Propagandowy mit

Posłaniec Warmiński

publikacja 29.06.2010 08:58

O faktach i mitach związanych z zakonem krzyżackim i znaczeniu bitwy pod Grunwaldem rozmawiamy z mediewistą dr. Janem Gancewskim.

Propagandowy mit HENRYK PRZONDZIONO/agencja gn Figura mistrza krzyżackiego w Królewcu

Krzysztof Kozłowski: W świa­domości historycznej większo­ści Polaków istnienie Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, czyli Krzyżaków, kończy się wraz z hołdem pru­skim, kiedy to Wielki Mistrz prze­szedł na protestantyzm. Co tak naprawdę stało się z zakonem?

Dr Jan Gancewski: – To jest ste­reotypowa świadomość przecięt­nego Polaka, który jest kształcony na przeciętnych podręcznikach z okresu PRL, kiedy to – ze wzglę­dów ideologicznych – pasowało zamknąć edukację o Krzyżakach na roku 1525. Owszem, zakon znik­nął tego roku, ale jako organiza­tor państwa w Prusach, a nie jako zgromadzenie. Zresztą posiadał on swe terytoria, tzw. Państwo Zako­nu Krzyżackiego w Prusach, do 1561 r. Ostatni Wielki Mistrz gałę­zi inflandzkiej Gotthard Kettler przekazał w testamencie część Infant Polsce, zaś reszta terenów podległa sekularyzacji. Zakon istnieje do dziś. Obecnie działa w zakresie pomocy osobom ubogim, chorym, prowadzi szpita­le, wspiera działalność oświatową, prowadzi działalność naukową. Ciągle na czele zakonu stoi Wielki Mistrz, którym obecnie jest bp dr Bruno Platter, zaś jego centrala mieści się w Wiedniu. Trzeba jesz­cze pamiętać, że nazwa „Krzyżacy” jest znana wyłącznie w Polsce.

Zakon krzyżacki kojarzy nam się ze złymi ludźmi, którzy grabią, prowadzą wojny. Jak było tak naprawdę w średniowieczu?

– Częściowo jest to wyolbrzy­miane, ze względu na tzw. zaszłości niemieckie i literaturę po okresie romantyzmu i pozytywizmu, m.in. Henryka Sienkiewicza. Literatu­ra ku pokrzepieniu serc była jak najbardziej potrzebna, jednak nie miała zbyt wiele wspólnego ze szczegółową historią. Zakon krzyżacki rzeczywiście walczył. Jednak w ówczesnych czasach każ­de z państw monarchii czy księstw uciekało się do takich metod. Uka­zywanie w bardzo złym świetle tyl­ko zakonu – bo łupił, walczył mie­czem, zamykał w więzieniach – jest manipulacją. Wystarczy zapoznać się z historią życia książąt i królów polskich, chociażby Bolesława III Krzywoustego, który zwabił pod­stępem swego brata Zbigniewa do Płocka, tam go uwięził, oślepił. Bał się konkurencji i utraty tronu. Więc czym różnił się od przedsta­wionych przez Sienkiewicza Krzy­żaków? Aby ocenić to obiektywnie, należałoby uściślić, co w tamtych czasach było złem. Na pewno nie walka mieczem w imię Boga.

Jak w Państwo Krzyżackie wpi­suje się więc Warmia?

– Była ona pod jurysdykcją biskupa warmińskiego, który jed­nak był w większości przypadków zależny od zakonu krzyżackiego. Można stwierdzić, że biskup był jakby lennikiem Wielkiego Mi­strza. Był m.in. zobowiązany do wystawiania na rzecz zakonu woj­ska. Taka sytuacja miała miejsce i przed bitwą pod Grunwaldem, kiedy to wojska biskupa warmiń­skiego walczyły po stronie Krzyża­ków. Było tak do 1466 r., kiedy po II pokoju toruńskim Warmia weszła w skład Prus Królewskich, które były pod władaniem króla Polski do 1772 roku, czyli do I rozbioru.

W bieżącym roku obchodzimy 600. rocznicę wspomnianej przez Pana bitwy. Jakie ona mia­ła faktyczne znaczenie?

– Obecnie mówi się, że jako bi­twa miała duże znaczenie, ale nic poza tym. Została niewątpliwie wygrana przez Polskę i była dru­zgocącą klęską zakonu krzyżac­kiego, ale nie przesądziła losów wojny, jak i nie przyniosła nic pod względem zmian terytorialnych. Owszem, miała wpływ na ustale­nia I pokoju toruńskiego z 1411 r. i mówił o wielkim odszkodowaniu, które Krzyżacy winni zapłacić kró­lowi polskiemu. Jednak z zasądzonej kwoty 200 tys. kup praskich groszy Polska otrzymała niewiele. A była to niebotyczna suma, na którą ówcze­snego zakonu nie było stać. Był to więc sukces militarny połączonych sił polsko-litewsko-rusko-tatarskich przeciwko sprzymierzonym siłom krzyżacko-pomorsko-warmińskim i rycerstwa zachodnioeuropejskiego – tak faktycznie wyglądała popular­nie nazywana wojna polsko-krzyżacka. Sukces ten stał się symbolem ideologicznym, a nie wydarzeniem, które miało faktyczny wpływ na dalsze stosunki obu państw. Wy­nik bitwy nie miał ani doniosłych skutków dalekosiężnych, ani tych krótkoterminowych.

Czyli bitwa pod Grunwaldem to bitwa symbol?

– Tak można powiedzieć. To bitwa-symbol. Owszem, była ona przyczynkiem do zawarcia wspo­mnianego I pokoju toruńskiego, na pewno podłamała ówczesną potęgę militarną zakonu pod względem zarządzania, gdyż poległ kwiat kon­wentów krzyżackich, ale też i nie wszyscy. Już rok po tej bitwie, w lu­tym 1411 r., zakon funkcjonował tak samo, jeśli chodzi o aspekt gospo­darczy. Nie było żadnych zachwiań, żadnego kryzysu gospodarczego. Jest więc to bitwa mit, istotna jako symbol wykorzystywany przez propagandę narodową Polski. Zresztą Niemcy również lubili od­woływać się do potęgi Krzyżaków.

W jaki sposób historia zakonu mogła być wykorzystywana przez Niemców?

– Były to m.in. czasy Bismarc­ka, kiedy to Niemcy powoływali się na potęgę Państwa Krzyżac­kiego, jako na swoją spuściznę narodową. Przy renowacji Zam­ku w Malborku podkreślano, że jest to spadek po Krzyżakach. Trzeba wiedzieć, że jego obecny kształt nadany został właśnie w XIX w. W średniowieczu był on znacznie mniejszy. Ale Bi­smarckowi chodziło o to, by po­kazać potęgę niemiecką przez pryzmat historycznej potęgi krzyżackiej. Dlatego zamek zo­stał aż tak rozbudowany w XIX w. Musiał być po prostu wielki.

Czy można z tego zrozumieć, że stwierdzenie: „Krzyżak równa się Niemiec” jest niezgodne z prawdą?

– Takie twierdzenie należy wymazać ze świadomości. To myślenie jest owocem I i II wojny światowej i spuścizną nauczania ideologicznego w czasach panują­cego w Polsce komunizmu. Wtedy to podręczniki utożsamiały zakon krzyżacki z Niemcami. Wpajano nam myślenie: „Krzyżak jest Niem­cem, Niemiec jest zły”. Wiem, że zawsze w nauczaniu trzeba dbać o wizerunek ojczyzny, ale nade wszystko należy dbać o zawartą w historii prawdę. Zawsze do za­konu należeli nie tylko Niemcy, ale i osoby innych narodowości. Tak jest i u jezuitów, franciszkanów, w każdym innym zgromadzeniu.

Wokół zakonu krzyżackie­go zgromadziło się wiele mitów. Z okazji tegorocznej wizyty Wiel­kiego Mistrza bp. Bruna Plattera 2 lipca na Uniwersytecie Warmiń­sko-Mazurskim w Olsztynie od­będzie się sesja naukowa, podczas której – mam głęboką nadzieję – uda się obalić kilka z nich.