- Pan Bóg jest oryginalny i za każdym razem inaczej objawia się wybranym przez siebie osobom, co dla Kościoła rozeznającego te zjawiska, nie jest łatwe. Poza tym mistycy zazwyczaj wyprzedzają czas, wydarzenia... Przez współczesnych często pozostają niezrozumiani. Ich przesłanie przyjmie dopiero któreś z kolejnych pokoleń - podkreślali uczestnicy spotkania
- Pan Bóg jest oryginalny i za każdym razem inaczej objawia się wybranym przez siebie osobom, co dla Kościoła rozeznającego te zjawiska, nie jest łatwe. Poza tym mistycy zazwyczaj wyprzedzają czas, wydarzenia... Przez współczesnych często pozostają niezrozumiani. Ich przesłanie przyjmie dopiero któreś z kolejnych pokoleń - podkreślali uczestnicy spotkania
Dawid Gospodarek

Współczesne mistyczki w książce Ewy Czaczkowskiej

Brak komentarzy: 0

Joanna Jureczko-Wilk Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 08.10.2019 17:54

Życie s. Wandy Boniszewskiej, Alicji Lenczewskiej, Wandy Malczewskiej oraz m. Franciszki Kozłowskiej pokazuje, że objawienia i mistyczne doświadczenia mogą być łaską, ale mogą być też pokusą.

Maria Franciszka Kozłowska, która przez pewien czas była pod duchową opieką bł. Honorata Koźmińskiego, miała objawienia, których Watykan nie uznał za prawdziwe, co doprowadziło do schizmy. Na ich podstawie powstało zgromadzenie księży mariawitów, które później dało początek Kościołowi Starokatolickiemu Mariawitów. Watykan obłożył m. Kozłowską klątwą.

Obecny na spotkaniu w KAI mariawicki duchowny ks. Dominik Miller miał zastrzeżenia do biografii założycielki umieszczonej w książce, uznając ją za pisaną z punktu widzenia katolickiego.

- Zgadzam się, że do tego podziału nie musiało dojść - podkreślała Ewa Czaczkowska, odnosząc się do odejścia od Kościoła katolickiego. -  Ze strony kościelnej nastąpiły pewne nerwowe reakcje, zawiódł szybki przepływ informacji, z obu stron za dużo było emocji i ambicji, a za mało pokory.

Obecna na spotkaniu dziennikarka Alina Petrowa-Wasilewicz zaznaczyła, że wielu mistyków i stygmatyków przeżywało podobne trudności, niezrozumienie, a nawet odrzucenie w łonie własnego zgromadzenia czy też ze strony hierarchii kościelnej. Wystarczy tylko wspomnieć, św. o. Pio, św. s. Faustynę czy przywołaną w książce s. Wandę Boniszewską. Takie doświadczenia są częścią Bożej pedagogiki wobec osób wybranych, oczyszczenia z tego co ludzkie, niedoskonałe, okazją do ćwiczenia się w cnotach. Natomiast dla badających sprawę rzekomych objawień są sprawdzianem pokory i testem na prawdziwość.

Jak zaznaczyła badaczka biografii mistyczek, ważne jest, żeby osoby obdarzone szczególnymi łaskami pozostawały pod opieką przewodników duchowych, którzy na ich doświadczenia spojrzą z pewnego dystansu, będą je rozeznawać i weryfikować z nauczaniem Kościoła. Tego zabrakło w przypadku matki Kozłowskiej. Początkowo pozostawała pod duchową opieką bł. Honorata Koźmińskiego, który prosił ją o spisywanie objawień, a nawet popierał powstanie zgromadzenia księży mariawitów. Potem jednak zaczął mieć zastrzeżenia do treści objawień, jak również do zachowania m. Kozłowskiej. Ich drogi się rozeszły. Odtąd Matka Kozłowska nie miała już kierownika duchowego.

Na spotkaniu w Centrum Medialnym KAI obecni byli również: prof. Maria Janik-Czachor, krewna Wandy Malczewskiej; s dr Anna Mroczek, historyk Zgromadzenia Sióstr od Aniołów oraz Alicja Klimek ze Wspólnoty Rodziny Serca Miłości Ukrzyżowanej, do której należała Alicja Lenczewska.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..