bardzo prosta. Mówił, że najważniejsze w życiu jest dobro, prawda, sprawiedliwość… i że tych cnót można się nauczyć. Nauczał też, że tylko doskonalenie się w tych cnotach może przynieść człowiekowi szczęście i prawdziwy pożytek. Ten filozof zawsze otoczony był kochającą go elitą ateńskiej młodzieży, zaś denerwował tamtejszych polityków i innych konkurujących z nim filozofów, nauczających „prostszych prawd”, i to jeszcze za pieniądze. Natomiast dla zwykłych Ateńczyków był dziwakiem w podartym płaszczu.
W końcu jego wrogowie postawili mu kłamliwe oskarżenie o demoralizację młodzieży i bezbożność. W 70. roku życia skazano Sokratesa na śmierć przez wypicie trucizny o nazwie cykuta.
Osobowość starożytnego Sokratesa przypomina mi żywot pewnego Ślązoka – Józefa Lompy. Ten śląski wieszcz, prorok czy filozof, żył w latach 1797–1863. Był pisarzem, poetą, nauczycielem, organistą, tłumaczem, dziennikarzem, publicystą, ogrodnikiem, społecznikiem, ale przede wszystkim był zasłużonym budzicielem ludu polskiego na Śląsku.
Urodził się w Oleśnie. Tam chodził do szkoły ludowej, a potem kształcił się jeszcze w Wieluniu i Wrocławiu. Był nauczycielem i organistą w Lubszy. Zamieszkał tam w budynku szkolnym, a dzięki niewyczerpanej energii aktywnie zmieniał swoje otoczenie.
Przy szkole stworzył ogród botaniczny i wyremontował kościelną dzwonnicę. Równocześnie jako publicysta współpracował m.in. z pszczyńskim „Tygodnikiem Polskim”, z „Gwiazdką Cieszyńską”, z bytomskim „Dziennikiem Górnośląskim” oraz warszawskim „Tygodnikiem Ilustrowanym”. Założył w Bytomiu bibliotekę i czytelnię polską, był przewodniczącym Towarzystwa Pracujących dla Oświaty Ludu Górnośląskiego.
Tłumaczył z języka niemieckiego i łaciny oraz pisał po polsku wiersze i teksty prozatorskie. Liczna rodzina i obowiązki z tym związane jeszcze bardziej dopingowały Lompę do pracy. Aby ją wyżywić, pisał książkę za książką, sprzedając je potem na targach i w sklepikach. Pozostawił po sobie kilkadziesiąt książek, setki artykułów prasowych, a także bardzo bogate zbiory rękopiśmienne.
Jednak ta działalność Lompy była solą w oku Niemców, a dokładnie urzędników pruskiego państwa - gdyż Śląsk był wtedy częścią Prus. Jego wrogowie oskarżyli Lompę o podburzanie przeciwko władzy. Stracił pracę, prawo do emerytury i mieszkanie. Zmarł w skrajnej nędzy w Woźnikach.
A dyć spotkało naszego Lompę to samo co starożytnego Sokratesa. Tyle że tamten Sokrates umarł od trucizny w parę sekund, a Lompie - temu naszemu śląskiemu Sokratesowi - wrogowie zatruli całą starość.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |