Dlaczego pomimo ogromnych zasług Wojciech Korfanty nie znalazł miejsca w narodowej legendzie?
Był inny aniżeli ci, którzy stali się bohaterami naszej pamięci. Nie stali za nim dwór, tradycja, herbowi antenaci. I nie lubił przegrywać. Dlatego nie ruszał na boje z góry skazane na porażkę. Tę jego odmienność zauważali współcześni. Ksawery Pruszyński, wnikliwy dziennikarz i pisarz, wspomniał o tym tuż po śmierci Korfantego w liberalnych i sprzyjających sanacji „Wiadomościach Literackich”. Zaliczył Korfantego do grona kilku osób, które zdecydowały o wybiciu się Polski na niepodległość. Jednocześnie dodał, że w tym gronie był „jedną z najbardziej odmiennych, najbardziej innych postaci”. Był „człowiekiem Zachodu, człowiekiem ludu, najmniej zaś człowiekiem z historii” – pisał. Rzeczywiście, Korfanty nie był zakorzeniony w tradycji jak Piłsudski, Dmowski, Paderewski czy Haller. Dla niego szlachtą były niemieckie rody władające na Śląsku ziemią i przemysłem. Na chrzcie rodzice dali mu na imię Adalbert. Polakiem został z wyboru, którego dokonał w pruskiej szkole, gdzie wszystko, co miało związek z polskością, było znieważane i szkalowane.
Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wojenny melodramat, czyli… klasyka. Stary, dobry, sprawdzony patent na hit?
Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.