Ile mogił wojennych Ślązaków - poległych w polskich i w niemieckich mundurach - jest na włoskiej ziemi? Kiedyś to dokładnie policzę, oczywiście z pomocą mojego śląskiego Anioła Stróża.
Nie ma chyba miejsca na świecie, gdzie Ślązoki nie zostawiły jakiegoś śląskiego śladu. No chyba że to ja mam takie szczęście, że gdzie tylko się pojawię, to natychmiast coś śląskiego potrafię wypatrzeć czy wysznupać. A może ja mam jakiegoś takiego specjalnego śląskiego Anioła Stróża, który mnie zawsze zaprowadza do wszystkich śląskich zakamarków? Tak też było pewnego lata podczas mojej podróży do Włoch.
Jadę więc sobie autostradą na odcinku z Padwy do Ankony. Kiedy jestem koło Bolonii, to specjalne elektroniczne ekrany nad drogą podają informację, że za około 50 kilometrów będzie „la coda”, co po włosku znaczy „ogon” albo „korek drogowy”. A któż lubi stać w korku, zwłaszcza gdy na dworze jest gorące włoskie lato. Podejmuję więc błyskawiczną decyzję i zjeżdżam z owej autostrady A14. W ten sposób zupełnie przypadkowo znalazłem się w peryferyjnej dzielnicy Bolonii o wdzięcznej nazwie San Lazzaro, czyli św. Łazarz.
Dalszą podróż postanawiam kontynuować zwykłą drogą, bo przecież lepiej jechać na wolnej drodze, niż stać na szybkiej autostradzie. Tak więc będąc dumny z uratowania się przed korkiem, postanowiłem zjechać w najbliższym ocienionym parkingu, aby coś zjeść, wypić i inne sprawy. I tak zatrzymałem się tuż przy drodze koło cmentarza. Wtedy mnie oświeciło. Przecież pod koniec II wojny światowej o wyzwolenie Bolonii walczyli Polacy. Może to ten cmentarz, na którym ich pochowali? Wypytałem o to pewnego Włocha, który handlował tam kwiatami.
Okazało się, że Cimitero dei Polacchi, czyli Cmentarz Polaków, jest niedaleko w Parco dei cedri, czyli w Parku cedrów. Z powodu upału chciałem początkowo zrezygnować z jego oglądania, ale dodatkowo zainteresowały mnie te cedry. Nigdy ich jeszcze nie widziałem a to słynne starożytne drzewa, z których między innymi król Salomon zbudował jerozolimską świątynię. Więc poszedłem.
Na polskim cmentarzu w Bolonii oglądałem groby, a potem w krypcie przeglądałem spis pochowanych tam żołnierzy. Czytam, czytam i nagle: Wilhelm Walis z Piekar Śląskich, Wacław Rozmus z Knurowa, Alfons Urbańczyk z Szaleju, Gerard Waculik z Piekar Śląskich…
Lektura tej książki wciągnęła mnie i przeczytałem ją w całości. Dzięki temu wiem, że wśród 1427 polskich żołnierzy, którzy polegli w walkach o wyzwolenie Bolonii, było aż 176 (!) Ślązoków. Jest to aż 12 procent wszystkich poległych. Ale to nie wszystko, bo są jeszcze inne cmentarze polskie, na których spoczywają Ślązoki: w Loreto, w Casamassima i na Monte Cassino. Ale to też nie koniec, bo Ślązoków należy również szukać na niemieckich cmentarzach, bo przecież nie jest tajemnicą, że do niemieckiej armii powoływano przymusowo dziesiątki tysięcy Ślązków.
Ile więc jest łącznie śląskich mogił wojennych na włoskiej ziemi? Kiedyś to dokładnie policzę oczywiście z pomocą mojego śląskiego Anioła Stróża.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |