Starożytni Grecy mieli łaźnie przy każdej szkole, Rzymianie mieli termy, Żydom nawet Stary Testament przypominał, żeby nie trzymać w domu śmieci. A Ślązoki?
Niedawno zwiedzałem zabytki okolic Lublińca i zajechałem w Koszęcinie do drewnianego kościółka pod wezwaniem Trójcy Świętej. Zasadniczo jego konstrukcja powstała w XVIII wieku, ale część wyposażenia pochodzi jeszcze z wcześniej stojącej tam świątyni z XVI wieku.
Oglądając umieszczone w tym kościółku rzeźby i obrazy, wypatrzyłem na jednym z nich interesujący fragment. Była to – baba z mietłą, czyli kobieta z miotłą.
Ten fragment obrazu przedstawiający postać kobiety ma zaledwie kilka centymetrów wysokości, ale sposób jego namalowania pokazuje wyjątkową dbałość dawnego artysty o szczegóły. Ot przedstawił zwykłą scenkę ze śląskiej codzienności.
Pokazana tutaj kobieta ma na głowie chustkę, ma czerwoną jaklę, ciemnozieloną kieckę i płócienną zopaskę na beztydzień. Jest oczywiście boso – bo szczewików należy uszanować na niedzielę do kościoła. Ślązoczka ta trzyma w ręku brzozową miotłę, taką, jakie chyba od zawsze wyrabiali lokalni mietlorze i sprzedawali chodząc po wsiach i wołajac: Mietły! Mietły na sprzedej! A takie miotły są w śląskich domach także do dnia dzisiejszego.
Jak też pamiętam, że w każdą sobotę wieczorem musiałem zamiatać plac i drogę przed domem, aby na niedzielę było czysto. Takimi nowymi mietłami bardzo dobrze się zamiatało. Natomiast później, jak jej delikatne gałązki już się wyłamały mietła służyła na wiosnę do bielenia drzewek wapnem albo do szprycowanio ścian domów rzadką zaprawą cementową. Na koniec resztki miotły służyły jako rozpałka do pieca i tak to dawniej było ekologicznie, choć słowa „ekologia” nikt nie znał.
Oczywiście, będąc dzieckiem, bardzo nie lubiłem tego zamiatania placu i drogi. Ale wiele lat później zrozumiałem z tego o wiele więcej. A było to tak.
Jadąc kiedyś w czerwcu przez jakąś wieś w okolicach Kielc, spostrzegłem na płocie napis – „Truskawki”. Cena była atrakcyjna, więc wszedłem na podwórze. A tam zobaczyłem leżący na środku gnój, z którego po placu rozpływała się stróżkami gnojówka. Nie mieli tam bowiem obmurowanego gnojoka, jak to widywałem na Śląsku.
Dodatkowo na podwórku były kury, więc też nie szło zrobić kroku bez narażenia swojego buta na poważne zabrudzenie. Podwórko to nie było zamiatane chyba nigdy. I tak sobie wówczas pomyślałem, że jest chyba na świecie coś takiego jak „cywilizacja mietły”, czyli są takie miejsca na ziemi, gdzie się jej używa bardziej, mniej albo wcale.
Przykładowo starożytni Grecy mieli łaźnie przy każdej szkole, Rzymianie mieli termy a Żydom nawet Stary Testament przypominał, żeby nie trzymać w domu śmieci, starych kwasów i że maja się myć po wejściu do domu. Również pobożni muzułmanie wyjątkowo dbają o czystość i nawet myją się przed każdą modlitwą. Ślązoki zaś mają w swej tradycji mietła, która przynajmniej co sobotę każe im dokładnie pozamiatać swój śląski świat. Taka jest ta nasza cywilizacja!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |