GOSC.PL |
publikacja 17.08.2010 06:42
Zapomniane do niedawna świątynie żuławskie odkrywają swoje tajemnice. Czy relikwiarz znaleziony w parafialnym kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Kiezmarku zmieni oblicze Żuław?
Andrzej Urbański/GN
Kościół w Kiezmarku
Pracowali jak co dzień przy remoncie kościoła parafialnego w Kiezmarku. Dwaj pracownicy budowlani przystępowali do kolejnych prac rozbiórkowych pod kościelnym chórem. Nie spodziewali się, że pod odrywanymi kawałkami starego, nieco spróchniałego drewna z posadzki znajdą coś, co może w przyszłości odmienić oblicze Żuław.
– Ciężka drewniano-kamienna skrzynka była schowana głęboko pod schodami – mówi jeden z pracowników firmy budowlanej, który do końca chyba nie zdaje sobie sprawy z wagi odkrycia. Z wartości znaleziska, wciąż owianego nieco tajemnicą, zdaje sobie natomiast sprawę miejscowy proboszcz ks. Antoni Nerek.
– Skrzynia jest opieczętowana. Nie zaglądaliśmy do środka, bo musielibyśmy zerwać pieczęcie. Najprawdopodobniej jest to skrzynka z relikwiami, pochodzącymi z jednego z gdańskich kościołów. Jest duże prawdopodobieństwo, że z kościoła św. Brygidy – mówi ks. Antoni Nerek. Na tylnej drewnianej ściance widnieje łaciński napis, który udało się wstępnie odszyfrować. – Wynika z niego, że biskup chełmiński poświęcił ołtarz w katedrze w Pelplinie. Poświęcił relikwie tego ołtarza. Jest też data i rok 1901 - tłumaczy ksiądz proboszcz. Relikwiarze w tamtym czasie zwyczajowo umieszczano w mensach ołtarzowych kościoła.
Andrzej Urbański/GN
Proboszcz ks. Antoni Nerek wraz wójtem Januszem Golińskim zastanawiają się, czym skończy się odkrycie relikwiarza
- Taki był kiedyś wymóg prawa kanonicznego. Ołtarz, tak jak i dzisiaj, przy którym odprawia się Msze św. musi być konsekrowany. Relikwiarz najprawdopodobniej znajdował się właśnie w ołtarzu - wyjaśnia ks. Nerek. Na drewnianym fragmencie skrzynki widać napis „Rosentreter”. To nazwisko.
Biskup Augustyn Rosentreter był na tych terenach biskupem chełmińskim. Sakrę biskupią przyjął w 1899 r. Pracował w diecezji chełmińskiej do 1926 r. Słynął z rozwinięcia sieci placówek duszpasterskich w diecezji. Umożliwiał nauczanie religii w języku polskim. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, dzięki życzliwej postawie wobec Polaków, nadal mógł spełniać swoje obowiązki biskupie.
Św. Brygida w Kiezmarku
Wraz z proboszczem zastanawiam się, co jeszcze łączy bp. Rosentretera z tym odkryciem? - Ponieważ relikwie były poświęcone w katedrze w Pelplinie, można przyjąć prawdopodobną hipotezę, że historia relikwiarza związana jest właśnie z nim. Rosentreter był wikariuszem w kościele św. Brygidy w Gdańsku, stąd myśl, że wcześniejsza historia relikwiarza łączy się z kościołem św. Brygidy i pochodzi właśnie z tej świątyni jest wielce prawdopodobna - dodaje ks. proboszcz.
Tę hipotezę przyjmuje także diecezjalny konserwator zabytków ks. dr Tomasz Czapiewski. Niestety, nie udało się nam z nim porozmawiać, bo do chwili zamykania tego numeru GN był na urlopie. Wciąż nie udało się jeszcze rozwikłać także tajemnicy, w jaki sposób relikwiarz trafił do Kiezmarka. Miejmy nadzieję, że ta historia znajdzie swój finał. Będziemy się temu przyglądać na bieżąco.
Ocalić dziedzictwo
Nie odkryto by relikwiarza, gdyby nie pieniądze, które udało się zdobyć na remont świątyni. A nie było to proste. - Jasne, że większości zabytków nie uratujemy, bo jesteśmy za biedni i nie identyfikujemy się powszechnie z zastanym żuławskim dziedzictwem kulturowym - mówił niedawno w wywiadzie dla lokalnego dziennika Janusz Goliński, wójt gmin Cedry Wielkie. Jednak w przypadku tej niewielkiej gminy widać, że gdy połączy się siły, można osiągnąć sukces. W Cedrach Wielkich Rada Gminy uchwaliła, jako jedna z pierwszych w województwie, Gminny Program Opieki nad Zabytkami i na miarę swoich możliwości finansowych program ten jest wdrażany. W realizacji tego projektu bardzo pomocne są pieniądze pochodzące z Urzędu Marszałkowskiego oraz od samych mieszkańców.Dzięki tej symbiozie udało się odnowić zabytki sakralne w Giemlicach, Kiezmarku, Koźlinach czy Trutnowach.
Ciekawość Żuław
Żuławy są imponujące. I to nie tylko ze względu na odkrycia, które stanowią nie lada gratkę dla koneserów architektury i piękna ukrytego w sztuce sakralnej. - Wielu ludzi dzisiaj odkrywa Żuławy na nowo - mówi wójt Goliński. Od wielu lat, wszędzie gdzie tylko może, powtarza, że to miejsce jest naprawdę interesujące i piękne. - Ostatnio spotkałem się z opinią, że Żuławy to krajobraz dla koneserów. Dla tych, którzy umieją się cieszyć pięknem przyrody i patrzeć na okolice, nie tylko z perspektywy jeziora i lasów - dodaje.
Tych, którzy przejeżdżają krajową siódemką z Gdańska do Warszawy, na pewno w czasie kwitnienia rzepaku porusza zapach. – Jednak widok pola obsianego tą rośliną może niejednego wprowadzić w zachwyt. Jest naprawdę imponujący. Takie widoki można podziwiać właśnie na żuławskich polach – podkreśla Goliński. W ostatnim czasie coraz głośniej o szlaku rowerowo-pieszym poświęconym mennonitom. Co ciekawe, przedstawiciele tego pacyfistycznego odłamu chrześcijan anabaptystów, pochodzący z Fryzji, prześladowani w swojej ojczyźnie, przybyli na tereny Rzeczypospolitej, która tolerowała innowierców. Osiedlili się w Gdańsku oraz na Żuławach, w opuszczonych i zniszczonych przez powodzie wsiach, które ciężką i systematyczną pracą doprowadzali do materialnego rozkwitu. Pod koniec XVIII wieku, w czasach zaboru pruskiego, najbardziej ortodoksyjni mennonici wyemigrowali do południowej Rosji, a stamtąd rozproszyli się po świecie. Pozostali ulegli germanizacji. Ostatni opuścili Żuławy w 1945 roku, dzieląc los ludności niemieckiej zamieszkałej na tych terenach.
Ciekawym projektem, realizowanym również na Żuławach, jest kapitalny remont, charakterystycznego dla budownictwa z tych ziem domu podcieniowego. Mówi się także o odbudowie Folwarku Żuławskiego w Miłocinie. Ten projekt na wiele lat utknął, bo na remont potrzeba olbrzymich pieniędzy. Warto, by ten cenny obiekt historyczny został uratowany dla kolejnych pokoleń.