GOSC.PL |
publikacja 23.03.2012 20:47
Sianowianie wiedzą, że mają w miasteczku prawdziwy skarb, ale i problem: skąd wziąć 2,5 mln zł na ratowanie szachulcowego zabytku?
Karolina Pawłowska/GN
Kościół w Sianowie
Zabytkowa świątynia ma coraz mniej czasu
Czasu jest coraz mniej, bo budynek jest już widocznie przechylony. Tyle widać już na pierwszy rzut oka, nawet niefachowego. Bo kiedy przyjrzeć się z bliska, okazuje się, że to wierzchołek góry lodowej. Ratunku potrzebują fundamenty i mury. – Ściany dosłownie się rozpadają – pokazuje Ryszard Sobczyński, wiceprzewodniczący parafialnej rady duszpasterskiej.
Od fundamentów po dach
Najpilniejsze prace remontowe przy sianowskim kościele to odkopanie i uzupełnienie fundamentów. Dach wymaga nowego pokrycia. Z ponad 400-letniej wieży wysuwają się kolejne cegły. Lista pilnych prac wydaje się nie mieć końca.
– Sytuacja jest tragiczna. Żadna doraźna naprawa nie pomoże. Trzeba też konsekwentnie zabrać się za wymianę elementów drewnianych, które są zmurszałe i zjedzone przez robactwo – opowiada Ryszard Sobczyński.
Krystyna Bastowska, główny specjalista w delegaturze koszalińskiej Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, potwierdza, że stan kościoła jest bardzo zły. – Prowadzone w kolejnych latach oględziny wykazały, że przede wszystkim w bardzo złym stanie jest konstrukcja ścian szkieletowych kościoła. W znacznym stopniu uległy destrukcji, wypaczeniu, wyboczeniu, korozji i mogą zagrażać całej budowli – mówi.
Ziarnko do ziarnka
Wspólnym staraniem parafii, władz miejskich i samych parafian opracowana została bardzo bogata dokumentacja badawcza i projektowa. Kościół sianowski jest jedną z nielicznych budowli, które posiadają m.in. badania dendrochronologiczne, datujące bardzo precyzyjnie czas ścięcia drzew użytych do budowania kościoła.
– Wiemy, że drewno znajdujące się w wieży kościoła zostało ścięte w okresie zimowym w latach 1507–1509. Natomiast konstrukcja stropu i więźby dachowej nad nawą została wykonana z drewna, które ścięto w roku 1593 – opowiada Krystyna Bastowska. Opracowane zostały programy prac konserwatorskich dla wyposażenia, ceglanych murów wieży, a także projekt budowlany remontu całej konstrukcji kościoła oraz szereg projektów towarzyszących, jak projekt ogrzewania podłogowego, które będzie w stanie utrzymać stałą temperaturę, czy sygnalizacji antywłamaniowej.
– Przez te dwa lata od ostatniej wizyty konserwatora sytuacja dramatycznie się pogorszyła – mówi proboszcz ks. Paweł Brostowicz. Nie ukrywa irytacji i rozgoryczenia. – Jeśli wszyscy zachwycają się, jaki to cenny zabytek, jeśli to dobro wspólne, to dlaczego cały ciężar ratowania zabytku spada na parafę? – pyta.
Wykonano już kosztorys prac. Opiewają na 2,5 mln zł. To astronomiczna kwota dla sianowian. Starali się o dotacje z funduszu kościelnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale ich wniosek przepadł.
– Musieliśmy mieć połowę wkładu własnego, a na razie nie jesteśmy w stanie tyle wyłożyć – pan Ryszard rozkłada bezradnie ręce. Już od kilku lat cała wspólnota gromadzi pieniądze na ratowanie kościoła. Zorganizowano na ten cel też kolejne festyny. Wszystkiego uzbierało się około 270 tys., z czego 20 tys. z Urzędu Marszałkowskiego i 50 tys. z od gminy pochłonęły kosztorysy robót remontowych.
Gorliwość o dom Twój
Teraz mają nadzieję, że może uda się zebrać potrzebne fundusze za sprawą nowo powołanego stowarzyszenia „Campana”. – Nie chcę mówić górnolotnie, że to „troska o dom Twój pożera mnie”, ale całą rodziną staramy się robić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc – uśmiecha się pan Ryszard. – Zresztą takich ludzi jest w Sianowie więcej. To głównie ich zasługa, że udało się wybudować nowy kościół na Osiedlu Karnieszewickim.
Pan Ryszard jest sianowianinem z urodzenia i nie ukrywa, że z szachulcową świątynią jest bardzo związany. – Bardzo długo byłem w tym kościele ministrantem, od dwunastu lat jestem lektorem – wyjaśnia swoje zaangażowanie w próby ratowania kościoła. – Tu byliśmy chrzczeni, przyjmowaliśmy bierzmowanie, braliśmy śluby i my, i nasi rodzice, tu też chowaliśmy naszych bliskich. To dopinguje do tego, żeby teraz się odwdzięczyć za to, co otrzymywaliśmy – dodaje. Tyle że bez pomocy wkrótce ich kościół się rozpadnie.