Zajrzyj w średniowiecze

Beata Stankiewicz

publikacja 24.02.2011 07:14

Wielkie drewniane drzwi to wrota do innego świata. Dzieci przechodzą przez nie ostrożnie, cichutko. Są ciekawe, co się kryje za nimi.

Zajrzyj w średniowiecze Rahul Narain / CC 2.0

Kto wejdzie za drzwi, zobaczy rozwieszone w sali zbroje, miecze, tarcze. I gospodarza: niewysokiego, krępego mężczy­znę. Wygląda tak, jakby wehikuł czasu przeniósł go ze średnio­wiecznego miasteczka. Na nogach skórzane, ręcznie szyte buty. Lnia­ne spodnie i takaż koszula zwana giezłem. Na skórzanym pasie wisikaletka, czyli mała sakiewka, oraz lniany fartuch. Na szyi gospodarz ma naszyjnik. Ozdoby zrobione są z poroża.

Tajemniczy człowiek roz­poczyna opowieści, których słucha się z zapartym tchem. To właśnie jedna z lekcji muzeal­nych prowadzonych przez Bartka Baranowskiego z Muzeum Ziemi Wałeckiej. W zależności od tematu lekcji – zmieniają się rekwizyty, zmienia się treść opowieści – zawsze jednak pozo­staje sposób przeka­zywania wiadomości - interesujący, pełen humoru, sprawiający, że słuchacze starają się nie przegapić ani jed­nego słowa, ani jedne­go gestu. A przychodzą tu przedszkolaki, uczniowie z podstawówek, gim­nazjów, szkół ponadgimnazjalnych, a nawet studenci.

Zajrzyj w średniowiecze   Beata Stankiewicz/GN W warsztacie rogownika Entuzjazm widzów rośnie, kiedy okazuje się, że wszystkiego mogą dotknąć, zbroję przymie­rzyć, potrzymać miecz czy młot. Każdy cierpliwie czeka na swoją kolejkę, aby przebrać się w śre­dniowieczny strój czy zbro­ję lub stanąć przy warsztacie rogowniczym.

- Ale miecz! - szepcą między sobą dwaj 8-letni dżentelmeni.- O rany, takim przyłożyć to…! - mówi jeden. Jego kolega jest sceptykiem:-  Eeee… najpierw musiałbyś go podnieść!

Dzielić się swoją pasją

- Lekcje autorskie organizo­wane przez Bartłomieja Baranow­skiego są niewątpliwie atrakcyjne i to nie tylko dla najmłodszych go­ści naszego muzeum - mówi Mag­dalena Suchorska-Rola, dyrektor Muzeum Ziemi Wałeckiej. - Po­zwalają dotknąć historii, poznać techniki rzemieślnicze, zobaczyć na własne oczy budowę średnio­wiecznych warsztatów.

To prawda: na tej lekcji moż­na wziąć do ręki kopie narzędzi i uzbrojenia z okresu średniowie­cza. Zajęcia odbywają się w salach muzeum, a przy sprzyjającej po­godzie - również w muzealnych ogrodach.

- To dobry sposób poznawa­nia historii, bo pozwala na zaan­gażowanie się emocjonalne i ła­twe przyswojenie wiadomości.

O tym, jak ciekawe są te zajęcia, świadczy wysoka frekwen­cja na lekcjach. Uczniowie i  ich nie opuszczają - przyznaje dyrektor Suchorska-Rola. - Trudno dokładnie powiedzieć - zastanawia się pan Bartek - kiedy zacząłem się interesować tematyką z okresu wczesnego średniowiecza. Zawsze to głęboko siedzia­ło we mnie, aż w końcu znalazło ujście w postaci odtwórstwa histo­rycznego. Na początku skupiałem się głównie na walkach. Życie co­dzienne tamtego okresu było wte­dy miłym dodatkiem, jed­nakże z upływem czasu   więcej przyjemności  zacząłem czerpać ze szlifowania rzemiosła z tamtych czasów. A że mój teść jest kolekcjo­nerem poroży, innego rzemiosła niż rogownictwo nie wi­działem dla siebie - śmieje się Bar­tłomiej. Ma 36 lat, studiuje kon­serwatorstwo na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

- Osoba trudniąca się tym rze­miosłem w średniowieczu lekko nie miała. Poroże nie jest łatwym materiałem w obróbce, ale daw­niej rogownicy znali metody na zmiękczenie materiału, co uła­twiało obróbkę. ... Co to za sposo­by, opowiem na lekcjach muzeal­nych, na które zapraszam - urywa z uśmiechem pan Bartek.

Bałem się…

Być rogownikiem, a opowia­dać o tym w interesujący sposób - to jeszcze nie to samo. Ale pan Bartek potraf to robić. Bez stra­chu odpowiada też napytania słu­chaczy. - Z poroża jelenia można zrobić wiele przedmiotów: od pro­stych ozdób zawieszanych na szyi, po bardziej skomplikowane i misternie rzeźbione zawieszki ozdobne.

Nawet kilku dni trzeba na zrobienie np. pojemnika na sól czy grzebienia, bo poroże trzeba oczyścić, oszlifować, powiercić, no i na sam koniec przyozdobić - opowiada pan Bartek. Wszystkie zdobienia wykonuje sam, opiera­jąc się na wzornictwie z okresu wczesnego średniowiecza. - Wyryte czy wyżłobione wzory często dla zwiększenia efektu wypełniam woskiem pszczelim, czernionym (barwionym) węglem drzewnym, a więc tą samą meto­dą jak 1000 lat temu - opowiada rogownik.

-  Z poroża robię także igły do szycia, pojemniki do ich przechowywania zwane potocznie igielnikami, guziki do ubrań, rękojeści do noży. Poroże miało naprawdę wiele za­stosowań! - przekonuje pan Bartek. Kto nie potraf sam zabawić się w rogownika, może takie wyroby kupić w muzealnym sklepiku.

Bartłomiej Baranowski twierdzi, że praca z dziećmi to dla niego przyjemność. -One są najtrudniejszy­mi, a jednocześnie najbardziej zacieka­wionymi słuchacza­mi - mówi. I dodaje, że dzieci potrafią za­dawać zaskakujące pyta­nia. Tak jak mały Jacek, który raptem zapytał: „Czy to jest wejście do lochów pod muzeum? Wcho­dził pan tam kiedyś?”. Odpowiedź Bartka została muzealną anegdot­ką: „Poszedłem tylko kawałeczek, bo dalej się bałem…”.

Na wyprawę trza nam ruszyć

Nie zawsze jednak można pana Bartłomieja zastać w wałeckim mu­zeum - niekiedy znika na kilka dni. - Trudno być odtwórcą historycz­nym, nie wyruszając na wyprawy, imprezy historyczne czy też festi­wale o tej tematyce. Na szczęście moja żona Kinga podziela moją pasję. Sama zajmuje się haftem oraz tkaniem krajek - tłumaczy pan Bartek.

Imprezy historyczne odbywa­ją się od wiosny do jesieni, więc wte­dy Baranowscy prawie co weekend są w innym miejscu Polski. Do domu zjeżdżają tylko po to, by się przepakować i zabrać nowe rekwizyty.

Podczas takich wypraw pozna­ją innych pasjonatów. Niekiedy owocuje to ciekawą współpracą, jak w przypadku organizowanej właśnie przez Bartłomieja Ba­ranowskiego wystawy pn. „Śre­dniowiecze dalekie i bliskie II”.

W odróżnieniu od pierwszej edy­cji będzie przedstawiała sprzęt obozowy, stroje, uzbrojenie, czyli to wszystko, co używane jest w odtwórstwie historycznym. Wysta­wa ma obejmować dwa okresy hi­storyczne: wczesne średniowiecze, czyli okres od VIII do XI wieku, oraz okres okołogrunwaldzki - przełom XIV i XV wieku.

Większość eksponatów użyczyły grupy: Midgrad/Kram Jorunda oraz Drużyna Rycerska Zam­ku Falkenburg Czarna Wataha, a także zaprzyjaźnione Grupa Od­twórstwa Historycznego Wolczen i Drużyna Wojów Grodu Wałcz. Wystawy dopełnią fantastyczne zdjęcia z wypraw autorstwa Bar­tłomieja Lenarta z Drużyny Rycer­skiej Zamku Falkenburg Czarna Wataha.

Ekspozycja zainteresuje każ­dego, kto jest ciekaw, czym jest odtwórstwo historyczne, inaczej zwa­ne archeologią eksperymentalną - tłumaczy pan Bartek. I dodaje: -Serdecznie zapraszam od początku lutego!