Pieśni maryjne z Brodą

Krzysztof Kozłowski

publikacja 14.09.2014 05:30

Dla niej tradycja to wolność w sztuce, w której odnajduje inspirację i wiarę wpisaną w dawne pieśni warmińskie.

– Podczas poszukiwań oprócz pieśni maryjnych znalazłam warmińską pieśń o św. Apolonii, którą nagram we wrześniu na płycie Polskiego Radia.
To skarb muzyczny. Kolejnym projektem są kolędy warmińskie
– mówi Anna Broda Krzysztof Kozłowski /Foto Gość – Podczas poszukiwań oprócz pieśni maryjnych znalazłam warmińską pieśń o św. Apolonii, którą nagram we wrześniu na płycie Polskiego Radia.
To skarb muzyczny. Kolejnym projektem są kolędy warmińskie
– mówi Anna Broda

Warmińska ziemia naznaczona jest obecnością Maryi. Praktycznie w każdej wsi znajdują się kapliczki z maryjnym akcentem, od wieków Warmiacy pielgrzymowali do Świętej Lipki i Gietrzwałdu. W naszą tradycję wpisane są również warmińskie pieśni maryjne, które dopełniają obrazu codziennego religijnego życia Warmiaków.

Anna Broda, olsztyńska artystka, postanowiła je odszukać. Owocem jej starań jest przygotowany koncert tych pieśni, którego premiera odbyła się w kościele Matki Bożej Ostrobramskiej w Olsztynie. – Są one spuścizną po przodkach, ich duchowości maryjnej. Jestem przekonany, że proboszczowie powinni zapraszać Annę do parafii, aby wierni poznali piękno i niezwykłą atmosferę tych utworów – mówi proboszcz br. Marcin Radomski.


Jestem tu i teraz

Zainteresowanie Anny Brody warmińskimi pieśniami maryjnymi wynika z historii jej życia i twórczości. – Zajmuję się muzyką tradycyjną, współtworzyłam Kapelę Brodów. Wchodząc w świat tych dźwięków, zrozumiałam, że jest on pełny, kiedy zajmujemy się i muzyką świecką, i muzyką religijną. Warto bowiem pamiętać, iż w tradycyjnym świecie mieszkańców wsi oba rodzaje muzyki harmonijnie ze sobą współistniały. Podział stworzył dopiero współczesny człowiek. Mnie na szczęście ten świat się nie podzielił. Duży wpływ na to miała moja babcia, mieszkająca na Kurpiach Białych, w okolicach Ostrołęki, która była śpiewaczką wiejską. Miałam więc bezpośredni przekaz. Poza tym jestem praktykującą katoliczką, więc jest to oczywiste – podkreśla Anna.

Od 2,5 roku mieszka w Olsztynie. Jej rodzinną miejscowością jest Jonkowo. Od dziecka miała styczność z muzyką warmińską.

– Spotykałam się z nią w szkole podstawowej, gdzie śpiewałam w chórze. Jednak nie przekonywały mnie piosenki w stylu „Nasza matka Katarzyna” czy też „Miała baba pofajdoka”. Ale wtedy było one tak zaaranżowane i podane, że nie budziły we mnie zainteresowania lokalną tradycją. Zainteresowanie to przyszło, kiedy przeprowadziłam się do Olsztyna. Zdałam sobie sprawę z faktu, że zajmujemy się oberkami z Mazowsza, muzyką lubelską, rzeszowską, czyli wspaniałą tradycją muzyczną z centralnej i południowej Polski, a nie staramy się odkryć piękna twórczości warmińskiej. Mimo że nie jest to łatwe, ponieważ nie mamy na Warmii żywych kontynuatorów tradycji muzycznej, zaczęłam poszukiwania – opowiada.


One mnie odnajdują

Odnalezienie warmińskich pieśni maryjnych nie było proste. Okazało się bowiem, że jest niewiele przekazów utrwalających je. Jednak po czasie one same odkrywały się przed Anną, pozwalały się odnaleźć.

– Gdzie odnajduję te pieśni? To jest niewytłumaczalne, jak to jest, że na nie trafiam. Zdaje się, że ja ich szukam, a one mnie odnajdują. Oczywiście wymaga to dużej cierpliwości, bo jest okres, kiedy zagląda się do archiwum i nic się nie znajduje. Ale jest czas, kiedy wszystko się nagle układa. Wtedy zaczęłam znajdywać wspaniałe utwory, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie – mówi. Wyznaje, że dla niej tradycja jest ważna, jest świadectwem wolności i przetwarzania historii przez pamięć. Doświadcza tego, między innymi, przesłuchując archiwa dźwiękowe Polskiego Radia Olsztyn, gdzie znajduje się wiele wspomnień starych Warmiaków. Dla niej pieśni maryjne, nierozerwalnie związane są z Gietrzwałdem, miejscem objawień Matki Bożej. – Moc tego miejsca działa, promieniuje. To miejsce wymodlone, gdzie otwiera się serca – mówi. 


Wołanie do Boga

Po spotkaniu u braci kapucynów zrodziło się kilka pomysłów. – Z proboszczem br. Marcinem Radomskim mamy wspólne plany. Marzy mi się forma muzyczno-teatralna. Zaczynam odczuwać, że nie wystarczy stać na scenie i śpiewać, że tak nigdy nie było, zawsze coś się więcej działo – mówi Anna.

– Chcielibyśmy, żeby powstała w Olsztynie schola, którą mogłabym poprowadzić, a która śpiewałaby nie tylko pieśni maryjne, ale inne religijne utwory z tradycji warmińskiej. Wiem, że są osoby, które włączyłyby się w to przedsięwzięcie, i wiem, że w dzisiejszym świecie jest to doskonała forma pogłębienia duchowości i relacji z Bogiem. Te pieśni to warmińskie pieśni medytacyjne. Na koncertach trzeba je przekazywać w taki sposób, aby stały się one wołaniem do Boga. Punktem wyjścia nie jest to, że mamy być ładni w tym śpiewie. On ma być dialogiem, rozmową z Bogiem, rozmową wyzwalającą wiele emocji. Warmińskie pieśni maryjne to przestrzeń modlitwy w koncercie – dodaje Anna Broda.