Losy ciekawsze niż film

Opolski Gość Niedzielny

publikacja 15.06.2015 05:00

To historia żywa, zupełnie inna od tej poznawanej na lekcjach. Internet, podręcznik mogą się schować.

Losy ciekawsze niż film Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość – Wspomnienia można odsłuchać na stronie www.e-historie.pl – mówi Izabela Waloszek z DWPN

Przyswajamy wiedzę książkową, ale niewielu zna autentyczne historie naszych przodków, choć wiele osób skrywa niesamowity życiorys. My możemy sobie kreować własny obraz tamtych czasów, oni opowiadają o nich z niezwykłym zaangażowaniem, jak gdyby jeszcze dziś uczestniczyli w tych wydarzeniach – przyznaje Martina Migura z Radoni.
Wysłuchane opowieści zupełnie zmieniają u niektórych postrzeganie starszych osób. Gdy słyszą o wojnie, gwałtach, powrotach z frontu, tułaczce ludności cywilnej czy późniejszych perypetiach, stwierdzają: „Nie mieliśmy świadomości, że tu działo się coś takiego, że ci ludzie to przeżyli. Myślałem, że wtedy było nudno, a tymczasem to my chodzimy do szkoły, później tylko laptop czy dyskoteka”.


Przejście linii frontu, odniemczanie – jak przekładają się te podręcznikowe określenia na życie mieszkańców tych ziem, mogli poznać uczestnicy projektu Archiwum Historii Mówionej. Realizowany w woj. opolskim i gliwickim już siódmy raz, cieszy się coraz większym zainteresowaniem – na 20 miejsc zgłosiło się ponad 80 chętnych. Uczestnicy mają swojego opiekuna naukowego, z którym mogą konsultować pytania, wyjaśniać wątpliwości, konteksty, doprecyzować daty. Przed wyjściem w teren młodzież bierze udział w dwudniowych warsztatach historyczno-dziennikarskich. Potem spotykają się z rozmówcą, poznają się i wreszcie realizują nagranie. Wywiady są w języku polskim, niemieckim bądź w śląskiej gwarze – bo ludzie opowiadają w języku serca.


Umieć słuchać

– Dla młodych nie jest to łatwe, bo to dla nich obca materia, a ludzie często mówią niechronologicznie, miesza im się kolejność wydarzeń, a mówiąc o bolesnych chwilach, mocno je przeżywają. Stąd staramy się wyposażyć ich w wiedzę o tym, co się działo na tych ziemiach, jak się zachować z wyczuciem, jak dopytać – podkreśla dr Adriana Dawid z UO, ich opiekun.


Dzięki temu młodzi ludzie wiedzą, że za zdaniem „ktoś został we wojnie” kryją się zwykle ciekawe losy. Znajomość regionalnej historii staje się ich atutem i pomaga słuchać.


– Z domu już wcześniej wyniosłem szacunek dla starszych, ale od kiedy zaangażowałem się w ten projekt, gdy spotykam lub mijam taką osobę, patrzę na nią z sympatią i zastanawiam się, jakie opowieści mógłbym od niej usłyszeć. Słuchanie się, poznawanie takich historii sprawia, że znika dystans, że choć jest duża różnica wieku, nawiązuje się więź, nić porozumienia, zrozumienie, a często podziw, że ktoś tyle przeszedł. Myślę, że to jedna z najcenniejszych rzeczy, które zyskałem – mówi Arkadiusz Olszewski ze Zdzieszowic. Dodaje, że nie ograniczając się tylko do wątku z wywiadu, dowiedział się wiele o najnowszych dziejach tych ziem.

Były też zaskakujące zwroty, gdy podczas rozmowy, w pewnym momencie, uświadomił sobie, iż człowiek, o którym opowiadała rozmówczyni, że trafił do Auschwitz i był tam kucharzem, nie był więźniem, ale wysłanym do obozu żołnierzem niemieckim. Te opowieści nauczyły go też, by nie osądzać pochopnie, ponieważ wpływ na to, w której armii człowiek się znalazł, był niewielki.


– „Wstyd nie znać naszej historii” – stwierdziła jedna z kandydatek. Nam chodzi przede wszystkim o budowanie mostu między pokoleniami. Chcemy pobudzić młodzież, by zainteresowała się losami babci, dziadka, sąsiada. A prócz tego tworzymy archiwum na stronie: e-historie.pl – mówi Izabela Waloszek, koordynatorka z Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej.


Podziel się wspomnieniem

Na archiwum składają się opowieści świadków pogrupowane w 11 głównych tematów. Są to 
m.in. relacje mieszkańców o II wojnie światowej, okresie po 1945 r., o akcji tzw. odniemczania, wysiedleniach, relacjach między miejscowymi a repatriantami, życiu w Polsce Ludowej, stanie wojennym, powstaniu Mniejszości Niemieckiej, działalności Koła Gospodyń, Ochotniczej Straży Pożarnej, po zwyczaje kultywowane w naszym regionie, budowę kościoła, życie religijne czy pielgrzymkę św. Jana Pawła II na Górę św. Anny. Jest i kategoria „Inne”.


– Nadal szukamy świadków czasu, także wśród tych, którzy później wyemigrowali do Niemiec. Mogą się oni zgłaszać do nas, na pewno wpiszemy ich na listę i wysłuchamy (tel. 77 402 51 05, mail: haus-opole@haus.pl). Wiele osób zna takie historie, często pięknie je opowiada. Czasem dzieląc się tym, wolą pozostać anonimowe, co szanujemy. Można też samemu wysyłać takie nagrania, bo czas jest nieubłagany i trzeba je uwieczniać, nim ci ludzie odejdą. Wybrane historie są spisywane, grupowane tematycznie i wydawane w formie cyklu publikacji. Wszystkie nagrania są też dostępne w internecie – podsumowuje Izabela Waloszek.