Dotknij Harendy

Adam Ramski

publikacja 24.08.2010 06:28

150. urodziny Jana Kasprowicza - Na zakopiańskiej Harendzie stoi ładny, góralski dom, pamiętający jeszcze okres Młodej Polski. Każdy, kto przestępuje jego próg, wkracza w świat nieco już zapomnianego polskiego poety Jana Kasprowicza.

Dotknij Harendy Jan Głąbiński/GN Z portretu Felicjana Krakowskiego Jan Kasprowicz spogląda na odwiedzających jego muzeum

Na muzealny kompleks skła­dają się dom poety i jego grób oraz galeria. Piotr Kyc, prezes Stowarzyszenia Przy­jaciół Twórczości Jana Kasprowicza w Zakopanem, które administru­je muzeum, uważa, że zalicza się do niego również pobliski piękny, drewniany kościół na Harendzie. – Tego kościoła i plebanii nie byłoby, gdyby nie Jan Ka­sprowicz. To jego rodzinna dała teren pod ich budowę. A zięć Ka­sprowicza z własnej inicjatywy chciał uratować piękny kościółek z Zakrzowa pod Krakowem i prze­niósł go na Harendę. Nadzorował jego składanie i sam odnowił po­lichromię. Namalował kilka ob­razów do kościoła – mówi P. Kyc.

Fasiągami do muzeum

W muzeum organizowane są wieczory poświęcone sztuce i kulturze. Odbywają się promocje książek na temat twórczości Jana Kasprowicza lub przedstawiającesylwetkę jego samego lub jego żony Marii. Ostatni wieczór odbył się 1 sierpnia, w rocznicę śmierci po­ety, a uczestniczyli w nim przed­stawiciele gminy Poronin, którzy na Harendę dotarli fasiągami (góralskimi wozami konnymi). Tamtej­si radni podjęli decyzję o nadaniu bibliotece gminnej imienia Jana Ka­sprowicza. Autor „Księgi ubogich” został Honorowym Obywatelem Po­ronina już w 1907 r., choć jeszcze wtedy nie planował zakupu domu pod Tatrami.

Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza zorganizowało niedawno zbiór­kę na remont muzeum. Zebrano 27 tys. zł. Urząd Marszałkowski w Krakowie zdobył dodatkowe 100 tys. zł z pieniędzy unijnych, a 8 tys. zł pochodzi z budżetu Za­kopanego. – Dzięki temu udało się odwodnić obiekt. Konserwacji poddano też górną część kaplicy, gdzie spoczywa żona poety. Odno­wiono ołtarz Matki Bożej Bolesnej, oczyszczono granitową i marmuro­wą kamieniarkę. Odrestaurowano także ozdobne wrota prowadzące do krypty – wymienia Małgo­rzata Karpiel, kustosz muzeum na Harendzie.Na swoją remontową kolej cze­kają jeszcze krypta Jana Kasprowicza oraz schody. Trzeba także zabezpieczyć podnóża skarpy i uporządkować teren wokół. Po­trzeba na to ok. 100 tys. zł.

Ikona epoki

Stowarzyszenie działa dzięki składkom członkowskim (25 zł na rok) i pieniądzom ze sprzeda­ży biletów. Należy do niego kilka­dziesiąt osób (niedawno zapisali się reżyserzy Filip Bajon i Janusz Zaor­ski). Deklarację członkowską planu­je podpisać Jacek Dyka, zakopiański prokurator.

– Ostatni raz byłem tu w szó­stej klasie podstawówki. Bardzo dużo się zmieniło. Nie wiedzia­łem, że zgromadzono tu tak wiele dzieł wybitnych, niemal arcydzieł, i są one utrzymane w tak dobrym stanie – mówi Jacek Dyka.Małgorzata Karpiel przypomi­na, że w gronie założycieli stowa­rzyszenia byli Stefan Kisielewski, Jan Dobraczyński, Jan Twardow­ski, Stanisław Pigoń i wielu innych znamienitych ludzi. – Tych osób już nie ma z nami. Ale reprezen­towały one pewien światopogląd, który nas zobowiązuje. Chcemy również spełniać wolę Marii Kasprowiczowej, która chciała utrzy­mać to, co jest, ale i by powstał nowy obiekt – podkreśla M. Karpiel.

Muzeum Jana Kasprowicza opracowało wspólny program edu­kacyjny z Małopolskim Instytutem Kultury pt. „Dotkni Harendy”. – Program skierowany jest do lice­alistów, ale kiedy odwiedzają nas uczniowie ze szkół podstawowych czy gimnazjów, pokazujemy im syl­wetkę Jana Kasprowicza. Jak, wywo­dząc się z bardzo biednej rodziny, osiągnął w życiu wielki sukces. Za­pracował na niego, wykorzystując swój niesamowity potencjał wiedzy i Boży talent. Był w swojej epoce iko­ną – mówi P. Kyc, będący również dyrektorem szkoły na Harendzie.

Lenin uratowany

Na Harendzie często można też spotkać Rosjan. Powód? Żona Jana Kasprowicza była Rosjanką. – Przyczyniła się nawet do urato­wania Lenina – opowiada P. Kyc. Kiedy Kasprowicz mieszkał w Po­roninie z poślubioną małżonką w 1912 r., złapano tam wtedy Lenina i zamknięto w więzieniu w Nowym Targu. Polscy socjaliści dotarli do Marii Kasprowiczowej i prosili, żeby nakłoniła męża do podpisania listu w sprawie wypuszczenia Leni­na. Kasprowicz był wtedy nie tylko uznanym poetą, ale rektorem Uni­wersytetu Jana Kazimierza we Lwo­wie. Ostatecznie autor „Księgi ubogich” podpisał ów list, a Lenina wypuszczono.

W czasach rewolucji październikowej w Petersburgu zo­stała matka Kasprowiczowej. Maria przypomniała sobie o tej historii, napisała dwa listy do Lenina. Jeden wysłała pocztą oficjalną, a drugi przez linię frontową, adresując tak: „Towarzysz Lenin, Moskwa”. Obie korespondencje dotarły do adresa­ta. Lenin szybko przysłał telegram, że przypomina sobie to wszystko i zapewnia, iż rodzina Marii Kasprowiczowej może opuścić Związek Radziecki.

Niejedną jeszcze historię kryje „przystań nad rzeką, tu, nad tą bur­tą kamienną, pod szumów wieczy­stych opieką”. Bo o takim miejscu wiecznego spoczynku marzył Jan Kasprowicz w „Księdze ubogich”. Adam Ramski