Czyli… western XXI wieku?
Pewnie i tak można ten film określić. Bo choć jego akcja toczy się współcześnie, to przecież chodzi w nim o to samo, o co chodziło w tak wielu kostiumowych filmach, których akcja toczyła się na Dzikim Zachodzie. O rozpacz, zemstę, tragedię, poradzenie sobie po stracie bliskich, zadośćuczynienie…
Tu główną bohaterką jest Mildred Hayes „oscarowo” grana przez Frances McDormand. Kobieta mieszkająca w miasteczku Ebbing, w stanie Missouri, zmaga się nie tylko z rozpaczą po stracie brutalnie zgwałconej i zamordowanej córki, ale i z urzędową biurokracją. Policjanci zasłaniają się paragrafami, długotrwałymi procedurami, tymczasem przestępca wciąż jest gdzieś na wolności i nie zapowiada się na to by kiedykolwiek miał trafić za kratki.
Zdesperowana kobieta, niewiedząca już co robić, wpada na pomysł wynajęcia tytułowych trzech billboardów, na których umieszcza pytania skierowane wprost do szeryfa: dlaczego nadal nie udało się ująć sprawcy tego strasznego przestępstwa?
Ma do tego prawo? A może obraża mundur? Urzędnika? System? Aparat państwowy?
Skąd my to znamy, prawda?
Zaczyna się więc „wojna podjazdowa”. Między nią, a nimi. Prawnicy jak zawsze wydają różne opinie, trzeba więc walczyć o swoje racje. Albo jakoś się dogadać. Jak skończy się ta historia?
Tego oczywiście Państwu nie zdradzę, ale jestem pewien, że tym, którym przed laty podobał się np. film „Erin Brockovich”, spodobają się także „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”. Podobny „zawadiacki” styl, w jakimś stopniu podobna tematyka. No i oba te filmy to już takie współczesne, amerykańskie klasyki. Dzieła, które zostaną z nami na zawsze.
On-line film można oglądać m. in. w Playerze, Canal+, czy Disney+
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...