Dobra dzielnica

Mirosław Jarosz

publikacja 24.11.2011 07:20

Kościół św. Józefa Oblubieńca jest architektoniczną perełką sztuki ciesielskiej. Budując pod okiem takiego patrona, cieśle naprawdę się postarali.

Wałbrzych   Mirosław Jarosz/GN Wałbrzych
Kościół św. Józefa Oblubieńca NMP
– Zastałem w tym kościele wraz z wikarym wielu bardzo ciepłych, serdecznych i otwartych ludzi, którzy nas bardzo dobrze przyjęli – mówi proboszcz w pierwszych słowach o swojej parafii.

Sobięcin, na którego terenie znajduje się parafa św. Józe­fa Oblubieńca, przez wielu uwa­żany jest za najgorszą dzielnicę Wałbrzycha. Czy na takie miano zasługuje? – W każdym, nawet naj­bogatszym mieście są takie miej­sca – mów ks. Tadeusz Wróbel, od czterech miesięcy proboszcz tu­tejszej parafii. – Poznałem trochę tych ludzi i wiem, że nie są w ni­czym gorsi od innych.

– Tu się urodziłem i mieszkam całe życie – mówi spotkany pod kościołem mężczyzna w śred­nim wieku. – Dawniej dobrze się tu żyło. Mieszkańcy dzielnicy w większości byli górnikami. Kie­dy zlikwidowano kopalnie, z dnia na dzień setki rodzin pozostały bez środków do życia. To nie byli ludzie wykwalifkowani i trud­no było im znaleźć inne zajęcie. Nikt się wtedy o nas nie zatrosz­czył, więc złe skutki tego można było przewidzieć.

Przez ostatnie kilkanaście lat proboszczem parafii był ks. Ta­deusz Szacoń. Razem ze swymi parafianami przeżywał najtrudniejsze chwile. Jednak kapłanowi zmęczonemu latami samotnej wal­ki z przeciwnościami w końcu za­brakło sił. Potrzebna była pomoc.

Święty z Pietrelciny

– Kiedy już wiedziałem, że będę tu proboszczem, całymi dniami i nocami myślałem o tym, co zrobić – opowiada ks. T. Wróbel. – Nie obawiałem się tego miejsca, bo z Wałbrzychem jestem związany od kilkunastu lat i doskonale znam jego problemy. Wiedziałem, że trzeba zrobić tu coś ważnego. Kiedy pierwszy raz wszedłem do tego kościoła, spotkałem rozmodlonych ludzi. Zapytałem, kim są. Powiedzieli, że Grupą Modlitewną św. o. Pio. Po­myślałem „wspaniale, więc od tego zaczniemy”.

W krótkim czasie udało się sprowadzić relikwie św. ojca Pio. Znalazł się też rekolekcjonista – o. Bogusław Piechut OFMCap. 5 października tego roku, po kil­ku dniach wspólnych spotkań, w obecności bp. Ignacego Deca uroczyście przyjęto relikwie świętego. – Bywałem już w tym kościele, ale jeszcze nigdy nie wi­działem tak wielu osób. To mnie niezwykle cieszy. Raduję się tym bardziej, że widzę również wiele dzieci i ludzi młodych – mówił biskup.

Święty cieśla

Jeszcze przed rekolekcjami w duchu św. o. Pio udało się nowemu proboszczowi zorganizować rekolekcje z Całunem Turyńskim, co również wywarło na wiernych duże wrażenie.

Kościół wybudowano 100 lat temu z potrzeby serca. Wier­nych katolików było tak wielu, że nie mieścili się w małej kaplicy. Warto zwrócić uwagę, że kościół św. Józefa Oblubieńca jest archi­tektoniczną perełką sztuki ciesiel­skiej. Budując pod okiem takiego patrona, cieśle naprawdę się posta­rali. Architektura i historia świą­tyni jest niezwykle pasjonująca, lecz bardzo mało znana. Dlatego proboszcz zobowiązał się nawet osobiście ufundować stypendium dla osoby, która napisze monografię kościoła.

W parafii jest spory potencjał. Oprócz wspomnianej grupy św. ojca Pio działa tu wspólnota Odno­wy w Duchu Świętym „Emmanuel”, koła różańcowe, Towarzystwo Przyjaciół Seminarium, jest też chętna do spotkań młodzież. To do­bra dzielnica.