Skarb Sierra Madre

Piotr Drzyzga

publikacja 22.09.2011 07:40

Kiedy John Huston rzucił pomysł, by swój najnowszy film, „Skarb Sierra Madre”, nakręcić w plenerze, producenci hollywoodzkich wytwórni pukali się w czoło. Reżyser uparł się jednak, by koniecznie wyjść poza atelier, co okazało się być strzałem w dziesiątkę.

Skarb Sierra Madre Dystrybucja: Warner Bros

Dzięki temu jego westernowy dramat o poszukiwaczach złota stał się bardziej realistyczny, zaś on sam zgarnął w 1949 roku dwie oscarowe statuetki dla najlepszego reżysera i scenarzysty. Oscara otrzymał wówczas także Walter Huston (ojciec Johna) jako najlepszy aktor drugoplanowy. Tylko gdzie w tym towarzystwie podział się Humphrey Bogart?

Bogart był wówczas najjaśniej świecącą gwiazdą na hollywoodzkim firmamencie. Rolą w „Skarbie Sierra Madre” postanowił jednak zerwać ze swoim dotychczasowym emploi amanta z „Casablanki”, czym kompletnie zaskoczył widzów. Wszak tutaj „Bogie” prezentuje się nam jako nędzarz, który w trakcie trwania filmu zmienia się w psychopatycznego typa, miotającego się w kadrze niczym jakiś szekspirowski szaleniec.

Film ten można traktować, jako swoisty moralitet. Przypowieść o ludzkich dążeniach, obsesjach, pragnieniu bogactwa, zachłanności. Co ciekawe, postać starego, doświadczonego poszukiwacza złota, wykreowana przez Waltera Huston, przypomina nie tylko archetypicznego mędrca, ale momentami także bajkowego, irlandzkiego leprechauna.

Danios12345 The Treasure of the Sierra Madre (1948) Trailer

Jak wynika z jego opowieści, był w każdym miejscu na ziemi, w którym ludzie poszukiwali złota. Cechuje go wszechwiedza (od początku wie, jak potoczą się losy bohaterów), ma niespożyte (nadludzkie?) siły fizyczne… Z jednej z końcowych scen - rozgrywającej się wśród Indian - można wysnuć wniosek, że potrafi wskrzeszać z martwych. W innej - pozornie tylko komicznej sekwencji - widzimy go niemal w rajskiej rzeczywistości, o której bohaterowie grani przez Humphreya Bogarta i Tima Holta mogą tylko pomarzyć.

Jak pisali autorzy leksykonu „Kino – wehikuł magiczny”: twórczość Hustona godna jest Conrada i Hemingwaya, a jego bohaterowie „należą do ostatnich trubadurów ery wielkich samotników, łowców pełni życia, którzy przeciwstawiają się negacjom świata zuniformizowanego i znajdują przodków jeszcze w starożytności, niczym tytułowy bohater Greka Zorby”. Nic dodać, nic ująć…

***

Tekst z cyklu Filmy wszech czasów