publikacja 01.09.2018 05:45
Ojciec Rafał mówi, czego się boi, a czego nie, a także o tym, czego nie dowiedział się w seminarium. I nie daje się podpuścić Marcinowi.
O. Rafał Kogut, Marcin Jakimowicz "Z Jezusem dasz radę". Wyd. Zacheusz, Cieszyn 2018 ss. 128
Roman Koszowski /foto gość
Zakonnik mówi o sobie, że należy „do tych facetów, którzy nie przeżywają intensywnych emocji”. Ale o Bożej miłości i obecności mówi z tak niezachwianą pewnością, że entuzjazm natychmiast się udziela. Nawet gdy głosi kerygmat więźniom, a oni – jak podpuszcza Marcin – robią z Biblii skręty. Dla o. Rafała nie ma to znaczenia, bo trwa w świadomości, że Bóg jest w nim i nigdzie się nie wyprowadza. A na trudne sytuacje i ciemne myśli ma swój prosty i skuteczny sposób…
Doświadczenie pustelni, grup charyzmatycznych i ewangelizacyjne pozwoliło o. Rafałowi zaufać w moc Boga i nieustannie usuwać się w cień, nawet gdy Marcin dociska pytaniami o różne pokusy, zwłaszcza o pokusę „sławy” czy widzenia owoców ewangelizacyjnej pracy. Zakonnik mówi z prostotą: „Na początku mojej posługi kapłańskiej Pan wpisał mi w serce takie słowa: »Nie zatrzymuj wzroku ludzi na sobie«. Ja mam tylko koncentrować wzrok na Jezusie, prowadzić innych do Niego. Nie jestem niezastąpiony. To w ogóle nie chodzi o mnie”.
A przykład bierze z ojca swojego zakonu – św. Franciszka, który powiedział: „Idźcie i głoście. Jeśli będzie trzeba, to słowami”. Ojciec Rafał wziął to sobie do serca: „Chciałbym być tak napełniony Jezusem, bym ja sam zniknął”. Jest gotów na wszystko (nawet na spoczynek w Duchu, którego nigdy nie doświadczył), nie boi się śmierci, nie rozdrapuje ran i nie zastanawia się, kiedy przyjdzie koniec świata. Dla niego zbawienie jest dzisiaj.
W ogóle nie chodzi o mnie