Mam kilka pomysłów związanych z uroczystościami Pierwszej Komunii. Piszę już teraz, bo jak to napiszę w maju, to już będzie po ptokach, czyli za późno.
Dzisiejsza pierwszokomunijna moda, zwłaszcza dziewczęca, zmierza w kierunku mody ślubnej. To może osłabić nawet bardzo tolerancyjnego estetę. Dziewczynkom proponuje się suknie w stylu „Kopciuszek na balu”. Pełno tam falbanek, koronek i innych krauzek. Układa się włosy u fryzjera, a na twarzy łonaczy się makijaż. Na rękach zaś koniecznie muszą być koronkowe rękawiczki oraz na ramionach jakaś ciciato pelerynka.
Wobec takiej mody należałoby gorąco popierać heroiczne czasami dążenia farorzy i katechetów, zmierzające do zastępowania sukni balowych strojami liturgicznymi. Ale tu też są pewne niebezpieczeństwa. Czasami taka komunijna alba – zwłaszcza jak jest źle skrojona lub uszyta z kiepskiego materiału – nie wygląda atrakcyjnie. Takie właśnie dylematy przeżywają wszystkie rodziny dzieci przygotowujących się do Pierwszej Komunii. Było to też w tym roku udziałem mojej rodziny, gdyż do Komunii św. szła moja córka Paulina. Początkowo zgodziliśmy się na biały strój liturgiczny, no bo nie chcieliśmy robić w parafii zamieszania. Przyszło nam to z trudem, gdyż od kilku lat planowaliśmy ubrać córkę tak jak dawniej chodziło się na Śląsku do Pierwszej Komunii: w bio-ło kiecka, bioło zopaska i bioło jakla.
Kiedy wczesną wiosną ów jednolity strój liturgiczny był już gotowy, stwierdziliśmy z żoną, że jeszcze nic nie jest stracone. Daliśmy więc dodatkowo uszyć bioło ja-kla. To taki śląski żakiet, który jest charakterystycznym elementem regionalnego kobiecego stroju śląskiego. W jego projektowaniu wzorowaliśmy się na starych zdjęciach rodzinnych. Sprawę udało się załatwić w kilka dni, a koszt materiału wraz z guzikami i uszyciem nie przekroczył 50 złotych. W ten sposób dokonaliśmy kompromisu. Nie zrobiliśmy proboszczowi na złość i nie zburzyliśmy tradycji promującej skromne ubranka, a jednocześnie zrealizowaliśmy nasze śląskie plany. Można więc powiedzieć, że śląskiej kulturze zapaliliśmy świeczkę, a farorzowi ogarek.
To jeszcze nie koniec. Ubranej po śląsku córce postano wiliśmy dać regionalne otoczenie, więc oboje z żoną również ubraliśmy śląskie stroje. I tak uroczystość Pierwszej Komunii św. celebrowaliśmy na regionalną śląską nutę. Należy dodać, że owa uroczystość odbyła się w parafii św. Jadwigi Śląskiej w Rybniku, która usytuowana jest w środku wielkiego osiedla. Więc niektórzy ludzie po raz pierwszy w życiu widzieli wówczas śląski strój.
A dyć… moje śląsko-komunijne doświadczenia upoważniają mnie, aby zachęcać do oblykania się po śląsku podczas ważnych uroczystości. Powiedzcie to wszystkim, którzy planują w najbliższym czasie Pierwszą Komunię, ślub czy srebrne wesele. Naprowdy sie werci!