Nie zatrzymuj Mnie!

Marta Woynarowska

publikacja 06.04.2015 06:00

Zmartwychwstanie w zbiorach Muzeum Diecezjalnego. Figurki Zbawiciela - niesione podczas procesji rezurekcyjnej - później, przez cały okres wielkanocny, stoją przy ołtarzu i przypominają nam o cudzie zmartwychwstania.

 Inne rzeźby Chrystusa Zmartwychwstałego z muzeum Marta Woynarowska /Foto Gość Inne rzeźby Chrystusa Zmartwychwstałego z muzeum

Obok pustego grobu figurka Chrystusa Zmartwychwstałego oraz zapalony paschał to dwa najważniejsze symbole Wielkiej Niedzieli. Ustawione obok ołtarza przypominają wiernym o ofierze i wielkim dziele odkupienia dokonanym przez Jezusa. W zbiorach Muzeum Diecezjalnego w Sandomierzu znajduje się kilka lipowych rzeźb Zmartwychwstałego.

– Najstarsza z nich pochodzi z ok.1400 r. – informuje Urszula Stępień, kustosz muzeum. – Jest to drewniana rzeźba wczesnogotycka, pochodząca z kościoła w Odrzywole. Pozostałe, z wyjątkiem jednej XVIII-wiecznej, datowane są na XVI i XVII stulecie. Większość wspomnianych dzieł trafiła do muzeum u początków jego tworzenia.

Intencją założycieli instytucji było ocalenie często niezwykle cennych dzieł sztuki sakralnej, które zagrożone były uszkodzeniem, czy wręcz unicestwieniem.

– XVIII-wieczna figura Chrystusa jest bardzo znamienna dla naszych zbiorów – podkreśla Urszula Stępień – ponieważ jej wygląd mówi o tym, że muzeum gromadziło i gromadzi nawet najmniejsze ślady przeszłości czasami w fatalnym stanie zachowania, które tutaj zyskują drugie życie. Poddawane restauracji, konserwacji, świadczą o gustach i talentach naszych przodków. Lipowa rzeźba trafiła do muzeum w fatalnym stanie. Była tak mocno nasączona wodą, że przypominała bardziej miękką gąbkę niż drewno. Ustawiona gdzieś pod gołym niebem, narażona została na bezwzględne dla lipowych rzeźb działanie czynników atmosferycznych. Zakonserwowana i utwardzona, cieszy oczy zwiedzających swym niezaprzeczalnym pięknem, skłaniając jednocześnie do zadumy nad śladami bezwzględnego przemijania, które nie omija również przedmiotów martwych.

Brak rąk, ubytki w podstawie, liczne spękania dodają jej swoistej dramaturgii. Trudno przejść obok tej rzeźby obojętnie, przyciąga bowiem wzrok nie tylko historią swego trwania, ale również niezaprzeczalnym pięknem, widocznym zwłaszcza w partii głowy. Rzeźba ta, podobnie jak pozostałe jej starsze odpowiedniczki, powstała w kręgu małopolskich warsztatów.

Proweniencja większości wspomnianych obiektów nie jest znana. – Figurka stojąca na półce, ukazująca właściwie już Chrystusa Zwycięskiego – Chrystusa Salwatora, została przekazana do naszych zbiorów z kościoła w Strzegomiu – mówi Urszula Stępień. – Trafiła do nas przed kilkoma laty, po odnalezieniu jej w trakcie prac konserwatorskich prowadzonych w strzegomskiej świątyni. Konserwatorzy uznali, że najlepszym miejscem dla niej będzie nasze muzeum.

Szczególnym pięknem wyróżnia się polichromowana rzeźba Chrystusa pochodząca z sandomierskiego kościoła ojców dominikanów. Na płaszczu okrywającym Zmartwychwstałego widoczny jest motyw przeciętego owocu granatu, który według Hrabanusa Maura odnosi się do krwi przelanej przez Chrystusa w dziele zbawienia. Jest zatem symbolem zmartwychwstania, nowego życia, ale również miłosierdzia otwartego na bliźnich.

– Motyw granatu, mający pasyjną wymowę, chętnie umieszczany był również na ornatach – dodaje Urszula Stępień.

Obok rzeźb Chrystusa Salwatora w zbiorach muzeum znajdują się również inne eksponaty z motywami nawiązującymi do zmartwychwstania Pańskiego. Jednym z nich jest XVIII-wieczne antepedium dawnego ołtarza głównego z kościoła św. Jakuba, strawionego przez ogień w czasie pożaru świątyni w 1905 roku. Przedstawia on Chrystusa Ogrodnika ze sceny „Noli me tangere” (z łac. „Nie zatrzymuj Mnie”, tłumaczone również jako „Nie dotykaj Mnie”), odnoszącej się do słów wypowiedzianych przez Jezusa do Marii Magdaleny spisanych w Ewangelii Janowej: „(…) odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: »Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?«. Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: »Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę«. Jezus rzekł do niej: »Mario!«. A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: »Rabbuni«, to znaczy: Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: »Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca«” (J 20 14-18).

Ten sam motyw przedstawia jedna ze scenek XV-wiecznego ołtarzyka wykonanego w Wenecji w warsztacie Embriachich. – Na dekorację ołtarzyka składają się płaskorzeźbione plakiety figuralne wykonane w kości bydlęcej, ukazujące dzieło Wcielenia i Odkupienia – opowiada Urszula Stępień.

Temat Jezusa ukazującego się Marii Magdalenie pojawił się już w okresie średniowiecza. Chętnie sięgali po niego także najwięksi mistrzowie, jak choćby Fra Angelico, Albrecht Dürer, Tycjan. Motyw ten przedstawia również płótno Wenantego z Subiaco znajdujące się w kaplicy kościoła pokamedulskiego w Rytwianach.