W 1724 roku w rodzinie śląskiego krawca w Polkowicach koło Głogowa urodził się Franciszek Ignacy Jeszka. Chłopak najpierw studiował medycynę we Wrocławiu i potem wybrał życie zakonne.
Przebywał wówczas kolejno w klasztorze w Nitrze na Słowacji, w Brnie na Morawach i u częstochowskich paulinów w Polsce. Następnie wyjechał na studia do Włoch i z tego powodu po powrocie nadawano mu czasami przydomek „Italus”. Ostatecznie Jeszka został zakonnikiem u kamedułów na Słowacji i tam złożył śluby zakonne w miejscowości Zobor w 1753 roku, przyjmując imię zakonne – brat Cyprian. Ostatnie 19 lat życia spędził w kamedulskim klasztorze nad Dunajcem o nazwie Czerwony Klasztor, co po słowacku zapisuje się – „Cerveny Klaštor”.
W przeszłości te tereny należały do Polski, Czech, Austrii, a dzisiaj jest to teren Słowacji. Budynek Czerwonego Klasztoru dobrze widoczny jest z tratwy podczas słynnego w Pieninach spływu Dunajcem. Można tam też w ciągu jednej godziny dojechać drogą rowerową ze Szczawnicy.
Nasz Ślązok, brat Cyprian, w Czerwonym Klasztorze pracował jako infirmarz, czyli klasztorny lekarz, ale był też zarządcą klasztornej apteki. Wiele czasu poświęcał na zbieranie ziół i sporządzanie zielnika. W klasztornym ogrodzie uprawiał lecznicze rośliny i przygotowywał z nich lekarstwa, maści i mikstury. Pełnił też wiele innych funkcji.
Był klasztornym fryzjerem, kucharzem, zarządcą kuchni i łaźni. Oprócz tego jeszcze łowił w Dunajcu ryby, wyrabiał świece i lustra, a także przeprowadzał niezrozumiałe przez innych eksperymenty chemiczne – więc był uznany za alchemika.
Ten wszechstronnie uzdolniony i pomysłowy Ślązok był największą indywidualnością pośród klasztornych braci, a w okolicznych miejscowościach opowiadano o nim niestworzone historie. Mawiano m.in., że potrafi on fruwać jak ptak, dzięki skonstruowanej przez siebie latającej maszynie. Powstała nawet legenda o latającym mnichu, który na skrzydłach przeleciał z pienińskiej góry Trzy Korony nad Tatry i tam, po uderzeniu pioruna, zamienił się w skałę do dzisiaj nazywaną „Mnichem”. Oczywiście ta legenda o latającym mnichu to przesada, ale znawcy tematu sądzą, że jest „coś na rzeczy”.
Prawdopodobnie pomysłowy brat Cyprian konstruował jakieś latawce, może wiatromierze... Nie jest też wykluczone, że podczas swoich studiów przyrodniczych we Włoszech zetknął się z rysunkami Leonarda da Vinci, przedstawiającymi helikopter czy maszynę latającą. A może sam wymyślił swój sposób na latanie... może konstruował jakieś minilotnie, może jako syn krawca potrafił uszyć lepsze skrzydła niż Leonardo da Vinci, może testował je na górkach nad Dunajcem, a nurty tej rzeki zabezpieczały mu miękkie lądowanie.
Brat Cyprian musiał coś „kombinować z lataniem”, bo przecież za łowienie ryb czy ziołolecznictwo żaden Ślązok nie dostaje przydomku „furgający” czy „latający”.
***
A już 19 sierpnia na naszych ekranach ekranizacja legendy o bracie Cyprianie, czyli polsko-słowacka produkcja "Latający mnich i tajemnica da Vinci":
KinoSwiatPL
LATAJĄCY MNICH I TAJEMNICA DA VINCI - zawiastun PL
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…