„Gdzie człowiek spotyka Boga, tam samo słowo już nie wystarcza” – pisał kard. Joseph Ratzinger, ucząc, że naszym zadaniem jest odkrycie i wyśpiewanie zapisanego we wszechświecie hymnu uwielbienia. Chyba żaden współczesny teolog nie podkreślał tak mocno roli muzyki w zbawianiu świata.
Choć Jerzy Nowosielski malował też świeckie obrazy, zawsze podkreślał, że w jego życiu od ikony wszystko się zaczęło i w jej kontekście potem rozgrywało. I że duchowo narodził się w Ławrze Poczajowskiej.
Mimo swoich 85 lat prekursorska produkcja Walta Disneya w ogóle się nie starzeje.
Ostatni przeor benedyktynów z Krzeszowa był postacią niezwykłą, a ogromna kolekcja „świętych obrazków” to tylko niewielki wycinek szerokich zainteresowań o. Nikolausa von Lutterottiego.
Mamy prawo wpływać na to, co pokazywane jest w publicznych instytucjach kultury. Zdjęcie kiepskiej sztuki z afisza to jeszcze nie cenzura.
Nasza muzyka sakralna nie jest jeszcze na Wyspach wystarczająco dobrze znana. Ale dzięki festiwalowi Joy & Devotion ma szansę, by taką się stać.
Oblać zupą pomidorową „Słoneczniki” van Gogha, rzucić ziemniaczanym purée w „Stogi siana” Moneta, przykleić głowę do „Dziewczyny z perłą” Vermeera. Co jeszcze wymyślą ekoaktywiści, by zwrócić na siebie uwagę?
O sile twórczości Jana Marcina Szancera nie decyduje wyłącznie świetna technika, ale także szeroki wachlarz zainteresowań autora. Obcowanie z jego ilustracjami to niebywała okazja, by przenieść się do innego, bardziej wytwornego świata.
Kto potrafi z takim wdziękiem połączyć w jednym tekście słowa „sorka” i „carpe diem”? I kto połączył pop z poezją tak, że młodzi ludzie sięgają po wiersze bez szkolnego przymusu?
Kluczowym, a nie nazwanym problemem świata, który kleci przed naszymi oczami tegoroczna laureatka literackiego Nobla, pozostaje fakt, że jest to świat, z którego wyrzucono Boga.