Bóg na wojnie

Tomasz Gołąb

GOSC.PL |

publikacja 22.12.2010 04:46

Towarzyszyli polskim żołnierzom od tysiąca lat na wszystkich bitewnych polach. Niejeden oddał życie, pełniąc kapelańskie posługi, trzymając na rękach umierających i rannych, spowiadając i błogosławiąc idących w bój.

8 grudnia 2010 r., podziemia katedry polowej 8 grudnia 2010 r., podziemia katedry polowej
Muzeum pokazuje historię Polski przez dzieje wojskowych kapelanów, którzy od zawsze towarzyszyli żołnierzom na polu walki
Tomasz Gołąb/GN

Tylko 250 metrów ciasnych korytarzy pod katedrą polową. Tych samych, w których 20 sierpnia 1944 r. umierało pod gruzami wa­lącego się kościoła 120 rannych powstańców i personel polowego szpitala. Musiały wystarczyć, żeby opowiedzieć dzieje wojskowych kapelanów – kilkusetletniej hi­storii Polski, widzianej zza polo­wego ołtarza. Ołtarzyka raczej, bo mieszczącego się najczęściej w niewielkiej walizce, przenoszo­nej z oddziałami, taszczonej w ka­nałach powstańczej Warszawy,docierającej z polskim wojskiem do Palestyny czy dzisiejszego Afganistanu. Kilkanaście takich ołtarzyków znaleźć można w róż­nych miejscach niezwykłego mu­zeum w podziemiach dzisiejszej katedry polowej.

Niewygłoszone kazanie

Nadpalony stosik obrazków Matki Bożej Częstochowskiej, od­nalezionych przy bp. Tadeuszu Płoskim w smoleńskim błocie, to tylko jeden z symboli ofiary, jaką wojsko­wi kapelani gotowi są oddać w służ­bie ludzi w mundurach. W gablocie, która znajduje się dopiero na końcu wystawy, umieszczono fragment wraku prezydenckiego Tupolewa. Obok niewygłoszone kazanie, z któ­rym biskup polowy leciał 10 kwiet­nia do Katynia, stłuczone okulary, piuska, różaniec… Ostatni etap drogi kapelanów bywa tak bardzo po­dobny.

W przeszklonym korytarzu, inaczej niż w powstańczych kana­łach, jest dużo światła. W kolistych gablotach około setki kapelańskich śladów: drewniana monstrancja z Dachau, sutanna wydobyta z ka­tyńskich dołów śmierci, zakrwa­wiona stuła ks. Jana Ziei, kapelana batalionu „Baszta” z Powstania Warszawskiego, krzyżyk ks. Ste­fana Wyszyńskiego, podarowany w 1946 r. urszulance Teresie Sułowskiej, pamiętnik, portfel i scy­zoryk ks. Józefa Warszawskiego, z którymi legendarny Ojciec Paweł, przez żołnierzy zwany też „chodzącym tabernakulum”, przeszedł kanały. Bohaterskie życiorysy wyświetlone są na 15 nowoczesnych iPodach.

Bóg na polu bitwy

Pierwsze wzmianki o kapela­nach w siłach zbrojnych państwa polskiego znalazły się w „Kronice” Galla Anonima, która wspomina kapelanów Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego. W XVII stuleciu, szczególnie w jego dru­giej połowie, wskutek prowadzo­nych wojen, zaistniała potrzeba nie tylko zwiększenia liczby ka­pelanów, ale także wprowadzenia ich na stałe do armii w zinstytu­cjonalizowanej formie.

Stało się to w 1690 roku, kiedy sejm war­szawski ustanowił 36 etatów ka­pelanów. Po upadku Rzeczypo­spolitej duszpasterstwo wojskowe odrodziło się dopiero w Legionach Jana Henryka Dąbrowskiego, a rozwinęło w okresie Księstwa Warszawskiego (1807-1815). W od­rodzonej Polsce powstanie Biskup­stwa Polowego Wojska Polskiego poprzedziło powołanie z począt­kiem listopada 1918 roku Konsystorza Polowego. W jego miejsce papież Benedykt XV 5 lutego 1919 r. powołał biskupa polowego Wojska Polskiego ks. dr. Stanisława Galla, po którym kierowanie duszpaster­stwem wojskowym w 1933 r. prze­jął biskup Józef Gawlina.

Obydwaj w muzeum zna­leźli godne miej­sce, pokazujące oprócz życiory­sów m.in. szaty liturgiczne, pa­storał, dokumenty, różaniec. Osob­ne gabloty poświęcono kapelanom czasów II wojny światowej i tym, których prześladowano w okre­sie PRL. Żeby zobaczyć ich twarze, trzeba samemu odsunąć masyw­ne kraty. Huk więziennych krat miesza się z odgłosami wystrzałów w poprzedniej i głosem lek­tora w kolejnej sali, poświęconej współczesnemu ordynariatowi. Tu w gablocie m.in. rozbita figura Matki Bożej Loretańskiej, w którą w trakcie odprawiania Mszy św. w polskiej bazie w Afganistanie trafił pocisk moździerzowy. Po drugiej stronie zbiór kazań bp. Płoskiego pod wymownym I tytułem: „Miłość żąda ofiary”.

Stąd droga prowadzi do gablot z pamiątkami po katastrofie smo­leńskiej i ostatniej sali, w której na ścianie wisi szkic do obrazu Stanisława Batowskiego, Polskie Termopile, który ma symbolizo­wać wierność żołnierskiej przy­siędze, aż po ofiarę życia.

Wolność znaczy życie

Muzeum powstało dzięki poro­zumieniu ministra Kultury i Dzie­dzictwa Narodowego, prezydenta warszawy, dyrektora Muzeum Hi­storycznego m.st. Warszawy i pro­boszcza katedry polowej. 4,5 mln zł na muzeum wyłożyło miasto, 1,5 mln zł - ministerstwo kultury, resztę, 6,8 mln zł dofinansowano z funduszy unijnych.

Ekspozycję otwarto 8 grudnia, w obecności m.in. prezydent m. st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, ministra obrony narodo­wej Bogdana Klicha, nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Celestino Migliore, kard. Kazimierza Nycza, nowego biskupa polowego Wojska Polskiego Józefa Guzdka i pierwszego powojennego biskupa polowego Sławoja Leszka Głódzia. Podczas ceremonii minutą ciszy uczczono członków Rady Programowej Muzeum – bp. Tadeusza Płoskiego, Tomasza Mertę i Andrzej Przewoźnika – ofiary katastrof smoleńskiej.

– Dzisiejsza uroczystość przypomina chlubną i drama tyczną przeszłość, pozwala patrzeć w przyszłość, a przed wszystkim skłania nas do dziękowania za dar wiary i wolności. Nasze myśli kierujemy w stronę wojskowych kapłanów byłych i obecnych. Wspominamy szczególnie ks. bp. Tadeusza Płoskiego, wielkich i małych bohaterów którzy przypominają nam, beneficjentom ich cnót ludzkich, boskich i kapłańskich, że wolność jest synonimem życia – powie dział abp Celestino Migliore.