Komentarze do materiału/ów:
Wojenny melodramat, czyli… klasyka. Stary, dobry, sprawdzony patent na hit?
Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.
Szkoda, że ze swoimi numerami nie zaprezentują się na tym festiwalu sztuki cyrkowej komicy, akrobaci i prestidigitatorzy z panującej nam - oby już do krańca czasów - Platformy Obywatelskiej. Pierwsze nagrody z palcem w nosie.
Weźmy takich iluzjonistów. Nie, żadne tam króliki z kapelusza! Tu akurat mogła by być przykra wpadka: zamiast wąsatych długouchych mordek wyskoczyły by gęby grzechów, rychów i zdzichów. Co gorsze z pędzącego na rosół króliczka!
Piłeczki ping pongowe z rękawa też mogłyby się nie udać: z niedoboru Chińczyków (szczegóły pominę).
Chusteczki wyciągane z pałeczki też już ograne - mogłyby się też źle kojarzyć - choćby z łez ocieraniem (dajmy na to przez jakieś wdowy). Lub z pałami zomo.
Na splecione obręcze zaś ci iluzjoniści mają wyraźną alergię, o razu im się ręce trzęsą i oczy mają rozbiegane.
Chodzi o numery z pieniążkami. Nie, nie monetami pojawiającymi się z ucha zaproszonego do zabawy ma estradę widza - z pieniążkami znikającymi z jego kieszeni!
Sięga taki rozbawiony do bulu widz do kieszeni ... a tam pustka. Vacuum. Może nawet aż do butów, jeśli by przez rozgrzanego magika też zostały zniknięte. A nawet jak nie pustka, że było a nie ma, to kwit od komornika, czyli takie pieniążki typu minus (na dziś średnio coś koło 8 tysięcy na łeb, wliczając niemowlaki). Na trzy pokolenia wprzód nawet!
Zabawy co nie miara, nieprawdaż?
Szkoda. Tym numerem z puszczaniem w skarpetkach turnee po zawodach zapewnione. Każda arena by takich mieć chciała na stanie.
By nie przegadać (i mie spalić pomysłów, bo może jednak w festiwalu ci już nie amatorzy cyrkowcy udział wezmą), o komikach i akrobatach już pisał nie będę. Niech hasło "błazen na trampolinie" wystarczy.