Źródła nie kłamią

Teresa Sienkiewicz-Miś

publikacja 20.02.2012 07:23

Roman Sękowski, autor pionierskiego „Herbarza szlachty śląskiej”, uważa, że dzieje regionu trzeba napisać na nowo, aby wyeliminować mity i uzupełnić braki.

Ferdynand I Habsburg Wikipedia (PD) Ferdynand I Habsburg
Fragm. portretu pędzla Hansa Bocksbergera Starszego

Bo kto na przykład wie, że w tym roku mija 450 lat od wydania konstytucji księstwa opolskiego. Ów dokument wydany w języku czeskim pn. „Zrzizeni Zemske...” – „Statuty ziemskie Księstw Opolskiego i Raciborskiego i innych ziem do nich należących” – ogłoszony został przez cesarza Ferdynanda I Habsburga w dzień św. Michała Archanioła 29 września 1562 roku na Hradczanach w Pradze. Dla przypomnienia: Konstytucję 3 Maja uchwalono w 1791 r., zaś Konstytucję Księstwa Warszawskiego w 1815 roku. Roman Sękowski odkrył, że konstytucja była trzy razy wydana drukiem w małych nakładach: w Ołomuńcu, we Wrocławiu i Nysie. Wie też, gdzie zachowały się nieliczne jej egzemplarze, m.in. w USA i Niemczech.

Życie według prawa
W książce zatytułowanej „Koniec średniowiecza i kształtowanie się podstaw ustrojowych księstw opolskiego i raciborskiego. Szkice i wypisy źródłowe” przytacza treść słów konstytucji „Zrzizeni Zemske”, rozpoczynającej się od preambuły: „My Ferdynand z Bozy milosti Woleny Rzimsky Czysarz po wsseczky cziasy (…) Oznamugen timto Listem wssem (…) z knizietstwi Nassich diedicznych Oppolskeho Ratiborzskeho (…) ktymż kniżetstwim przislussegiczych…”.

Po raz pierwszy księstwa opolskie i raciborskie otrzymały akt najwyższy – ustawę zasadniczą regulującą prawa i obowiązki ich mieszkańców, a także obowiązki władcy wobec księstw. Obszerny dokument podzielono na 60 rozdziałów. We wstępie umieszczone zostały deklaracje cesarza, który w punkcie drugim gwarantuje zachowanie wszystkich dotychczasowych przywilejów. W punkcie następnym zapewnia obywatelom dotychczasowe posiadanie i swobodne dysponowanie ziemiami. O wianach, czyli o wyprawie i posagu córek, bezprawnym przywłaszczeniu majątku, o testamentach i pełnomocnictwach, sprzedaży majątku dziedzicznego, opiece nad sierotami – aż 28 artykułów. Znaczną część statutów poświęcono podstawom prawnym działalności sądów ziemskich i miejskich, także karom, zajęciom komorniczym.

Co prawdzie nie służy?
– Historię Opolszczyzny od nowa trzeba pisać – mówi Roman Sękowski. – I nie uzależniać jej od opcji politycznej. Pisząc o kształtowaniu się ustroju księstw opolskiego i raciborskiego, oparłem się tylko na źródłach. Prawdę mówiąc, nie poparłem tego literaturą, dlatego że musiałbym wszystko weryfikować, a to by mi zajęło za dużo czasu. Bo połowa tego, co już napisano, to są mity różnego rodzaju, jak ten o upadku Opola za Habsburgów, bo Habsburgowie zrabowali zamek i skarb księstwa. Pytam autorów, co to znaczy? No zabrali wszystko – odpowiadają. –Przecież oni byli spadkobiercami, im się to należało – tłumaczę. – Wszystko powinno tu zostać – odpowiadają mi.

– Mam ułatwioną pracę, bo mój współpracownik jeździ po archiwach i fotografuje dokumenty. Głównie muszę korzystać z czeskich archiwów, a tam można fotografować bez przeszkód. U nas jest gorzej – wymagane są podania, zezwolenia. Posiadam ponad tysiąc fotografii dokumentów, pewnie ich wszystkich nie wykorzystam. Między innymi mam sfotografowane wszystkie zachowane testamenty śląskie z XVI i XVII wieku. Niektórzy naukowcy nie umieją czytać dokumentów gotyckich – pisanych językiem staroczeskim czy niemieckim, dlatego nie korzystają ze źródeł, co niestety nie służy prawdzie – mówi Roman Sękowski.

Ludzie pytali
Gdy pytam autora herbarza, jak zrodził się pomysł pisania tak pracochłonnego encyklopedycznego wydawnictwa, żartobliwie stwierdza, że już nie pamięta, bo stało się to przed 30 laty. Jednak po chwili dodaje: – Były to czasy, gdy w odrestaurowanym przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną wspólnie z wojewódzkim konserwatorem zabytków Januszem Prusiewiczem zamku w Rogowie przyjmowaliśmy wycieczki szkolne, turystów, nauczycieli, którzy często pytali o herby, co one oznaczają, czyje są, płyty nagrobne, czy coś wiemy o właścicielach majątków w ich miejscowościach. Tych pytań było tak dużo, że postanowiłem zrobić informator na ten temat. Zaplanowałem cztery tomy. Ale jak zacząłem zbierać materiały, stwierdziłem, że można zrobić z tego porządny herbarz. I tak się to zaczęło.

Do tej pory drukiem wyszło 6 tomów monumentalnego dzieła „Herbarz szlachty śląskiej”, pierwszego w Polsce informatora o rodach i herbach szlachty całego historycznego Śląska, zarówno obecnej części polskiej, jak i czeskiej. Chronologicznie obejmuje on okres od XIV do XVIII wieku. Poszczególne tomy zawierające nazwiska opatrzone herbami (jeśli takowe zachowały się), z podaniem nazw miejscowości w językach polskim, niemieckim i czeskim – mają odniesienie w bogatej literaturze oraz poprzedzone są wstępem dotyczącym granic i podziałów wewnętrznych Śląska. Jednocześnie uzyskujemy wiedzę o budowie nazwisk szlacheckich, które mają odniesienia do wykazu poszczególnych linii książąt oraz władców górnośląskich i dolnośląskich.

Należy zaznaczyć, że w odróżnieniu od polskiej szlachta śląska nie stanowiła zamkniętej grupy odizolowanej od reszty społeczeństwa. Nie znano tutaj pojęcia równości szlacheckiej – szlachta śląska była biedna, rzadko posiadała całe wsie. W większości w jednej wsi było od kilku do kilkunastu majątków szlacheckich. Dopiero niedawno wyszło na jaw, iż w okolicy Opola żyją potomkowie rodów szlacheckich utrzymujących się z uprawy ziemi.

Pod koniec XVI w. zaczęły powstawać wielkie latyfundia – państwa magnackie (Herrschaft). Od tego czasu istniał na Śląsku, podobnie jak w Niemczech, formalny podział warstwy szlacheckiej na trzy stany: najniższy szlachecki (Adelstand), rycerski (Ritterstand) i stan panów (Herrenstand). Do tego ostatniego stanu należeli baronowie, hrabiowie, książęta.

Więcej niż gdzie indziej
Zdaniem Romana Sękowskiego, rodów szlacheckich było bardzo dużo – pewnie więcej niż w Wielkopolsce, Małopolsce i na Mazowszu łącznie. Ich rodowody wraz z ciekawymi koligacjami były i czeskie, i morawskie, i polskie, i pruskie, i flamandzkie, i francuskie, i łużyckie, i brandenburskie, i węgierskie, i bawarskie, i… Na przykład ród „Chocimirski” czy też „Chotumirski” lub „Kotumirski” herbu Grabie, według heraldyków niemieckich, przybył na Śląsk z centralnej Polski, według czeskich heraldyków - z Wielkopolski. Polscy heraldycy pojawienie się Chocimirskich na Rusi Czerwonej wiążą z działalnością kolonizacyjną Władysława Opolczyka.

Roman Sękowski wylicza: - Wszystkich tomów herbarza śląskiego będzie 15. Gotowe są do druku już wszystkie hasła herbarza wraz z ikonografią i indeksami, w porządkowanie których wielkie serce wkłada moja córka Anna (pierwszy tom ukazał się w 2002 r. – dop. T.S.M). Przewodnik heraldyczno-genealogiczny „Herbarz szlachty śląskiej”, wydany przez Fundację „Zamek Chudow”, jest cenną pomocą zwłaszcza dla historyków, także dla historyków sztuki i heraldyków, nie można pominąć miłośników regionu, którzy odkryją wiele ciekawostek w strukturach śląskich warstw szlacheckich i z pewnością znajdą odpowiedź na nurtujące ich pytania.