GOSC.PL |
publikacja 03.11.2011 07:15
Bywali hetmanami, biskupami, senatorami. Jeden z nich był zaś wybitnym arcybiskupem krakowskim. Pamiątki rodu można oglądać na Wawelu.
Książę Michał Ksawery Sapieha
Zdjęcie przed galerią portretów przodków. Arystokrata uznał, że najlepszym miejscem rodowych pamiątek będzie Wawel
GrzeGorz kozakieWicz//GN
Wielki, wspaniały to ród. Bez imienia Sapiehów nie byłoby historii Rzeczypospolitej – napisał w swej „Wielkiej księdze szlachty polskiej” Teodor Żychliński. Można się poczuć trochę nieswojo, spoglądając w 75 par oczu przedstawicieli 9 pokoleń tego słynnego rodu.
Rękopisy kilku pokoleń
Każdy zwiedzający wawelską wystawę „Sapiehowie. Kolekcjonerzy i mecenasi” staje bowiem najpierw pośród kilkudziesięciu portretów przedstawicieli tego rodu, tworzących niegdyś słynną galerię w ich siedzibie w podlaskim Kodniu. Spoglądają marsowo hetmani z podgolonymi czubami, biskupi, senatorowie. W innych salach pokazano zaś cząstkę tego, co w trakcie kilku wieków świetności zgromadzili z dużym smakiem artystycznym przedstawiciele tego książęcego rodu, który odgrywał niegdyś wielką rolę na Litwie i w Koronie. Można podziwiać XVII-wieczne gobeliny ufundowane dla katedry wileńskiej, pasy kontuszowe, obrazy znajdujące się niegdyś w pałacach rodowych (m.in. „Portret młodzieńca” Łukasza Cranacha Młodszego), starodruki i rękopisy gromadzone przez kilka pokoleń (m. in. „Biblia Leopolity” z 1577 r. i XV-wieczny „Ewangeliarz Sapiehów”, podarowany przez nich klasztorowi w Żyrowicach). Duże wrażenie robią znajdujące się niegdyś w zbrojowni krasiczyńskiej pamiątki militarne po hetmanie Stanisławie Jabłonowskim, m.in. jego zbroje husarskie.
Sapieżyńska legenda
Grafika z reprodukcją cudownego obrazu Matki Bożej Kodeńskiej przypomina o wizerunku związanym od XVII wieku z Sapiehami. Uzdrowiony za przyczyną modlitw do Matki Bożej książę Mikołaj Sapieha miał wykraść cudowny obraz z kaplicy papieskiej w Rzymie i przewieźć go do Kodnia. - To tylko romantyczna legenda wymyślona przez jego prawnuka. Książę Mikołaj najprawdopodobniej po prostu kupił obraz - mówi Jarosław Kazubowski, historyk sztuki i publicysta.
Przechowywany na Jasnej Górze, po zamienieniu w XIX w. przez Rosjan kościoła kodeńskiego w cerkiew prawosławną, obraz wprowadził uroczyście w 1927 r. na dawne miejsce potomek Sapiehów - abp Adam Stefan Sapieha, metropolita krakowski. Jego portret, namalowany przez Fryderyka Pautscha, wieńczy wawelską ekspozycję.
Kardynał Sapieha przyczynił się do uratowania zbiorów sapieżyńskich, przyjmując je po wywiezieniu z Krasiczyna do piwnic w krakowskim pałacu arcybiskupim. - W kilka miesięcy po jego śmierci w 1951 r. komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa skonfiskował zbiory. Ich fotografie były używane w nagonce propagandowej na Kościół, w trakcie tzw, Procesu Kurii Krakowskiej - mówi dr Jarosław Szarek, historyk z krakowskiego IPN.
- Od kilku dziesiątków lat najcenniejsza część zbiorów krasiczyńskich znajduje się w Zamku Królewskim na Wawelu i w wyniku wzorowej współpracy z księciem Michałem Sapiehą jest stopniowo wykupywana na rzecz zbiorów narodowych - dodaje prof. Jan Ostrowski, dyrektor Zamku Królewskiego.
Ekspozycję wawelską można oglądać do 31 grudnia.