GOSC.PL |
publikacja 11.12.2011 06:02
Malowidła, które zostały odkryte i odnowione w prezbiterium kościoła w Lubecku, znawcy określają krótko: sensacja. I to nie tylko na skalę Polski.
ks. Waldemar Packner
Sklepienie prezbiterium kościoła w Lubecku pokrywa fresk z około 1410 roku. To wyjątkowe odkrycie w skali Polski w ostatnich latach
Mamy tu do czynienia z czymś zupełnie wyjątkowym, niespotykanym w tej części Europy – wciąż nie może się nadziwić Tomasz Trzos, konserwator dzieł sztuki, który wraz z żoną Agnieszką odkrył, a potem przywrócił do świetlności freski z Lubecka. – W zawodzie pracujemy ponad 20 lat, ale do tej pory to najcenniejsza i najwspanialsza nasza renowacja – dodaje.
Tynki i nasieki
O tym, że prezbiterium może kryć jakieś malowidła, ks. Andrzej Bartysiewicz, proboszcz, przypuszczał od dawna. Za namową Anny Szadkowskiej, diecezjalnej konserwator sztuki, poprosił Tomasza Trzosa, aby przeprowadził prace odkrywkowe.
– Gdzie tylko uderzył młotkiem, tam pojawiały się stare freski. Było oczywiste, że trzeba je odkryć. Wtedy nikt nie przypuszczał, że znajdziemy coś zupełnie wyjątkowego – wspomina ks. Bartysiewicz. Była to końcówka 2009 roku. Kolejny rok upłynął na przygotowywaniu dokumentacji i staraniach o pieniądze. Tu nieoceniona była Agnieszka Trzos, konserwator dzieł sztuki i wykładowca w katowickiej Akademii Sztuk Pięknych. Kiedy Wojewódzki Konserwator Zabytków przyznał fundusze, prace mogły ruszyć.
Dostać się do najstarszej warstwy nie było łatwo. Ściany i sklepienie pokrywały trzy warstwy tynku, siatka nasieków oraz kilkanaście warstw farby. Nasieki to celowe dziurawienie malowidła, które układa się w swego rodzaju siatkę. Robi się je, aby nowa warstwa tynku trzymała się podłoża. Dlatego całe malowidło w Lubecku było podrapane przez tych, którzy prawdopodobnie w XVII wieku położyli pierwszą warstwę zaprawy. – Kiedy zdjęto cały tynk, okazało się, że mamy do czynienia z sensacyjnym odkryciem – mówi T. Trzos.
Znawcy – dr Marek Walczak z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz prof. Władysław Zalewski, wybitny historyk sztuki z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, specjalista w zakresie malowideł ściennych – uważają, że fresk pochodzi z około 1410 roku. Wyjątkowa jest sama polichromia, jej wielkość i stosunkowo dobry stan. Zdaniem prof. Zalewskiego, to jedno z najważniejszych odkryć, z jakim mamy do czynienia w Polsce na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. – W pewnym sensie zburzyło ono dotychczasową wiedzę na temat gotyckich malowideł – uważa z kolei Anna Szadkowska.
Prace renowacyjne trwały od kwietnia do listopada br. W Lubecku mamy do czynienia z freskiem mokrym, najszlachetniejszą techniką, w jakiej wykonuje się malowidła ścienne. – Artysta malował obrazy na mokrym piaskowo-wapiennym tynku, techniką popularną we Włoszech. Na naszym terenie podobnych gotyckich malowideł jest niewiele – wyjaśnia Agnieszka Trzos. Malarz używał do tego suchych farb, rozrabianych tylko z wodą. Tak wykonane malowidło jest wieczne, chyba że odpadnie tynk. Mistrz malował taki fresk w systemie dniówkowym – tyle nakładł zaprawy, ile mógł pokryć obrazami w ciągu jednego dnia. Czasem na sklepieniu widać łączenia dniówek, czyli poszczególnych etapów powstawania fresku.
Zmartwychwstanie ciał
Nad całym sklepieniem dominuje postać Chrystusa w mandorli, obok stoją Maryja i prawdopodobnie św. Jan Apostoł. Poniżej znajdują się apostołowie, których dzieli wyjątkowa scena. – To zmarli, którzy wychodzą z grobów. Widać odkryte wieka grobów, jakby obrazowe przedstawienie prawdy o zmartwychwstaniu ciał – opisuje A. Trzos. Dodaje, że z takim przedstawieniem całej sceny nie spotkała się w Polsce. Mandorlę otaczają symbole czterech ewangelistów oraz aniołowie trzymający symbole męki Chrystusa.
Malowidła w gotyku najczęściej były niewielkie, malowane w kwadratowych czy prostokątnych polach. – Jest to tzw. technika kadrowa. Rzadko spotyka się w gotyku tak dużą aranżację plastyczną, z jaką mamy do czynienia w Lubecku, wykonaną z pomysłem i niezwykłym kunsztem. Również dlatego jest ono wyjątkowe, ponieważ pokrywa całe sklepienie prezbiterium – wyjaśnia Anna Szadkowska.
Sklepienie kończy się ciągiem obrazów przedstawiających życie Chrystusa. Okalają całe prezbiterium, również ścianę wschodnią, która czeka na konserwację. – Z jednej strony widzimy sceny: Zwiastowanie, Nawiedzenie św. Elżbiety, Boże Narodzenie, Pokłon Trzech Króli, Ofiarowanie w świątyni oraz Rzeź niewiniątek i Ucieczkę do Egiptu. Tu wyjątkowa jest scena obrzezania Chrystusa, niezwykle rzadko przedstawiana w ikonografii – wymienia Agnieszka Trzos. – Po drugiej stronie sceny pokazują pocałunek Judasza, Chrystusa przed Piłatem, Annaszem, Kajfaszem, Herodem i ponownie przed Piłatem, który umywa ręce. Jednak dokładne odczytanie poszczególnych scen wymaga jeszcze pracy specjalistów – dodaje.
Artyści w gotyku działali zazwyczaj anonimowo. Dlatego w Lubecku nie ma żadnego podpisu malarza. Jest tylko godło cechu malarzy Wrocławia – trzy białe tarcze umieszczone na dużej tarczy z czerwonym tłem.
Na dalsze prace czekają: cała ściana wschodnia, za ołtarzem, dolny pas obrazów wokół ścian, sięgająca do podłogi kotara oraz częściowo zachowany obraz na łuku tęczowym, który prawdopodobnie przedstawia piekło.
Świątynia w Lubecku być może kryje jeszcze niejedną tajemnicę. Pierwsza wzmianka o parafii pochodzi z 1362 roku. Kościół wówczas był niewielki i zajmował obecne prezbiterium. Potem dwa razy był rozbudowywany – pierwszy raz pod koniec XVII wieku, drugi raz około sto lat później. Konserwatorzy podejrzewają, że być może dobudówki również kryją ciekawe malowidła.
Prace w Lubecku do tej pory pochłonęły ponad 750 tys. zł. Pieniądze pochodziły z MKiDN, Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, Urzędu Marszałkowskiego i lubeckiej parafii.