Nie czekać do odpustu

Janusz Skowroński

publikacja 26.06.2015 05:00

– Poczułem dotknięcie w sercu i jakby punktowe przebicie włócznią przez plecy i klatkę piersiową – opowiada jeden z uczestników podróży do Eibingen.

Eibingen to centrum duchowości św. Hildegardy. Jego polskim odpowiednikiem jest Legnica Janusz Skowroński Eibingen to centrum duchowości św. Hildegardy. Jego polskim odpowiednikiem jest Legnica

Członkowie Stowarzyszenia „Zamek Czocha” wybrali się w podróż śladami Bodo Ebhardta (1865–1945), niemieckiego architekta, konserwatora i historyka sztuki, twórcy przebudowy wielu zamków nad Renem i w Alzacji. Dwa z nich leżą w diecezji legnickiej – to Czocha w pobliżu Leśnej i Grodziec pod Złotoryją.

Podróżnicy odwiedzili zamek Marksburg w Braubach nad Renem, gdzie Ebhardt mieszkał i intensywnie pracował pod koniec życia. Tam został pochowany. Uczestnicy wyjazdu złożyli kwiaty i zapalili znicz na cmentarzu, gdzie spoczywają także żona, syn i synowa Ebhardta.

Pięciogodzinna podróż zakończyła się w Rüdesheim, miasteczku, nad którym góruje benedyktyńskie opactwo związane ze św. Hildegardą z Bingen. Leży wśród licznych winnic, uprawianych od stuleci przez benedyktynki. Siostry zajmują się też produkcją i sprzedażą win reńskich oraz burgundzkich, które można spróbować i kupić w przyklasztornej winotece.

Zaproszeni przez s. Hiltrudę goście z Polski wzięli udział w nieszporach w opactwie, oddając się modlitwie i śpiewom sławiącym Boga i znaną świętą. – Hildegarda zafascynowała mnie kilka lat temu, kiedy przeczytałam ulotkę o niej – opowiada Ewa Karska ze Złotoryi.

– Później zapisałam się do legnickiego Studium Kultury Życia według św. Hildegardy, prowadzonego przez Alfredę Walkowską. Nie musiałam czekać do wrześniowego odpustu. Jadąc śladami Ebhardta, mogłam szybciej dotrzeć do świętej – mówi.

Po nieszporach grupa odwiedziła kościół w Eibingen, gdzie na głównym ołtarzu znajdują się relikwie św. Hildegardy. Janusz Karski doznał w tym miejscu niezwykłego uczucia.

– Kiedy uklęknąłem przed relikwiarzem i pochyliłem głowę, łzy same zaczęły mi płynąć – opowiada. – Wyraźnie czułem przelewające się przeze mnie ciepło i niewysłowioną Bożą miłość. Chciałem, by to trwało jak najdłużej – opowiada. Także dla Ewy Karskiej i jej rodziny pobyt w tym miejscu był głębokim przeżyciem. Bo św. Hildegarda, kobieta, która swoimi dokonaniami przerosła epokę, pociąga do Boga. I – jak podkreśla pani Ewa – nawet na wycieczkach, które mają inne cele, należy korzystać z modlitewnego skarbca Kościoła, bo nigdy nie wiadomo, co spotka nas na szlaku.