Wojenny melodramat, czyli… klasyka. Stary, dobry, sprawdzony patent na hit?
Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.
"L'Osservatore Romano" napisał ten artykuł o znanym aktorze aby przypomnieć o Piusie XII, papieżu Niemców nazistowskich, z którego chcą zrobić świętego na siłę.
Takie artykuły na skojarzenie ze znaną postacią robi się w celach propagandowych.
Nie bądź naiwna Azalio... :-)
Tak na prawdę miał na imię Frank, ale zmienił na Gary. Teraz, już jako Gary Cooper, zaczął zbierać owoce damskiego zainteresowania. Nie zamierzał jednak z żadną kobietą wiązać się na dłużej. Przelotne romanse, krótkie znajomości i kilkudniowe przygody - to był jego żywioł. Dopiero kiedy zjawiła się Lupę Yelez, pełna temperamentu i uwodzicielskiego wdzięku aktorka, zanosiło się, że wpadnie w małżeńską pułapkę.
"L'Osservatore Romano" jest gazetą propagująca linię polityczną Watykanu jako PR, więc na pewno nie jest wolny od subiektywnych ocen.
Wystarczy poczytać art. "Rocznica powstania Państwa Watykańskiego" w/g tegoż "L'Osservatore Romano", tendencyjny i pijarowski, gdzie nie ma nic o tle historycznym powstania tego państwa, w jakich warunkach stworzono, kto, oraz to, że Włochy Duce dały bezzwrotną pożyczkę na postanie Watykanu.