Uniwersalny traktat o władzy

Mateusz Hofman

publikacja 10.10.2010 07:02

„Iwan Groźny” to arcydzieło dojrzałego i ukształtowanego stylu Siergieja Eisensteina. Reżyser osiągnął w każdym calu to, co zamierzał. Wartość i znaczenie symbolu ma tu niemal każdy element obrazu.

Uniwersalny traktat o władzy Dystrybucja na DVD: Epelpol

Film ten obrósł także niemałą ilością legend. O procesie realizacji, w który ingerował sam Stalin. O reakcji tegoż przywódcy Związku Radzieckiego zarówno na pierwszą (zachwyt i pochowały dla twórców), jak i na drugą (wściekłość, zakaz rozpowszechniania, właściwie strącenie autora w artystyczny niebyt) część filmu. Wreszcie tej dotyczącej świadomości Eisensteina, że to jego ostatnie dzieło (co miało mieć decydujący kształt na przedstawioną wizję dziejów krwawego władcy Rusi).

Legend nie sposób jednak zweryfikować. Wartość obrazu można jak najbardziej. Ten zaś broni się znakomicie pomimo 65 lat jakie minęły od premiery.

Reżyser miał dwie fascynacje – operę i ekspresjonizm. „Iwan Groźny” to film o operowym rozmachu. Ogromna scenografia, wielkie pomieszczenia i ich ściany pozwalają z kolei na wykorzystanie ekspresjonistycznej gry cieni. Równie wielkich i monumentalnych. Tworzą one niemal osobny film.

Same wielkie wnętrza są być może odbiciem ogromu Rusi, osobowości wielkiego władcy, skali jego władzy i odpowiedzialności. Później zła i cierpienia powodowanego przez Iwana. Nie jest ona oczywiście realistyczna. Jest symboliczna. Każdy jej element, w różnych kontekstach, okazuje się znaczący.

Gdy Iwan koronuje się na cara ma poczucie potęgi. Obserwatorzy, ambasadorowie, miejscowa szlachta patrzą nań jednak z pobłażaniem. Europie zdaje się nie spieszyć do uznania nowego monarchy. Jednak trafny okaże się komentarz jednego z ruskich dostojników - „Będzie silny to uznają”. Historia pokazuje, że Iwan Groźny był władcą skutecznym, choć despotycznym. Z opozycją wewnętrzną rozprawiał się brutalnie. Tak też jest ukazany w tym filmie.

Wizualnie jest to postać ogromna. Wyrasta ponad otoczenie. Jego gesty są teatralne, sposób poruszania się sztuczny. Operowy. Do kogoś takiego nie można jednak przykładać zwyczajnych miar.

Część pierwsza filmu obrazuje postępującą samotność tego giganta. Kolejne zdrady dokonane przez rodzinę i przyjaciół (jedne dosłowne, inne polegające na próbie wykorzystania kontaktów z władca dla własnej potęgi) rodzą podejrzliwość wobec otoczenia i powolne zamykanie się w sobie. W drugiej części osiągnie ono patologiczne rozmiary, czyniąc z Iwana despotę i mordercę. Nie oszczędzi on nikogo spośród tych, na których padnie choćby cień podejrzenia.

Morderstw dokonuje on często za pomocą opryczników, których wizja sama w sobie jest małym arcydziełem. To małe, ubrane na czarno, niezwykle ruchliwe postacie. Każde ich pojawienie się jest przerażające.

Film w ogromnej części zrealizowany jest na taśmie czarno–białej. Reżyser najczęściej operuje właśnie tymi – skrajnymi – barwami (z bardzo niewielkim udziałem szarości). Stworzone w ten sposób postacie i obrazy są perfekcyjnie skontrastowane. Jednak przez przypisane barwy wcale nie wprost wartościowane.

Eistestein pisywał teksty teoretyczne na temat wykorzystanie koloru w filmie i symboliki barw. Jako praktyk i tu wykazał się geniuszem.

Na zdobytej na froncie drugiej wojny światowej kolorowej taśmie zrealizował scenę tańca opryczniny i balu, który Iwan organizuje by zniszczyć wykryty – tytułowy dla drugiej części filmu – spisek bojarów. Jest to scena niezapomniana, kanoniczna. Skąpana w krwawej czerwieni, przebogatym złocie (dowodzącym bogactwa carskiego dworu) i czerni obrazującej duszę władcy. Są to wspaniałe obrazy.

Eisenstein w swoim zachwycającym filmie analizuje psychologię władzy. Jej waga wynika z odpowiedzialności jaką ta na władcę nakłada. Ciężar ów nie może pozostać bez wpływu na psychikę panującego. Nawet jeśli jest to tak wielka i wspaniała jednostka jak główny bohater tego obrazu, który w czasie trwania opowieści osuwa się w szaleństwo. Jego wynikiem są krwawe, mordercze i tragiczne rządy. Ostatecznie Iwan zwycięża, unieszkodliwia przeciwników. Możemy się jednak tylko domyślać jakim potworem byłby w trzeciej – niezrealizowanej – części.

To są uniwersalne wnioski, które można wyciągnąć z tej artystycznej wizji rządów konkretnego władcy.

***

Tekst z cyklu filmy wszech czasów