Spadkobiercy księdza Browna

Edward Kabiesz

publikacja 24.03.2011 09:16

Jest ich wielu. Żaden jednak nie dorównuje postaci detektywa w sutannie stworzonej przez Chestertona.

Spadkobiercy księdza Browna EAST NEWS/ALBUM/gn Żaden z literackich spadkobierców ojca Browna nie dorównał oryginałowi. Na zdjęciu Derek Jacobi w jednym z epizodów serialu „Kroniki brata Cadfaela” według cyklu Ellis Peters

Gilbert Keith Chesterton, autor m.in. „Człowieka, który był czwartkiem” i „Latającej gospody”, cenił literaturę detektywistyczną. – Lubię kryminały, czytam je i sam je piszę. Ale im nie wierzę – powiedział kiedyś.

Sławny jak Holmes
Chesterton, w przeciwieństwie do wielu innych zagorzałych wielbicieli uważanego za pośledni gatunku, którzy się do tego publicznie nie przyznają, nie ukrywał, że czytanie kryminałów sprawia mu przyjemność. Zdawał sobie sprawę, że opowiadania o księdzu Brownie, który rozwiązuje skomplikowane zagadki detektywistyczne, nie są może najbardziej wiarygodne, ale i dzisiaj czyta się je z przyjemnością. Sam zresztą deklarował, że służą przede wszystkim rozrywce, chociaż, jeżeli głębiej poszukać, znajdziemy w nich również sporo przemyśleń teologicznych. Ksiądz Brown w swoim czasie popularnością dorównywał najsławniejszemu detektywowi świata – Sherlockowi Holmesowi, którego ojcem był klasyk gatunku Artur Conan Doyle.

Postać katolickiego księdza-detektywa była czymś zupełnie oryginalnym w literackim pejzażu licznych naśladowców Doyle’a. Chesterton oficjalnie przeszedł na katolicyzm w 1922 roku, co stało się wydarzeniem porównywalnym z wcześniejszą konwersją kard. Newmana. Jednak ksiądz Brown po raz pierwszy wystąpił w roli detektywa o wiele wcześniej, bo już w roku 1911, kiedy pisarz wydał pierwszy zbiór opowiadań o jego przygodach. Ostatni z pięciu wydanych za życia pisarza tomów pojawił się księgarniach w 1935 r., czyli rok przed jego śmiercią. Chesterton napisał łącznie 51 opowiadań z Brownem, z czego trzy ostatnie odnaleziono po śmierci.

Ojciec Brown nawraca
Przysadzisty duchowny miał okrągłą, pospolitą twarz i szczeciniaste ciemne włosy, nie był więc osobistością godną szczególnej uwagi – opisał wygląd swego bohatera Chesterton w „Młocie bożym”. Niepozorny ksiądz-detektyw różnił się od Sherlocka Holmesa nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim sposobem prowadzenia śledztwa. Dedukcja była tu mniej ważna, natomiast w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych bardziej liczył się aspekt psychologiczny i duchowy. Oczywiście ojciec Brown posługiwał się również metodami racjonalnymi, jednak występował raczej w roli duszpasterza, który lepiej niż inni potrafi wniknąć w duszę przestępcy-grzesznika. Znamienne jest, że często wymierzenie kary pozostawiał Bogu, bo dążył do nawrócenia przestępcy.

O uznaniu, jakim cieszył się Chesterton wśród autorów powieści detektywistycznych, świadczy fakt, że został wybrany na pierwszego prezesa Klubu Pisarzy Detektywistycznych, do którego należała m.in. Agatha Christie czy Dorothy Sayers. Warto dodać, że inny głośny konwertyta i autor powieści kryminalnych, ks. Ronald Knox, opracował tzw. dziesięć przykazań, czyli zasad, jakim mieli być wierni członkowie stowarzyszenia. Ogromny sukces opowiadań z księdzem Brownem sprawił, że część doczekała się ekranizacji filmowych i telewizyjnych. W „Ojcu Brownie”, nakręconym w 1954 roku, w roli tytułowej wystąpił znakomity aktor angielski Alec Guinness. Mało znany jest fakt, że udział w filmie zaowocował konwersją aktora na katolicyzm.

Detektywów coraz więcej
Z czasem okazało się, że Chesterton stworzył nowy podgatunek powieści detektywistycznej, bo postać detektywa w sutannie nie zniknęła wraz ze śmiercią pisarza. Jego bohater ma też jednego bezpośredniego spadkobiercę. Ksiądz Brown we własnej osobie, tyle że jeszcze w początkach swojej posługi, jako młody ksiądz i tłumacz kardynała, pojawia się w powieści „Nocna straż” Stephena Kendricka, gdzie spotyka Sherlocka Holmesa i dr. Watsona. Chociaż nie jest centralną postacią mało zresztą zajmującego utworu, to właśnie jemu morderca składa końcowe wyznanie winy.

Dzisiaj rekordy oglądalności biją seriale w rodzaju „Don Matteo” z Terencem Hillem w roli głównej, którego świetnym odpowiednikiem jest „Ojciec Mateusz” z Arturem Żmijewskim. Jednak produkcja telewizyjna w porównaniu z ilością tytułów, jakie trafiają na rynek księgarski, wydaje się nadzwyczaj skromna. Mamy tu od czynienia z istnym potopem książek, w których pojawiają się spadkobiercy duchownego z opowiadań Chestertona.

To co znajdziemy w naszych księgarniach, to zaledwie wierzchołek góry lodowej, bo u nas podobnych pozycji wydaje się niewiele. W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii można doliczyć się już ponad 200 wykreowanych przez mniej lub bardziej zdolnych pisarzy postaci „klerykalnych” detektywów. Jak do tej pory żaden z ich kreatorów nie został obdarzony talentem równym talentowi Chestertona. Ale sprzedają się nieźle, niektóre trafiły na listy bestsellerów.

Zagadki z przeszłości
Zadziwiającą popularność zdobyły serie książek, w których detektywi w sutannach i habitach rozwiązują kryminalne zagadki w odległej nieraz przeszłości. Do najlepszych należy cykl „Kroniki brata Cadfaela”, autorstwa angielskiej pisarki Ellis Peters. Był to pseudonim literacki zmarłej w 1995 roku Edith Pargeter, zasłużonej tłumaczki czeskiej klasyki, obejmujący 20 powieści i zbiór opowiadań. Kilka powieści cyklu ukazało się w Polsce. Ich akcja rozgrywa się w XII-wiecznej Anglii, w niespokojnych czasach panowania króla Stefana z Blois. Tytułowy brat Cadfael jest mnichem benedyktyńskim z klasztoru położonego na granicy z Walią. Do klasztoru wstąpił, kiedy miał już ponad 50 lat, a wcześniej brał udział w krucjatach, dowodził też okrętem u wybrzeży Ziemi Świętej. W klasztorze zajmował się uprawą ziół, a kiedy zachodziła potrzeba, rozwiązywał zagadki kryminalne. Humor, ciekawie prowadzona intryga i dobra znajomość epoki to zalety powieści Peters. 13 z nich przerobiono na serial telewizyjny, nakręcony zresztą w węgierskich plenerach. W roli braciszka wystąpił Derek Jacobi.

Wielu autorów historycznych kryminałów, podobnie jak Peters, umieszcza ich akcję w średniowieczu, a wśród detektywów w habitach nie zabrakło zakonnic. Jedną z nich jest s. Averilla, bohaterka dwóch powieści Barbary Reichmuth Geisler. Ich akcja również toczy się w XII wieku. S. Averilla, benedyktynka, tak jak brat Cadfael, jest ekspertem w leczeniu ziołami, znakomicie zna się na ludziach i wykazuje niezwykły spryt w rozwiązywaniu kryminalnych szarad. Jednak powieści Geisler, Amerykanki, nie dorównują pod względem budowania ciekawej intrygi i znajomości historycznych realiów cyklowi Ellis Peters. Są autorzy sięgający do jeszcze bardziej odległej epoki. Peter Tremayne, specjalista od historii Celtów, osadził akcję cyklu swoich powieści o siostrze Fidelmie w połowie VII wieku w Irlandii. Nie brakuje oczywiście utworów, w których kościelni detektywi tropią przestępców w bliższych nam epokach historycznych.

Nie tylko księża
Najwięcej jednak następców ojca Browna, w różnych wcieleniach, tropi przestępców w dzisiejszych czasach. Katolickim księżom, zakonnikom i zakonnicom w sukurs przybyły osoby duchowne reprezentujące szeroki wachlarz innych wyznań. Bogato reprezentowani są pastorzy protestanccy, szczególnie anglikanie. Znajdziemy tu nawet pastora amiszów, bohatera powieści Paula Gausa, i mormona z powieści Paula M. Edwardsa. W tej galerii znalazł się także ksiądz koptyjski, który pojawił się w powieściach Edwarda D. Hocha i siostra Pelagia, prawosławna zakonnica, bohaterka trzech powieści Borysa Akunina. Żadna z tych literackich postaci nie dorównuje jednak popularnością detektywom katolickim. Seria 30 powieści Ralpha McInerny’ego, których bohaterem był ojciec Dowling, stała się podstawą scenariuszy znanego również u nas serialu „Detektyw w sutannie”, w którym rolę księdza-detektywa zagrał zmarły w ubiegłym roku Tom Bosley. McInerny, filozof i wykładowca akademicki, autor wielu książek na tematy religijne, mocno akcentował swój sprzeciw wobec aborcji, homoseksualizmu i kapłaństwa kobiet. Jego bohater, w odróżnieniu od wielu innych detektywów w sutannach, jest zwolennikiem tradycji. Czego nie można powiedzieć o ks. Andrew M. Greeleyu, którego książki sprzedają się w milionowych nakładach. Prawie wszystkie stały się bestsellerami. Również te, w których kryminalne zagadki rozwiązuje najpierw proboszcz, a później biskup i arcybiskup Blackie Ryan. Powieści kryminalne z duchownymi w roli detektywów amatorów szczególnym powodzeniem cieszą się krajach anglosaskich. W Polsce ojciec Brown Chestertona nie doczekał się jeszcze spadkobierców.