Na ekrany naszych kin studyjnych powraca dziś „Generał” Bustera Keatona. Komediowe arcydzieło kina niemego i jeden z największych filmów wszech czasów. Co powoduje, że ta produkcja z 1926 roku cieszy się tak wielką renomą wśród krytyków i filmoznawców?
Tytułowy „Generał” jest lokomotywą, którą w czasie wojny secesyjnej Jankesi porwali południowcom. Poniekąd jest to fakt historyczny, tyle tylko, że przez Keatona… przeinaczony. W rzeczywistości porywaczami byli południowcy, jednak zgodnie z osobliwą, hollywoodzką tradycją, nie godzi się w złym świetle przedstawiać wojsk konfederatów, co jest jednym z większych paradoksów amerykańskiej kultury. Wojnę wygrała północ, ale to południowcy występują zazwyczaj w roli filmowych, pozytywnych bohaterów.
Maszynista, któremu uprowadzono lokomotywę (rzecz jasna wraz z narzeczoną na pokładzie) postanawia odbić obydwa obiekty swej miłości z rąk porywaczy. Zawrotne tempo ekranowej akcji oraz niezliczone tarapaty i zabawne sytuacje, w których oglądamy Bustera Keatona, nie pozostawią obojętnymi i dzisiejszych widzów, ale to nie jedyne powody, dla których warto „Generała” obejrzeć.
Keaton, który pierwsze komediowe szlify zdobywał grając w filmach wraz z „Fattym” Arbuckle, na zdjęcia do „Generała” wydał majątek. Oglądamy więc zachwycające pejzaże Oregonu oraz imponującą sekwencję, w której najprawdziwsza lokomotywa (nie, nie, to nie trick z miniaturowym modelem) spada do rzeki Rock River z płonącego, zapadającego się pod jej ciężarem mostu.
Wrażenie robią także tłumy umundurowanych statystów pojawiający się w tej imponującej, epickiej, ekranowej rekonstrukcji historycznej. Jej największą gwiazdą pozostaje jednak sam Keaton.
Jego niezwykła sprawność i wygimnastykowanie, w kompleksy mogłyby wpędzić Jackie Chana, ale nie one decydują o niezwykłości Bustera. Niezwykły jest sam bohater, ów „człowiek keatonowski”, którego aktor odgrywał przed kamerami setki razy.
„Maszynista Keatona to uosobienie rzetelności, czym odróżnia się od niefrasobliwych postaci Chaplina. Jeśli zostaje bohaterem, to dzięki swej przemyślności i stoickiej postawie. Walczy w pojedynkę z całym światem i nie zraża się zupełnie przeciwnościami losu. To postać smutna i melancholijna, lecz przecież uparcie zmierzająca do celu, w dodatku przejmująca, skoro przeciwnicy okazują się tak potężni. Jednak filozoficzny wymiar komizmu Bustera Keatona dostrzeżono po wielu latach” pisał Jan F. Lewandowski w „100 filmach stulecia”.
Iwona Sowińska w monumentalnej publikacji „Kino nieme” zwracała natomiast uwagę, że postawa keatonowskich bohaterów stanowi „pochwałę wytrwałości, lojalności, nieograniczonej inwencji i dystansu wobec obłędu otoczenia”. Kto wie, czy Buster Keaton nie stworzył swymi kreacjami jednego z najbardziej ludzkich bohaterów w dziejach światowej kinematografii…
***
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
classic film scans / CC 2.0
Buster Keaton
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...