Złotówki na historię

Joanna Sadowska

publikacja 20.04.2012 21:07

Środki na konserwacje zabytków rozdzielone. Najpierw jest trud, czyli składanie wniosków o dotacje. Dalej też jest trud, tyle że remontowy, a następnie rozliczeniowy. Potem zostaje już tylko podziwiać zabytkowe perełki, które zajaśniały na nowo.

Tropie Joanna Sadowska/GN Tropie
W zabytkowej świątyni odnowione zostaną ołtarze boczne

W tym roku najwyższe dofinansowanie z ministerialnej puli w diecezji tarnowskiej otrzymał drewniany kościół w Szalowej. Dotacja w wysokości 650 tys. zł plus wkład własny będzie przeznaczona na zmia­nę pokrycia dachu.

– To pierwszy etap, potrzeba tam drugie tyle środków – mówi ks. Piotr Drew­niak. Kolejne 600 tys. zł przeznaczonych zostanie na remont dachu drewnianego kościoła w Łękach Górnych, a 500 tys. zł na kontynuacje prac kon­serwatorskich przy kościele w Przydonicy. Tutaj trafią też fundusze z budżetu województwa ma­łopolskiego. – To jeden z cenniejszych kościołów w Polsce. Znawcy oceniają go na równi z Dębnem Podhalańskim, z tym, że tamten jest bardziej roz­reklamowany i wpisany na listę UNESCO; Przydonica też na to zasługuje – dodaje diecezjalny konserwator zabytków.

Zbylitowska Góra   Joanna Sadowska/GN Zbylitowska Góra
W tym roku rozpoczniemy I etap odnowy wolno stojącej, zabytkowej dzwonnicy, która była całkowicie zniszczona po I wojnie światowej – mówi ks. proboszcz Józef Kaczmarski
W puli ministerialnej znalazły się fundusze na drewniane kościoły w Machowej i Biesiadkach oraz na konserwa­cję unikatowej drewnianej kaplicy pasyjnej na cmentarzu w Moszczenicy. Z kolei Urząd Mar­szałkowski dotować będzie prace remontowe przy kościołach, plebaniach, kapliczkach oraz cerkwiach. Część przeznaczona została również na ochronę tzw. zabytków ruchomych – ołtarzy, obrazów, rzeźb. W tym roku pieniądze przezna­czone będą m.in. na remonty dachu zabytkowego kościoła w Bobowej i plebanii przy kościele w No­wym Wiśniczu.

W Przydonicy kontynuowane będą dalsze prace konserwatorskie przy kościele z 1527 roku, a w Wilczyskach będzie renowacja dachu i fasady kościoła. W Łabowej będą pro­wadzone prace m.in. przy izolacji fundamen­tów dawnej cerkwi greckokatolickiej, podobnie w Gręboszowie. Sękowa otrzymała fundusze na remont elewacji, a Łukowice na prace konserwa­torskie przy XVI- i XVII-wiecznych malowidłach. W Starym Wiśniczu restauracji poddane zostaną zabytkowe polichromie, a w Tropiu i parafii MB Szkaplerznej w Tarnowie zabytkowe ołtarze. W sumie ponad 60 parafii otrzyma w tym roku wsparcie z Urzędu Marszałkowskiego.   

Dotacji więcej, czyli mniej
O bonusach z nietoperzy i wysiłku w pozyskaniu funduszy z ks. Piotrem Drewniakiem, diecezjalnym konserwatorem zabytków, rozmawia Joanna Sadowska:

Joanna Sadowska: Znamy już wielkość dotacji przyznanych na konserwację zabytków. Ile w tym roku wynosi pula?

Ks. Piotr Drewnik: - Z Mini­sterstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie nieco większa dotacja w niż w latach poprzednich, bo prawie 2 mln zł i przeznaczone jest w całości na konserwację kościołów drewnianych. Z kolei Małopolski Urząd Marszałkowski miał do roz­dysponowania 3,5 mln zł, z czego prawie połowa przypadła naszej diecezji. Wsparcie otrzymały 63 zadania, wśród których mamy i re­monty dachu, konserwację architektury, odwodnienia, jak też renowa­cję obiektów ruchomych - ołtarzy, obrazów, rzeźb. W odróżnieniu od poprzednich lat, tych dotacji jest więcej ilościowo, natomiast jeśli cho­dzi o środki, jest ich zdecydowanie mniej. Mankamentem jest to, że są to bardzo małe środki, po 10, 20 tys. złotych.

Przy niskich dotacjach parafii jest trudniej...
- Zdecydowanie tak. Urząd Marszałkowski przywiązuje dużą wagę do bardzo skrupulatne­go rozliczenia i z tym jest ogromnie dużo pracy. Trzeba sporo zrobić, aby otrzymać dotacje. Przy wsparciu rzędu 40, 50 tys. zł ma to sens. A co, jeśli jest 10 czy 15 tys. zł? Dotowanie małymi kwotami stwarza więcej kłopotów, bo konserwacja cią­gnie się całymi latami. Lepiej byłoby dotować mniej obiektów, a mocniej, w większych kwotach i zakończyć w roku, najpóźniej w dwóch latach. Ze względu na te małe dotacje mogą się nawet pojawić problemy z ich wykorzystaniem.

Czy warto więc z nich skorzystać?
- Mimo wszystko tak, bo odmowa jest źle wi­dziana, a to, że w ogóle są jakieś środki mobilizuje parafian do większego zaangażowania się w pra­ce, bo trzeba pamiętać, że składając wniosek, parafia deklaruje swój udział, tzw. wkład własny. W tym roku, według nowego regulaminu, można było wnioskować o 60 proc. wartości zadania.

Kto składa wnioski?
– W Urzędzie Marszałkowskim księża składają je osobiście lub przez przedstawicieli. My wspieramy ich, jeżeli tego potrzebują, przy wypełnieniu wniosków. Oprócz wniosku potrzebny jest jeszcze cały plik dokumentów, m.in. zezwolenie konserwatorskie, budowla­ne, odpis z księgi wieczystej, zaświadczenie, że się jest proboszczem. W tym roku przy wypeł­nianiu wniosków pomogła nam też fundacja „Szlachetne zdrowie”, z siedzibą w Ropie. To dla nas bardzo cenne. Deklarują też, że pomogą się rozliczyć. W minister­stwie natomiast jest o wiele łatwiej. W pierwszym etapie wypełnia się tylko wniosek bez załączników. Jeśli dotacja zostanie przyznana, zostaje miesiąc na uzupełnienie dokumentów. To jest lepsze i logiczniejsze, niż stawać do konkursu z wszystkimi załącznikami i nie dostać dotacji. A stało się tak w przypadku ponad 20 parafii z diecezji. Jeśli chodzi o dotacje ministerialne, to tu też mamy odrzuconych ponad 20 wniosków.

Czy będzie druga transza dota­cji z Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie, tak jak to było do tej pory?
- W tym roku nie będzie. Jesz­cze czekamy na rozstrzygnięcie konkursu u Wojewódzkiego Kon­serwatora Zabytków w Krakowie, gdzie złożyliśmy bardzo dużo wnio­sków. Czekamy też na Podkarpacie, czyli dotacje z tamtejszego Urzędu Marszałkowskiego i od wojewódzkiego konserwatora. Tam też spodzie­wamy się dotacji. Zresztą nasi księża są bardzo aktywni, jeśli chodzi o szukanie sposobów na pozyskiwanie środków. Wynika to ze specyfiki parafii, które są małe i nie stać ich na takie wydatki.

Parafie otrzymują też pomoc z innych źródeł.
– Ciągle współpracujemy z towarzystwem „Pro natura” z Wrocławia, które chroniąc nie­toperze, przy okazji chroni też dachy naszych kościołów. Właśnie zrealizowano dwie bardzo cenne prace – cerkwie w Szczawiku i Jastrzębiku otrzymały nowe dachy z blachy miedzianej. War­tość tych zadań to 1,5 mln zł. Wcześniej zrealizo­wano też remont dachu na cerkwi w Dubnym. W przygotowaniu jest następny projekt, który obejmie 10 kościołów i cerkwi z terenu naszej die­cezji. To w zasadzie największe pieniądze unijne. W sumie już kilkanaście kościołów otrzymało pomoc. Księża bali się, że ochrona nietoperzy stanie się ważniejsza niż kościół. Ale tak nie jest i zysk jest ogromny, a małe parafie nigdy nie byłyby w stanie dać tyle pieniędzy na fachowy remont. Nie ma się czego bać, a miłość do przy­rody też nas obowiązuje.