Modny ksiądz i bosy górnik

Gliwicki Gość Niedzielny

publikacja 25.09.2014 05:30

– Czasami wieczorem wyjmuję z szafy stare jakle tylko po to, by na nie popatrzeć, dotknąć ich. Wtedy wyobrażam sobie dawne historie z nimi związane... 
– Z Alicją Kosibą-Lesiak, autorką opracowania na temat historycznych strojów, rozmawia Szymon Zmarlicki.

Alicja Kosiba-Lesiak prezentuje historyczną halkę z własnych zbiorów dawnych śląskich strojów. Uszycie niektórych ich elementów w dzisiejszym zakładzie krawieckim byłoby niemożliwe Szymon Zmarlicki /Foto Gość Alicja Kosiba-Lesiak prezentuje historyczną halkę z własnych zbiorów dawnych śląskich strojów. Uszycie niektórych ich elementów w dzisiejszym zakładzie krawieckim byłoby niemożliwe

Szymon Zmarlicki: Co skłoniło Panią do rozpoczęcia poszukiwań informacji w tak specyficznym zakresie? Pasja, hobby, obowiązek?

Alicja Kosiba-Lesiak: Przy okazji przygotowań do obchodów 230. rocznicy odnalezienia złóż srebra i ołowiu w Tarnowskich Górach pomyślałam, że zamiast zajmować się zbieraniem materiałów na temat znany i opisywany już przez wielu badaczy i historyków, zrobię coś, co może zrobić amator – ubrać grupę rekonstrukcyjną, która – jak przed laty – przeszłaby zabytkową częścią miasta, by uczestniczyć w ekumenicznym nabożeństwie w ewangelickim kościele Zbawiciela na tarnogórskim rynku. Trzeba było zorientować się, w co ci ludzie dawniej się ubierali.


Gdzie szuka się takich materiałów?

Nie jestem ekspertem, więc
zbierałam te informacje z różnych źródeł, a jest ich bardzo mało, zwłaszcza na temat ludu prostego. To, co znalazłam w zbiorach cyfrowych, konsultowałam ze znawcami tematu. Najstarszym źródłem było zarządzenie Fryderyka Redena z 1785 r. dotyczące mundurów nadzoru górniczego w kopalni Fryderyk. Ponadto pomocne okazały się zasoby muzeów m.in. w Tychach i Wilanowie oraz obcojęzyczne, głównie brytyjskie i niemieckie, strony internetowe dotyczące chociażby filmów o czasach rewolucji francuskiej. Kierowały one do źródeł, jakimi były głównie obrazy, ale także eksponaty muzealne z Francji i Anglii. Czasami na stronach parafii i lokalnych muzeów, jak np. Świdnicy oraz Warmii i Mazur, da się znaleźć dobrze opracowane historie i portrety pośmiertne pastorów z dokładnymi opisami strojów i wyglądu. Pierwszymi postaciami, do których sięgnęłam, byli właśnie Reden i pastor. Później zajęłam się przedstawicielami chłopstwa. W gwarze śląskiej mężczyzn nazywano chopami, a kobiety chopionami lub chopionkami. W niektórych śląskich miejscowościach, np. w Radzionkowie czy Lipinach, do dziś przy okazji dużych świąt, jak odpust czy Boże Ciało, chopiony chodzą do kościoła ubrane w chopskie stroje bytomsko-rozbarskie, które z pewnymi modyfikacjami występowały także w okolicy Tarnowskich Gór.


Jakiego okresu dotyczą opracowania?

Od momentu odkrycia złóż 
w 1784 r., kiedy to po chudych latach zastoju i biedy na tarnogórskiej ziemi zaczęto poszukiwać srebra, ołowiu, cynku i cyny, przez cały wiek XIX aż do początku XX w. Chciałam wiedzieć, jak mieszkańcy – mieszczanie, duchowni, urzędnicy, górnicy – nosili się w tamtych czasach. Rozwój przemysłu miał duży wpływ na ubiory. Na przykład nowe obuwie nosili tylko arystokraci, zamożni mieszczanie i duchowni. Buty niższych warstw pochodziły z odzysku, były łatane, zszywane z kilku różnych materiałów. Czasami chłopi podkuwali je kawałkiem metalu. Na co dzień nosili łapcie z łyka lipowego lub całoroczne drewniane chodaki, które chroniły stopy od urazów, ale zdarzało się, że nawet w kopalni chodzili boso. Jednak w miarę bogacenia się społeczeństwa mogli pozwolić sobie na lepsze obuwie, także skórzane.


Spora część opracowania poświęcona jest duchowieństwu. Czy księża również ulegali presji obowiązującej mody?

Zainteresowałam się postacią pastora Johanna Pohle’a, który odprawił pierwsze uroczyste nabożeństwo przed 230 laty. Chciałam wiedzieć, jak on wyglądał. Okazuje się, że ubierał się podobnie jak ówczesny proboszcz katolicki Franciszek Bartuzel, bowiem w tamtych czasach duchowieństwo różnych wyznań ubierało się prawie tak samo. Kiedy rozmawiałam o tym z obecnym pastorem tarnogórskiej parafii ewangelickiej, pokazał mi 80-letnią togę, jakiej w tej chwili się nie nosi. Zaniosłam ją do krawcowej, by oceniła ją jako fachowiec. Dowiedziałam się, że dzisiaj nie ma już takich taśm i dodatków, a technik marszczeń, które muszą być w odpowiednich miejscach, obecnie się nie stosuje. Im bliżej dawnego państwa pruskiego i Śląska, tym stroje duchownych były skromniejsze, jakby skupione na duszy i głębi. Na zachodzie księża wyglądem nie odbiegali od wyższych sfer, ich ubiory były bardzo wymyślne i kolorowe. Tworzono dla nich nawet katalogi. W tamtym okresie „nośnikiem” mody byli głównie Francuzi, ale moda przychodziła również z wielkiej Brytanii i później szła przez całą Europę, aż doszło do tego, że w Moskwie ubierano się tak samo jak w Paryżu.